[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ubranie. Nie chciał jednak zawracać.
Miro i dziewczęta poszli się zameldować w gospodzie. I wtedy powstał problem.
- Może panienka tu wpisze swoje nazwisko - zwrócił się gospodarz do Franciszki.
Sięgnęła po pióro z ociąganiem i bezradnie spojrzała na Mira.
- Co mam napisać? - szepnęła.
- Napisz... o mój Boże, przecież ty nie masz nazwiska! Rozmyślali gorączkowo, co
czynić.
- Napisz: Rodan - cicho poradził jej Miro.
- Jak sądzisz, czy kapitan nie wezmie mi tego za złe? - Sądzę, że nie miałby nic
przeciwko temu. W pewnym sensie jesteś jego córką - rzekł Miro i ku swemu zdumieniu
spostrzegł, że Franciszka się zarumieniła. Napisała  Franciszka Rodan , nie do końca
przekonana, że postępuje słusznie.
%7ładne z nich nie zwróciło uwagi na mężczyznę, który wyślizgnął się niepostrzeżenie z
gospody.
72
Na ulicach kłębił się rozbawiony tłum. Ludzie śpiewali i tańczyli gdzie popadło. Miro z
Iloną szli przodem, a Franciszka kilka kroków za nimi. Wszędzie, gdzie się pojawiała,
wzbudzała zainteresowanie, bo wyrosła na prawdziwą piękność. Pełna wdzięku, w
błękitnej sukni, z parasolką w ręce, przypominała, porcelanową figurkę, która cudem
ożyła.
Przechodzili obok sceny, na której występował jakiś zespół, i Franciszka nabrała ochoty,
by popatrzeć na tancerzy.
- Dobrze, zostań tu i przez chwilkę pooglądaj zgodził się Miro. - My wejdziemy
tymczasem do oberży. Dołącz do nas, kiedy zgłodniejesz.
Pokiwała głową i przesunęła się bliżej sceny. Miro i Ilona szli ulicą, trzymając się za ręce.
W pobliżu karczmy Miro gwałtownie przystanął.
- Siergiej, tutaj? Gdzie? Nie widzę!
- Ja też nie, ale słyszałem jego głos. Jest taki charakterystyczny, że trudno by było go nie
rozpoznać. Rozglądali się wokół, ale nigdzie nie dostrzegli Siergieja. Poszli dalej i oto ze
zdumieniem odkryli, że głos należy do starszego mężczyzny o pociągłej śniadej twarzy i
zimnym spojrzeniu.,
- Niewiarygodne! - Miro nie posiadał się ze zdumienia. - Dałbym głowę, że słyszę
Siergieja!
Franciszka tymczasem wpatrywała się jak zauroczona w tancerzy. Jej nogi same
poruszały się w takt muzyki. Naraz ktoś szepnął jej do ucha:
- Panna Franciszka?
Nikt nigdy tak się do niej nie zwracał. Odwróciła się i spostrzegła jakąś damę, mniej
więcej w jej wieku, której z całą pewnością nigdy nie widziała na oczy.
- Jestem dawną znajomą kapitana Rodana. Miałam przekazać, że w pewnym gronie, nie
całkiem pani obcym - tu rzuciła parę nazwisk znanych Franciszce kilka osób pragnęłoby
zobaczyć panienkę.
- Dziękuję, chętnie przyjdę. Ale nie mam, niestety, wiele czasu, bo czeka tu na mnie ktoś
inny.
- Odprowadzę, jeśli panienka będzie sobie tego życzyć.
Nowa znajoma nie wzbudziła sympatii Franciszki. Była dosyć otyła, miała ciemne włosy i
twarz bez wyrazu.
73
- Od dawna zna pani kapitana Rodana? - spytała ją ostrożnie.
- Siergieja? O, tak - odparła swobodnie młoda dama. - Znamy się już od wielu lat.
Franciszka poczuła ucisk w żołądku. Jeśli kapitan Rodan miał taki gust, to ona,
niewysoka i szczupła, jest właściwie bez szans.
Nieznajoma poprowadziła ją do bardzo eleganckiego zajazdu na przedmieściu.
- Wejdz, proszę!
Przeszły przez hol ku niskim drzwiom, zza których Franciszka usłyszała jakieś głosy.
Zadrżała.
- Czy kapitan Rodan tez tu jest?
Ale tamta w odpowiedzi popchnęła ją lekko do środka i zamknęła za nią drzwi.
Znalazła się w niedużym pokoju. Przy stoliku siedzieli dwaj mężczyzni, którzy wstali na
jej widok.
- Oto i Franciszka - powiedział wyższy z nich głosem do złudzenia przypominającym głos
Siergieja. To przecież on niegdyś przerażał ją do utraty zmysłów! Doprawdy, bardzo
urosłaś od czasu, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni!
Franciszka wbiła w niego przerażony wzrok. Chciała krzyknąć, ale wielka dłoń zakryła jej
usta.
74
ROZDZIAA VIII
Zapadł już zmrok, kiedy Siergiej dotarł do miasta. Wiedział, gdzie jego podopieczni
planowali postój, więc udał się prosto do zajazdu. W wejściu zderzył się z Mirem i Iloną,
którzy ze zdumieniem popatrzyli na niego, zdrożonego i ubłoconego, w codziennym
ubraniu:
- Uderz w stół... - zaczął Miro. - Kilka godzin temu byłem pewien, że słyszę twój głos.
Okazało się jednak, że jakiś starszy mężczyzna, dość niemiły z wyglądu, mówi
identycznie jak ty.
Siergiej słuchał go jednym uchem.
- Gdzie Franciszka? - spytał krótko. Miro wzruszył ramionami.
- Przypuszczam, że w swoim pokoju. Mieliśmy się spotkać w oberży, ale przysłała jakąś
damę z wiadomością, że boli ją głowa i zamierza się położyć.
- Gdzie jest jej pokój?
Miro wyjaśnił mu, jednak Siergiej wrócił po chwili i oznajmił, że dziewczyny tam nie ma.
- Jak jej pilnujecie? - powiedział z ,wyrzutem. Bóg raczy wiedzieć, gdzie i z jakim
młokosem się teraz szwenda.
- Franciszka potrafi sama się upilnować! Czy do końca życia mają warować ciągle przy
niej jakieś psy? Doprawdy nie zaznała zbyt wiele swobody!
Siergiej był wprawdzie tego samego zdania, jednak niepokoił się bardzo, wiedział
bowiem, że Franciszka czuła się zraniona i on ponosi za to winę.
Wybiegł z pokoju i pośpiesznie opuścił zajazd. Po drodze wypytywał wszystkich o
Franciszkę. Wiele osób widziało tę ładną dziewczynę, ale już dość dawno temu.
Podobno oglądała występy. Siergiej pobiegł w kierunku sceny, ale tam nikt nie potrafił mu
nic konkretnego powiedzieć. Boże, gdzie ona może być? Czy przybył za pózno? Może
poznała jakiegoś rówieśnika i odkryła, jak wiele ich łączy?
Siergiej torował sobie drogę przez tłum. Gdzieś w jego podświadomości tkwiła inna
uporczywa myśl. Ale przecież nie widzieli tych ludzi już od tak dawna... Z balkonu dobiegł
go głos kompana:
- Hej, Rodan! Dokąd tak pędzisz? - Widziałeś Franciszkę?
- No cóż, siedzę tu na górze, więc widzę to i owo. Miała na sobie błękitną suknię?
75
- Tak!
- W takim razie widziałem. Szła z jakąś dziewczyną. - Z Iloną?
- Nie, z jakąś obcą, nie z naszych stron. Poszły tamtą drogą w stronę zajazdu: Ale to było
dosyć dawno, przed kilkoma godzinami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •