[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domku, w którym mieszkał kiedyś w dzieciństwie. Wszystko wyglądało czysto i schludnie jak
kiedyś, gdy gospodarowała tu jego matka i gdy po obejściu biegało dużo dzieci, kur, psów i
kotów. Ile to już lat& a wciąż tyle wspomnień. Przez dwadzieścia lat nie odwiedzał tego
miejsca& Dlaczego właśnie teraz poczuł chęć, aby tu przyjechać? Może dlatego, że w głębi
duszy chce powrócić? Nie& od bardzo dawna przecież należy do zupełnie innego świata.
Już miał się odwrócić i odejść do samochodu, kiedy stwierdził, że czuje się jakoś dziwnie,
jakby coś nie pozwalało mu jeszcze opuścić tego miejsca. Zastanowił się chwilę, a potem zaczął
się wspinać trawiastym zboczem w stronę chatki księdza, choć dobrze wiedział, że od wielu lat
świeci pustkami.
Kiedyś, dawno temu, szedł tędy boso razem z dziewczyną w powiewnej, białej sukience.
Potem już żadna inna kobieta w całym jego życiu nie znaczyła tyle, co tamta, jego pierwsza i
jedyna miłość, Aggie, której nie dane mu było mieć u swego boku.
Dzień Zwiętego Walentego.
Może zdrzemnąć się chwilę w altance z paproci? Może właśnie tam przyśni mu się ciemnooka
i ciemnowłosa dziewczyna, która kiedyś obiecała go kochać, szanować i być mu posłuszną aż do
śmierci?& Lepiej byłoby zejść na dół, a potem zerwać z sentymentalizmem, zapomnieć na
zawsze o tym dniu i stawić czoło twardej rzeczywistości.
* * *
 To dopiero było prawdziwe przeżycie! Bałam się, że serce wyskoczy mi z piersi! Ale
czułam, że jestem w stanie przyjąć na siebie każde wyzwanie. Ta ciężarówka to prawdziwy
olbrzym, powiem więcej: przeogromny, gigantyczny i absolutnie przerażający olbrzym 
rozprawiała gorąco Ariel.  Ale podobało mi się! Muszę zadzwonić do Kennetha i powiedzieć,
że miał rację. Ostatnio nie byłam dla niego miła. Ojej, Dolly, co to jest? Popatrz na te kwiaty. Na
pewno są od Maksa. Z wszystkich osób, które znam, tylko on jest w stanie wydać na kwiaty
więcej niż dwadzieścia dolarów. Miniaturowe orchidee! Zobaczmy, co jest napisane na karcie.
Maks jest taki romantyczny, a dziś są przecież Walentynki! Co?!!! Przeczytaj, nie uwierzysz! 
Ariel wręczyła kartę Dolly i natychmiast dotknęła ręką policzka.
 Przestań!
 To nawyk.
 Naucz się nowego. Obgryzaj paznokcie, ssij kciuk lub zakręcaj sobie kosmyk włosów jak
kiedyś, gdy byłaś mała. Ale nie dotykaj twarzy. Ten facet jest romantykiem. Miniaturowe
orchidee, no, no, to go dużo kosztowało, ale zachował się sympatycznie. Przeprosił i proponuje
wspólny obiad. Nie odmówisz mu, prawda? Może coś z tego będzie& Dziewczyny mówiły, że
jest przystojny do szaleństwa. No, Ariel, powiedz coś wreszcie.
 Popatrz na mnie, Dolly. On robi to wszystko z grzeczności, tym bardziej że potrzebuje
Able Body Trucking. On chce ubić ze mną interes. Na pewno jest bardzo miłym mężczyzną, ale
to jeszcze nie oznacza, że interesuje się moją osobą. Zresztą nikt się nią nie interesuje i nie
zainteresuje. Już się z tym pogodziłam. Zadzwonię do niego i podziękuję za kwiaty. I nie martw
się, postaram się być uprzejma. Zapytaj Bernice, czy ma jego domowy numer telefonu. Jeśli
chcesz, możesz posłuchać, jak to załatwię. Nie ma go w domu  powiedziała po chwili szeptem.
 Jest włączona automatyczna sekretarka.
 Mówi Leks Sanders. Proszę zostawić wiadomość. W sprawach pilnych proszę kontaktować
się pod numerem 425 9698. Dziękuję.
 Panie Sanders, mówi Ariel Hart. Dziękuję za piękne kwiaty. Od dzieciństwa właśnie te
najbardziej lubię. To doprawdy bardzo miły gest z pana strony. Jeśli zaś chodzi o zaproszenie na
obiad, bardzo chętnie skorzystam, ale jeszcze nie teraz. Najbliższe dni mam tak wypełnione
różnymi zajęciami, że aż się boję, żeby nie przytrafił mi się jakiś wypadek. Jeszcze raz bardzo
dziękuję.
 Całkiem sympatycznie, może z wyjątkiem tego fragmentu o wypadku. Ale dobrze, na
pewno kiedyś zadzwoni i jeszcze raz cię zaprosi. Jeśli to zrobi, musisz się zgodzić. Zwiat się od
tego nie zawali. A on może się okazać dobrym Przyjacielem, takim jak Ken czy Maks. Tej jednej
rzeczy miałam okazję nauczyć się w życiu: przyjaciół nigdy za wielu. No to umowa stoi,
następnym razem, zgoda?
 No jasne, następnym razem.
 Co ty na to, żebyśmy po zajęciach z broni palnej wstąpiły do Burger Kinga, a po
ćwiczeniach walki wręcz kupiły jakąś gotową chińską potrawę?
 Niezły pomysł. Odrobina przyjemności nigdy nie zaszkodzi  zgodziła się Ariel. 
Wiesz co, Dolly? %7łycie jest piękne, a ja czuję się wspaniale! Słusznie postąpiłyśmy,
przyjeżdżając do tego miasteczka. Czuję się taka podekscytowana i mam przeczucie, że przytrafi
mi się tu coś wspaniałego, a jednocześnie ogarnął mnie taki błogi spokój& Powiedziałabym ci
coś, ale boję się, że będziesz się śmiała.
 Obiecuję, że nie.
 Widzisz, ja czuję& czuję jakąś niewidzialną siłę, która mnie tu przyprowadziła. Ona&
podnosi mnie na duchu, sprawia, że czuję się bezpieczna, potrzebna. Nigdy w życiu nie czułam
czegoś takiego. Czasami boję się, że jakimś nierozważnym krokiem spłoszę to uczucie i
wszystko przepadnie, bo lubię rozumieć, co się wokół mnie dzieje. To przeniesienie& firma&
Ken, który ją znalazł we właściwym czasie& i ta siła& nie wiem, lepiej zapomnij o tym. Takie
tam urojenia. Ale sama pomyśl: po co Bóg właściwie mnie tu przysłał?
 Według mnie, jesteś jedyną osobą, która może odpowiedzieć na to pytanie. Ale faktem jest,
że cię tu przysłał, a reszta zależy od ciebie. Może masz tu coś ważnego do zrobienia. Jakieś
nieuporządkowane sprawy z przeszłości, szkody, które trzeba naprawić, lub coś w tym stylu.
Pamiętam, że już kiedyś doszłyśmy wspólnie do wniosku, że ludzkim życiem rządzi
przeznaczenie.
Przebiegłość, której Dolly nie potrafiła ukryć w ostatnim zdaniu, zastanowiła Ariel na tyle, że
nagle odwróciła głowę, aby przyjrzeć się uważniej twarzy swojej przyjaciółki.
* * *
Obie pracowały wytrwale do końca dnia. Ariel cały czas miała dziwne uczucie, że ktoś o niej
myśli. Kilka razy oglądała się nawet przez ramię, ale nie dostrzegła nikogo.
 Jestem wyczerpana. Chiński obiad bardzo mi smakował.
 I naczyń nie trzeba zmywać  dodała Dolly zmęczonym głosem.  Oczy mi się kleją. I
tak jesteśmy dzielne, że do tej pory trzymamy się na nogach. Mnie już o dziewiątej chciało się
spać.
 %7łartujesz sobie? Ja od wpół do ósmej marzyłam o łóżku. Dobranoc.  Ariel, jak co
wieczór, uścisnęła swą najlepszą przyjaciółkę.  Dziękuję, że przyjechałaś tu razem ze mną.
Wiesz, Dolly, czasami mam wątpliwości, czy uda nam się uporządkować te wszystkie sprawy z
firmą, tak aby można nią było wreszcie efektywnie zarządzać. I wymyśliłam sobie, że zatrudnię
ci gosposię do pomocy, bo ty i tak masz zbyt dużo pracy, aby jeszcze zajmować się domem.
 Ależ Ariel, to przecież jedyna rzecz, na której się znam. Na razie nie ma powodu tego
robić, a ja chcę jak najdłużej pracować na siebie, nie mogłabym być na twoim utrzymaniu.
 Porozmawiamy o tym we właściwym czasie. A na razie dobranoc, Dolly.
 Kolorowych snów, Ariel.
Ariel, przygotowując się do snu, znowu przeniosła się myślami do szczęśliwych czasów
swojej młodości. Ach, oddałaby wszystko, aby znowu być młoda i zakochana. Wtedy& z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •