[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siÄ™ drugim.
- Naprawdę? Policjant popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Jestem starym, doświadczonym wojownikiem z plemienia
Siuksów - powiedziała dziewczyna z pokerową miną.
236
BEZDOMNA
- Nie takim znowu starym - mruknął Matt z uśmiechem.
- Ale nadal potrafi zwalić mnie z nóg, gdy tylko zechce.
Policjant roześmiał się, nie bardzo wiedząc, czy ma wierzyć tej
dziwnej parze. Potem zawołał policjanta z dołu i kazał mu
zapakować do karetki trzech obwiesiów.
- Będziemy też potrzebować ambulansu - dodał policjant.
- Omal nie załatwili na śmierć swego ojca... leży nieprzytomny
w mieszkaniu.
- Zaraz kogoś poślę.
- Jestem pielęgniarką, mogę jakoś pomóc? - zapytała Tess.
- Ależ oczywiście!
Zaprowadził dziewczynę do mieszkania, gdzie na podłodze
leżał posiniaczony i poraniony starszy mężczyzna. Tess opatrzyła
go w miarę możliwości, podczas gdy Matt rozmawiał z po
licjantem.
- Na posterunku powiedziano nam, że tu pana zastaniemy
- zaczął, gdy już przedstawił siebie i Tess i wyjaśnił, dlaczego
chcieli się z nim spotkać. - Muszę wiedzieć, w jakim stanie była
kuchnia Colierów, gdy pan się tam zjawił.
Mężczyzna spojrzał na niego ze zdziwieniem; najwyrazniej nie
takiego pytania się spodziewał.
- Cóż, był tam okropny bałagan - powiedział po chwili
zastanowienia. - Zdaje się, że pani Colier zabiła kurczaka na
obiad, oskubała go i ugotowała,., jednak nic nie posprzątała, bo
pióra walały się po całej kuchni. Powiedziała nam, że dostała
kurczaka od sąsiada, który go co prawda zabił, ale nie wypat
roszył... Musiała zrobić to sama i nie posprzątała, bo gotowała
obiad dla gościa, którego spodziewali się wczesnym wieczorem,
a potem spieszyła się na jakieś zebranie. Nigdy specjalnie nie
wierzyłem w tę historyjkę.
Bo i nie jest prawdziwa, pomyślał Matt. Jim Kilgallen powie
dział mu przecież, że nie zjadł kolacji u Colierów, tylko zrzucił
Dennisa ze schodów i zabrał Nan do siostry i szwagra. Nie mieli
237
DIANA PALMER
czasu na posprzątanie kuchni. Nan najwyrazniej nie chciała
nikomu mówić o swoim związku z Jimem Kilgallenem, ale to, co
powiedział policjant potwierdzało jej wersję wydarzeń... wyjaś
niało też obecność krwi na jej rękawiczkach. Matt miał ochotę
zakląć. Nadal nie byli ani trochę bliżej rozwiązania zagadki,
a Nan miała już bardzo mało czasu; rozprawa miała się dobyć za
niecały tydzień.
Zostało jeszcze jedno pytanie do zadania:
- Tak się zastanawiam, czy któryś z sąsiadów wspominał
panu, że do Coliera przychodziły prostytutki, kiedy jego żony nie
było w domu.
- Dobry Boże, nie. - Policjant zamyślił się i po chwili
dodał: - Nie, prostytutki na pewno nie, ale ktoś widział
kobietÄ™ wybiegajÄ…cÄ… z jego mieszkania zaraz po tym, jak
Colier wrzasnął, że go mordują. Niestety miała na sobie
ciemny płaszcz i kapelusz. Zwiadkowie, z którymi rozmawiałem,
mówili, że była chuda i miała pociągłą twarz. Nie wyglądało
mi to na panią Colier, ale świadkom czasem miessa się
w głowach.
- Tak, wiem. - Starał się przypomnieć sobie kogoś pasującego
do tego opisu, lecz nie potrafił. Natomiast Tess kojarzyła fakty
bezbłędnie. Widział, jak pobladła i zrozumiał, że wie już, kto
odpowiada temu rysopisowi. Była to ostatnia osoba, którą Tess
podejrzewałaby o zamordowanie Dennisa Coliera... aż do tej
chwili.
Na szczęście zachowała zimną krew i nie odezwała się
ani słowem, dopóki nie znalezli się sam na sam. Zrobiła,
co mogła, dla rannego staruszka i zaczekała z nim, dopóki
nie nadjechał ambulans ciągnięty przez dwie wychudłe szkapy.
Do mieszkania weszło dwóch sanitariuszy, którzy znali ją
ze szpitala, więc wymienili pozdrowienia i skinąwszy uprzejmie
głowami Mattowi i policjantowi, zanieśli rannego do szpitalnego
pojazdu.
238
BEZDOMNA
- Bardzo państwu dziękuję za pomoc - powiedział policjant,
na co Matt uśmiechnął się nieco sztucznie.
- To my bardzo panu dziękujemy - odparł, nadal nie potrafiąc
spojrzeć na Tess.
- Wiedzą państwo, że pani Colier siedzi w więzieniu pod
zarzutem morderstwa?
- Tak, wiemy - rzekła Tess i pożegnawszy się uprzejmie,
pociągnęła Matta na ulicę.
- Coś sobie przypomniałaś, prawda? - zapytał, gdy już znalezli
się poza zasięgiem słuchu policjanta.
- Tak! Matt, naprawdÄ™ nie przypominasz sobie nikogo pasujÄ…
cego do tego rysopisu? - spytała, patrząc na niego oczyma
rozszerzonymi z przejęcia. - Nie znasz nikogo, kto by nienawidził
Dennisa Coliera i pragnął jego śmierci?
- Ależ oczywiście! - Matt zdziwił się, że dopiero teraz o tym
pomyślał. - Mój Boże! Siostra Nan... Edith Green!
- Właśnie! - wykrzyknęła dziewczyna. - Nie rozumiesz?
Zrobiła z nas głupców! Dawała nam fałszywe wskazówki i starała
się, byśmy zapomnieli, że oprócz Nan to właśnie ona miała
najlepszy powód, by zamordować Coliera!
- Czy ta kobieta ma aż tak twarde serce, że pozwoli, by sąd
skazał jej własną siostrę za zbrodnię, którą sama popełniła?
- szepnÄ…Å‚ zdumiony Matt.
- Mam wrażenie, że zrobiła to powodowana jakimś gwałtow
nym uczuciem... Może on ją uderzył, albo groził, że zabije Nan?
Nie sądzę, by była zdolna do morderstwa z zimną krwią... nie
sądzę, by to zaplanowała.
- Masz rację. No cóż, pani detektyw? Dokąd teraz?
- Chodzmy do pani Green i przekonajmy siÄ™, czy potrafimy
zmusić ją do przyznania się do winy!
- Brian Green będzie w domu - powiedział Matt potrząsając
głową. - Boże, jakże mi go szkoda! W jego wieku, nigdy się
z tym nie pogodzi...
239
DIANA PALMER
- Jeżeli zatrudnią dobrego adwokata, może pani Green jakoś
się wybroni? Bóg jeden wie, że żadne prawo nie zabrania
zabijania podstępnych jadowitych węży!
Matt roześmiał się cicho.
- % czego się śmiejesz?
- W naszym języku nazywamy się Lakota" czyli związek
przyjaciół", to biali mówią na nas Siuks"... Wiesz, co to znaczy?
Jedni twierdzą, że to znaczy wróg", ale nie mam pojęcia,
w jakim języku. Inni mówią, że to skrócona wersja słowa
nadewisou, które oznacza jadowity wąż".
- Nigdy wcześniej mi o tym nie mówiłeś!
- Bo ja nie jestem jadowitym wężem - stwierdził szczerząc
zęby w uśmiechu. - Ale Dennis Colier był i może pani
Green ma jeszcze jakąś szansę. Znam doskonałego adwokata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]