[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyszło do głowy.
Wyrwała się z jego uścisku.
Wystarczyłoby zwyczajne sza!".
Chyba żartujesz! Tak się wściekałaś, że chyba musiałbym cię
przewalić na ziemię, żebyś zwróciła na mnie uwagę.
Więc następnym razem możesz mnie przewalić odparła oschle.
Masz moje pozwolenie. Wolę siniaka niż twoje kolejne czułości!
Kłamczucha.
Otworzyła szeroko oczy.
Słucham?
69
RS
Kłamiesz. Podobał ci się ten pocałunek tak samo jak i mnie.
Wcale nie!
Mógł niemal zobaczyć parę buchającą jej z uszu. To go jednak nie
powstrzymało: zraniła jego męską dumę stwierdzeniem, że nie podobało się
jej, jak ją całował. Zamierzał się na niej odegrać.
Zakołysał się na piętach i oparł dłonie na biodrach.
Och, doprawdy? Więc dlaczego tak wpychałaś język i ocierałaś się
biodrami?
Andi zbladła. Cios był celny. Postanowił brnąć dalej.
Jeśli kobieta reaguje w ten sposób, facet może zacząć się
zastanawiać, kiedy ostatnio uprawiała seks.
Otworzyła usta i zamknęła je tak gwałtownie, że aż zadzwoniły jej
zęby. Pośród nocy dzwięk wydał się głośny jak strzał z pistoletu.
To śmieszne powiedziała i obróciwszy się na pięcie, ruszyła w
stronę domu. Nie chce mi się z tobą gadać.
Pewnie, uciekaj zawołał za nią. To niczego nie zmieni. Kłamiesz
tak czy inaczej. I drażnisz się! dodał już głośniej, by mieć pewność, że go
słyszy.
70
RS
ROZDZIAA CZWARTY
W niedzielę poranek wstał piękny. Andi zazwyczaj wykorzystywała
takie dni, by zająć się domem lub ogrodem. Ale dziś, choć zbliżało się już
południe, stała przed oknem jadalni wciąż w tym samym, za dużym pod-
koszulku, w którym spała, i patrzyła przed siebie.
Przez brak snu piekły ją oczy, a głowę przeszywał ból.
Parocentymetrowym szpilkom, które włożyła poprzedniego wieczoru,
zawdzięczała pęcherz na stopie. Na dodatek czuła, że na nosie robi jej się
pryszcz; nie doświadczyła tego od czasów balu maturalnego.
A to wszystko przez Gabe'a.
Powiedział, że Andi kłamie. Stojąc przed jej domem, na widoku
wszystkich sąsiadów, powiedział, że kłamie.
I że się drażni.
To było najgorsze. Oskarżenia o kłamstwo mogła jakoś przełknąć.
Akurat tu się nie mylił. Rzeczywiście go okłamała. Niech pokażą jednak
kobietę, która przyznałaby się, że podziałał na nią jakiś mężczyzna. Zwłasz-
cza wtedy, kiedy ów mężczyzna nie pozostawiał jej wątpliwości, że i ona
podziałała na niego.
Ale to, że się drażni? Z tym zarzutem nigdy nie mogłaby się pogodzić.
Nie drażniła się z nim. Może i odwzajemniła jego pocałunek, lecz to nie ona
go zainicjowała. A już na pewno nie dała mu powodów, by myślał, że może
liczyć na coś więcej.
Jeśli Gabe'a złościł fakt, że przestała go całować, to trudno. Poszła po
rozum do głowy i zdała sobie sprawę z tego, że popełniają błąd. Prędzej czy
pózniej doszedłby do podobnych wniosków. Czy jest winna, że zrozumiała
to pierwsza?
71
RS
Facet może zacząć się zastanawiać, kiedy ostatnio uprawiała seks.
Przypomniawszy sobie tę uszczypliwą uwagę, przycisnęła pięści do
policzków, by powstrzymać łzy i poczucie upokorzenia. Skąd mógł o tym
wiedzieć? Czy to naprawdę widać, że nie ma życia erotycznego? Wygląda
na tak zdesperowaną?
Rzadko myślała o seksie, a raczej o jego braku. Nigdy świadomie nie
podjęła decyzji, że będzie żyła jak mniszka. To po prostu... stało się samo.
Instynktowny sposób na przetrwanie, który z czasem stał się jej stylem
życia. Pozwolił jej uporać się ze złamanym sercem, kiedy straciła...
Opuściła dłonie i zaciskała je, aż poczuła ból. Nie będzie myśleć ani o
przeszłości, ani o nim. Nie teraz. Najlepiej nigdy.
Ale z Gabe'em się rozprawi, obiecała sobie. Zarzucił jej, że się z nim
drażni, więc ona nie zamierza pozwolić, by uszło mu to na sucho.
O Andrei Matthews można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie
to, że droczy się z mężczyznami.
Gdy dotarła do chaty Gabe'a, minęła już trzecia. Hardy gniew, który
podsycał chęć zbesztania kolegi, znacznie osłabł po drodze. Na samą myśl o
stawieniu mu czoła jej wnętrzności skręcały się ze strachu w jeden wielki
supeł. Poważnie zastanawiała się, czy nie lepiej byłoby po prostu zawrócić i
pojechać do domu.
Ucieczka nie była jednak rozwiązaniem. Prędzej czy pózniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]