[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kapłan podniósł rękę. Ryku zauważył, że była chudsza i bledsza niż kiedy ostatnio go widział.
Mocniej też drżała.
 Zachowaj swoją pokorę. Nie jesteś obcy Chabano, Najwyższemu Wodzowi Kwanyjczyków.  To
nie było pytanie.
Ryku dostrzegł, że nadarza się okazja, ale też niebezpieczeostwo. Uznał, że lepiej będzie
powściągnąd język.
 Czy przyrzekłeś mu coś w imieniu kapłanów?  To już było pytanie, które wymagało odpowiedzi.
 Nie, panie.  Co było prawdą, jako że Ryku nie był idiotą.
 Czy uwierzy ci, jeżeli teraz przyrzekniesz?
Ryku zmieszał się, co nie było udawane.
 Co mam przyrzec? Chabano nie jest głupcem, czego nie muszę ci mówid, Najwyższy Kapłanie.
 O tak, nie trzeba mi przypominad czegoś, co i tak wiem. Możesz mu przyrzec w moim imieniu
częśd tego, o co prosił, a czego nie otrzymał.
 Co ma nam dad w zamian?
 Nie bądz bezczelny, Ryku.
 Mówię tak, by przypomnied ci o charakterze Chabano, Mistrzu. Jest zuchwały jak lampart, który
zakrada się do zagrody z bydłem, by oderwad nowo narodzone cielę od matczynego łona. Zawsze tak
postępuje, kiedy chce coś zdobyd.
 Gdybym sądził, że Chabano ma władzę nad duchami, pomyślałbym, że uczynił cię swym sługą.
Zachowujesz się, jakbyś śpiewał hymn pochwalny.
Ryku zamilkł. Staruch mógłby przestad mówid zagadkami.
 Gdyby Chabano miał władzę nad duchami, sam zrobiłby większośd tego, o co nas prosił w
przeszłości. Zatem nie wątpię, że twoje słowa są prawdą, którą nosisz w sercu.
 %7ładen człowiek nie może mówid inaczej, Mistrzu. Spojrzenie, jakim kapłan obdarzył Ryku,
przypomniało mu, że Chabano nie był jedynym człowiekiem zdolnym bez podnoszenia głosu stłumid
nieposłuszeostwo i przepełnid nielojalnych ludzi strachem. Miał ochotę znów paśd na twarz.
Najwyższy Kapłan skrzyżował ręce na wiszącym na jego szyi medalionie z brązu.
 Możesz iśd do Chabano, Cichy Bracie Ryku. Obiecasz mu naszą pomoc i poprosisz, by powiedział
nam, kto przybył do Ichiribu.
 Może zdobywcy Xuchotl?
Po minie kapłana Ryku poznał, że lepiej o tym głośno nie mówid. Zrobił pokorną minę.
 Mamy swoje sposoby, by się tego dowiedzied  ciągnął kapłan.  Lecz gdybyśmy ich użyli, ci,
którzy władają magią, odkryliby to. Poznaliby naszą moc i stali się dla nas śmiertelnym zagrożeniem.
Oczy, które widzą i uszy, które słyszą bez magii, nie wysyłają ostrzeżenia. Tymi włada Chabano.
Ryku udawał nie tylko pokornego, ale także zaskoczonego i pełnego podziwu. Nie mógł dad poznad
po sobie, że wie, co się stało ze świetlistą kulą.
Lepiej nie lekceważyd Najwyższego Kapłana, nawet teraz, gdy nad nim tryumfuję.
 Rzeczywiście, Chabano często mówił, że żaden ptak nie złoży jajka, o którym on się wcześniej czy
pózniej nie dowie  rzekł Ryku.  Myślę, że trochę się przechwala, ale na pewno wie, do czego służą
szpiedzy.
 Zatem idz i poradz mu, by ich wykorzystał  polecił kapłan.  Idz, a jeśli wrócisz z dobrymi
wieściami, może zostaniesz podniesiony do rangi kapłana.
Nowego kapłana wybierano spośród Cichych Braci tylko wtedy, gdy któryś ze starych umarł, a na
razie nic takiego nie ogłoszono. I pewnie nikt się o tym nie dowie, podejrzewał Ryku, przynajmniej do
czasu, kiedy koniecznie trzeba będzie wyjaśnid, dlaczego Cichy Brat Ryku został tak uhonorowany.
A będzie trzeba to zrobid już niedługo, przysiągł sobie. Nie zawiedzie. Teraz, gdy zaproponowano
mu taki dar, za który normalnie musiałby przelewad krew& swoją także.
Ryku upadł na twarz i usłyszawszy pozwolenie, pospiesznie opuścił komnatę Najwyższego Kapłana.
Włócznia Conana głęboko wbiła się w pieo, który stanowił cel w zawodach na celnośd rzutu. Tak
głęboko, że odbiła się od sęka, ocenił Cymeryjczyk. Drzewce gwałtownie się wygięło i wyrwało z
metalowego grota. Włócznia spadła na ziemię wzbijając tuman kurzu.
Conan odwrócił się do Aondo i uniósł rękę oddając mu cześd. Wojownik zwyciężył tę konkurencję,
chociaż bardzo małą różnicą. Gdyby nie ten przeklęty sęk&
Valeria stanęła u boku Conana. Miała na sobie koszulę Ichiribu i wieniec pokazujący, że jest mu
przypisana, oraz skórzane opaski na kostkach. Podróże, wraz ze słonecznymi dniami na wyspie
Ichiribu, przyciemniły pomocną biel jej cery, ale nie ujęły urody.
 Co teraz, Conanie?
 Dziś już nic. Jutro czółno, łowienie ryb, a wieczorem taniec bębna.
Cieo padł na twarz Valerii.
 Conanie, posługuję się wiosłem równie zręcznie jak ci ludzie. Lepiej niż ty.
 Możliwe. Ale nic się nie stanie, jeśli coś przegram& z wyjątkiem taoca bębna. Aondo wygrał
zapasy&
 Bo mu pozwoliłeś wygrad. %7łeby mu zamącid w głowie nadzieją.
 Kobieto!  rzekł Cymeryjczyk udając gniew.  Czy nie mogę mied przed tobą tajemnic?
 Nie  odparła Valeria posyłając mu zuchwały uśmieszek, z którym wyglądała prawie jak
dziewczynka.  Po tylu spędzonych z tobą dniach musiałabym byd kretynką, żeby ich nie poznad.
 Nie jesteś kretynką, to pewne jak woda w jeziorze  przyznał Conan. Wtem niespokojna myśl
przebiegła mu przez głowę. Zmarszczył brwi.  Czy ty zaproponowałaś im, że zajmiesz moje miejsce
w czółnie?
 A jeżeli tak?
 Odpowiedz! Tak, czy nie?
 Tak.
 Wielki Cromie! Gdybyż tylko odmówili&
 Zgodzili się.
Conan miał ochotę solidnie nią potrząsnąd, żeby odzyskała rozsądek. Wiedział, że rozbiłoby to ich
przyjazo, zadowolił się więc stekiem przekleostw. Klął tak głośno, że kilkoro dzieci zaczęło płakad, a
wszyscy inni, i kobiety, i wojownicy, odsunęli się, aby tego nie słyszed.
 Czy to pomysł Emwayi?
 Co mianowicie?
Szukał odpowiedniego słowa.
 Ta& zamiana.
 Nie. Wprawdzie jest dośd przyjaznie nastawiona, ale nie jestem tu jeszcze na tyle długo, by
rozumied, co mówią& zwłaszcza córka czarownika.
 Przynajmniej nie postradałaś wszystkich zmysłów.
 Cóż to znaczy, Cymeryjczyku?  głos Valerii zabrzmiał ostro.
 Jeśli pozwalają ci zastąpid mnie w którejś konkurencji, znaczy to, że uważają cię za wojownika.
 Naprawdę?
 Wysokiej rangi.
 Jeszcze lepiej.
Conan nie próbował ukryd gniewu w głosie.
 Wojownika związanego ze mną braterstwem .krwi. Tylko wtedy może zastąpid drugiego w
zawodach. Takie jest prawo.
 Wiedziałam&
 Kobieto!!!  zagrzmiał Cymeryjczyk.  Wiedziałaś, że jeśli to zrobisz, będziesz sądzona razem ze
mną? %7łe twój los pójdzie w ślad za moim? Jeśli przegram taniec bębna, zginiesz tak jak ja!
Wszystkiego się spodziewał, ale nie tego, że Valeria zarzuci mu ręce na szyję, przyciągnie za włosy
do siebie jego twarz i mocno ucałuje.
 Chwała wszystkim bogom! Nie wiedziałam, że tak łatwo uniknę siedzenia i czekania, aż mnie
rzucą jakiemuś wojownikowi jak psu kośd! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •