[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Prawdopodobnie jakiś świr.  Słodki Boże, a co, jeśli tak nie było?
 Koleś chciał cię zobaczyć w woderach i staniku Dale Evans?
 Coś koło tego.
Usłyszałam pojedyncze stuknięcie w okno i jak oszalała odwróciłam głowę.
W pojemniku na karmę przycupnęła sikora. Kiedy wybierała ziarno, karmnik kołysał
się, uderzając o szybę.
Zamknęłam oczy i spróbowałam zapanować nad głosem.
 Posłuchaj, naprawdę cieszę się, że dzwonisz. Czy detektyw Slidell powiedział ci, o co
chodzi?
 Powiedział, że potrzebujesz informacji dotyczących starej sprawy.
 Częściowo zeszkieletyzowane ciało, znalezione mniej więcej trzy lata temu w pobliżu
Lancaster.
 Pamiętam. Brakowało czaszki. Nie było kości dłoni. Koroner powinien mieć mój
raport w tej sprawie.
 Koroner nie żyje. Jego następca nie ma nic poza oryginalnym policyjnym raportem,
który jest kompletnie bezużyteczny.
 Nic dziwnego.  Usłyszałam w słuchawce głębokie westchnienie.  Facet od razu
wydał mi się ograniczony.
 Będziesz miał coś przeciwko, jeśli przez chwilę pogadamy o twoich odkryciach?
 Jasne, że nie, księżniczko. Jeśli dobrze pamiętam, sprawa utknęła w martwym
punkcie.
 Sądzę, że udało nam się znalezć głowę i ręce, tu, w hrabstwie Mecklenburg.
 Chyba żartujesz.
Przez chwilę w słuchawce zapanowała głucha cisza, podczas której wyobraziłam sobie,
jak Wally krzyżuje nogi i nerwowo poruszając stopą, próbuje zebrać myśli.
 Jestem w Beaufort, ale dzwoniłem do laboratorium i prosiłem jednego ze studentów,
aby przeczytał mi wszystkie rzeczy zakreślone w raporcie. To był kompletny szkielet,
któremu brakowało głowy, żuchwy, pierwszych trzech kręgów szyjnych i wszystkich kości
dłoni.
Cisza.
 W dobrym stanie, pozbawiony tkanki i woni; gdzieniegdzie zbielały. Liczne
uszkodzenia spowodowane przez zwierzęta. Od chwili zgonu upłynął przynajmniej rok,
prawdopodobnie więcej.
Wally był tak oszczędny w słowach, jak gdyby miał wszystko spisane na kartce.
Możliwe, że rozmawiając ze mną, czytał swoje notatki, które sporządził w trakcie rozmowy
ze studentem.
 Mężczyzna. Trzydzieści lat z dopuszczalną granicą błędu pięć lat w obie strony. Wiek
ustalony na podstawie żeber i spojenia kości łonowej, a przynajmniej na tym, co z nich
pozostało.
Cisza.
 Rasa biała.
Cisza.
 Wzrost, pius minus sto osiemdziesiąt pięć centymetrów. Nie pamiętam dokładnie.
Krótkie przyczepy mięśni.
 Jakieś widoczne urazy?  spytałam.
 Wyłącznie pośmiertne. Uszkodzenia spowodowane przez zwierzęta. Zlady nacięć na
trzecim kręgu szyjnym sugerujące, że głowa została odcięta ostrym narzędziem z gładkim
ostrzem. To chyba tyle.
 Czy w tamtym czasie miałeś w tej sprawie jakieś przeczucie?
 Wysoki, biały chłopak, który kogoś wkurzył. Ten ktoś zabił go, a następnie odciął
głowę i dłonie. Pasuje do twojej sprawy?
 Nawet całkiem niezle.
Wyjrzałam przez okno. Rosnące dookoła tarasu drzewa drgały w rozgrzanym
powietrzu. Mój oddech się uspokoił. Słuchając wywodów Cagle a, prawie zapomniałam o
telefonie.
 Niezle się napracowałam, żeby ustalić płeć na podstawie czaszki.
 Ja miałem ten sam problem  odparł Cagle.  Zastępcy szeryfa nie znalezli żadnych
ubrań ani rzeczy osobistych. Przez długi czas psy i szopy używały ciała jako restauracji na
wynos. Miednica została obgryziona, podobnie jak końce dłuższych kości. Musiałem
ustalić wzrost na podstawie jednej kości strzałkowej. Oprócz wzrostu nie miałem niczego,
co mogłoby pomóc mi w ustaleniu płci ofiary.
 Są przecież wysokie kobiety  zauważyłam.
 Wystarczy spojrzeć na profesjonalne koszykarki  zgodził się Cagle.  Mimo to,
byłem prawie pewien, że mam do czynienia z wysokim mężczyzną. Kiedy więc wysłałem
do analizy DNA próbkę kości udowej, poprosiłem też o zbadanie amelogeniny*
[amelogenina  białko wchodzące w skład szkliwa nazębnego (przyp. red. )].
 I?
 Dwa paski.
 Mężczyzna  powiedziałam bardziej do siebie, niż do Cagle a.
 Trzymające się za ręce chromosomy X i Y.
 Czy laboratorium stanowe zgodziło się na badania anonimowego DNA?
 Oczywiście, że nie. Według szeryfa chodziło o jedną z zaginionych osób, jednak
badania DNA wykazały coś zupełnie innego.
 Co stało się ze szkieletem?
 Po spisaniu raportu odesłałem go do Lancaster. Tamtejszy koroner wysłał mi
pokwitowanie.
 Pamiętasz, jak się nazywał?
 Snow. Murray P. Snow. Prawdopodobnie przechowywał kości przez kolejny tydzień,
a pózniej je spalił.
 Zrobiłeś jakieś zdjęcia?  spytałam.
 Są na uniwersytecie w moim laboratorium, razem z aktami sprawy.
Potrzebowałam chwili, by pomyśleć.
 Mógłbyś je jakoś zeskanować i przesłać na moją skrzynkę?
 Nie ma problemu, księżniczko. Póznym popołudniem wracam do Columbii. Zajmę
się tym zaraz po przyjezdzie i przefaksuję ci kopię raportu.
Chwilę pózniej podziękowałam Wally emu, rozłączyłam się i podeszłam do komputera.
Choć rozmowa z Cagle em na jakiś czas odwróciła moją uwagę od telefonu, chciałam
zobaczyć, jaki świr chciał zostać moim internetowym kumplem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •