[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozrzucone po całym kontynencie miasta Wschodu. Musimy stworzyć sojusz, do-
równujący im siłą.
 Elryku, skąd wiesz, że taki jest właśnie ich plan?
Pytanie padło z ust Hozela z Argimiliar, człowieka o dumnej twarzy, o którym
się mówiło, że miewa napady szału i że jest owocem związków kazirodczych.
 Od szpiegów, uciekinierów i sił nadprzyrodzonych. Oni wszyscy o tym
donieśli.
 Nawet i bez donosów możemy być pewni, że taki jest ich plan  warknął
Kargan Sharpeyes, zwany Ostrookim, rzecznik Ludzi Morza. Patrzył prosto na
Hozela, a w jego wzroku czaiła się pogarda.  A Jagreen Lern z Pan Tang mo-
że również poszukiwać sprzymierzeńców między Południowcami. Są tam tacy,
którzy raczej skapitulują nizli mieliby stracić swe kruche życie i łatwo zdobyte
bogactwo.
 Są też tacy, których zwierzęca złośliwość może spowodować, że nie uczy-
nią żadnego ruchu przeciwko Teokracie, aż będzie za pózno  odpowiedział Ho-
zel z zimnym uśmiechem.
Elryk, widząc, że odzywają się stare żale pomiędzy twardymi ludzmi z Pur-
purowych Miast i ich mniej wytrzymałymi sąsiadami, pospiesznie zabrał głos:
52
 Ale najlepszą pomocą dla nich byłyby niesnaski między nami, bracia. Ho-
zel, uwierz mi na słowo, że moje informacje są prawdziwe.
 Wy z Północy i Wschodu jesteście słabi. My z Południa jesteśmy silni 
odezwał się Montan z Lormyr. Jego twarz, broda i włosy miały szare zabarwienie.
 Dlaczego mielibyśmy użyczyć wam naszych statków dla obrony waszych wy-
brzeży? Nie popieram twego planu, Elryku. Nie po raz pierwszy zaprowadziłoby
to mężnych ludzi ku ich zgubie, ku śmierci!
 Myślałem, że zgodziliśmy się zapomnieć o starych kłótniach  gniewnie
odpowiedział Elryk, ponieważ wciąż miał poczucie winy.
 Racja  przytaknął Kargan.  Człowiek, który ciągle żyje przeszłością,
nie może planować przyszłości. Twierdzę, że rozumowanie Elryka jest poprawne!
 Wy, kupcy, zawsze zbyt lekkomyślnie postępowaliście ze swoimi statkami
i byliście zbyt naiwni, kiedy przemawiano do was wyszukanym językiem. To dla-
tego zazdrościcie nam teraz naszych bogactw  powiedział Jerned Młody z Fil-
khar, uśmiechając się, lecz z wzrokiem utkwionym w podłodze.
Kargan wybuchnął gniewem.
 Powinieneś był raczej użyć słów:  zbyt uczciwi , Południowcu! Ponie-
wczasie nasi praojcowie dowiedzieli się, że twoi tłuści przodkowie ich oszukują.
Nie wiem czy pamiętasz, ale nasi praojcowie najeżdżali wasze wybrzeża. Może
powinniśmy byli kontynuować tę praktykę! Zamiast tego osiedliliśmy się, han-
dlowaliśmy, a wasze brzuchy pęczniały dzięki rezultatom naszej żmudnej pracy!
O Bogowie! Nie ufałbym słowom Południo. . .
Elryk nachylił się, żeby to przerwać, lecz zanim zdążył coś powiedzieć, wtrącił
się zniecierpliwiony Hozel.
 Faktem jest, że Teokrata skieruje swój pierwszy atak na Wschód z nastę-
pujących przyczyn: wschodnie kraje są słabe i bez silnych linii obronnych. Są też
bliżej jego wybrzeży i dzięki temu łatwiej dostępne. Dlaczego miałby ryzykować
niedawno zjednoczoną siłę w ataku na silniejsze Południe lub w bardziej niebez-
piecznym rejsie po morzu?
 Ponieważ  spokojnie odpowiedział Elryk  jego statki będą wspoma-
gane czarami i odległość nie będzie miała żadnego znaczenia. Ponieważ Południe
jest bogatsze i dostarczy mu metali, żywności. . .
 Statków i ludzi!  rzucił Kargan.
 Ha! Więc myślisz, że już planujemy zdradę!  Hozel spojrzał wpierw na
Elryka, potem na Kargana.  Więc po co w ogóle nas tu wzywano?
 Ja tego nie powiedziałem  pospiesznie przypomniał Elryk.  Kargan
mówił za siebie, nie za nas wszystkich. Uspokójcie się, musimy się zjednoczyć lub
inaczej zmiecie nas potężniejsza armia, wspomagana nadprzyrodzonymi siłami!
 Och, nie!  Hozel odwrócił się do innych monarchów z Południa.  Co
mi powiecie, moi panowie? Czy użyczymy im swoich statków i wojowników dla
ochrony ich i naszych wybrzeży?
53 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •