[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hugh.
- To był drań - warknął.
- Niektórzy mężczyzni tacy właśnie są. - Hugh popatrzył Russellowi
prosto w oczy.
- Tylko prawdziwy sukinsyn rozpozna drugiego - odparował Russell
błyskawicznie.
BOGATY M%7ł Z SYDNEY
105
Po tym komentarzu Hugh zrezygnował z wymiany ciosów i rozmowa
potoczyła się gładko, choć poruszali wyłącznie bezpieczne, ogólne te-
maty. Russell w duchu dziękował opatrzności, że Nicole nie była gadułą -
nie mówiła o tym, jak spędzali czas, nie wspomniała też o wyprawie do
Tajlandii. Kiedy w końcu ich przeprosiła, by iść do łazienki, nie czuł już
gniewu na Hugh. Nicole doskonale dała sobie z nim radę.
- Co ty wyprawiasz, do cholery? - warknął Hugh w chwili, gdy zniknęła
im z pola widzenia.
- Co masz na myśli?
- Doskonale wiesz co. Cholera, Russ, to, co robisz tej dziewczynie, to
błąd. Na pewno sam to widzisz.
- Widzę, że po tych wszystkich latach w końcu osiągnąłem jako taką
satysfakcję.
Hugh pokręcił głową.
- Posłuchaj, wszystko mi jedno, co zrobiłeś Powerowi, bo z pewnością na
to zasłużył - powiedział. - Ale daj spokój Nicole, ona jest niewinna. Nie
miała nic wspólnego ze śmiercią twojego ojca.
- Tak ci się tylko wydaje. - Twarz Russella sposępniała. - Wiedz wobec
tego, że dopiero parę miesięcy temu przestała pracować w marketingu
Power Mortgages. Musiała wiedzieć, co się dzieje, więc skończ z tą
gadaniną o niewinnej ofierze. A Powerowi nic nie jest, utrzymuje Nicole,
odkąd zerwała oświadczyny. Trzeba sporo pieniędzy na wielomiesięczne
podróże po świecie.
- Dobra, dobra, rozumiem twój punkt widzenia,
106
MIRANDA LEE
Russ, ale co za dużo, to niezdrowo. Uwiodłeś córkę wroga, bo jesteś
pokręcony - ale nie okrutny. Przespanie się z dziewczyną to jedno, ale
rozkochanie jej w sobie to całkiem coś innego.
- Myślisz, że się we mnie zakochała?
- Tylko ślepy by tego nie zauważył! - Hugh uważał, że to jedyny powód,
dla którego Nicole okazała się zupełnie odporna na jego urok. - Ani na
chwilę nie mogła oderwać od ciebie wzroku.
- To dobrze. - Na twarzy Russella pojawił się uśmieszek zadowolenia. -
To bardzo dobrze. Zakochane kobiety rzadko odrzucają oświadczyny.
- Co? - Hugh wpatrywał się w niego z osłupieniem. - Chcesz ją poprosić o
rękę? Oszalałeś?
- Nie. Robię dokładnie to, co chciałem zrobić od szesnastu lat.
Hugh nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel mówi poważnie.
- Kiedy zamierzasz powiedzieć prawdę i złamać jej serce? - warknął. - W
trakcie nocy poślubnej?
- Nie, nigdy.
- Nigdy?
- Hugh, chcę, żeby Nicole została moją żoną." Do końca życia.
- To gdzie tu element zemsty? - zdumiał się Hugh.
- Słucham?
- Jeśli dziewczyna nigdy się nie dowie, nie ma mowy o zemście.
BOGATY M%7ł Z SYDNEY
107
- Zależy, jak na to patrzeć. Bycie z nią już dało mi wiele satysfakcji.
- Tak, ale jakiego rodzaju? Jesteś pewien, że ten pomysł z małżeństwem
wynika z chęci zemsty, Russ? Może zwyczajnie się w niej zakochałeś.
- Nie bądz śmieszny - wycedził Russell ze złością.
Hugh pomyślał, że jego przyjaciel całkiem niepotrzebnie się denerwuje.
Nicole była niezwykle piękną kobietą, a na dodatek miała interesującą
osobowość. Mnóstwo mężczyzn mogłoby stracić dla niej głowę.
- Kiedy zamierzasz ją poprosić o rękę? - Hugh nie spuszczał wzroku z
drzwi, za którymi zniknęła Nicole.
- Kiedy będziemy razem w Tajlandii.
- Co takiego? - Hugh pomyślał, że Russell nie przestaje go zaskakiwać. -
Lecicie razem do Tajlandii? Kiedy?
- Kiedy zdołamy załatwić formalności.
- Na jak długo?
- Na tyle, ile będzie trzeba.
- A twoja praca?
- Dadzą sobie radę beze mnie, o tej porze roku nieruchomości sprzedają
się jak świeże bułeczki. Co do nieruchomości - Nicole nie była zachwyco-
na Belleview Hill, więc sprzedam dom Jamesowi.
- Przecież nie chciałeś!
- Ale to było wtedy, a teraz chcę. Jutro wyślę mu wiadomość, że się
zgadzam.
108
MIRANDA LEE
- Ty mówisz poważnie, prawda? - chciał się upewnić Hugh.
- Tak. Jeśli piśniesz Nicole choć słówko, koniec z naszą przyjaznią.
Hugh popatrzył w oczy Russella i zrozumiał, że to nie żarty.
- Nic nie powiem. - Westchnął ciężko.
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Rany boskie!-wykrzyknęła Kara tego samego wieczoru, kiedy Nicole
opowiedziała jej o wszystkim. Podparta na łokciu, popatrzyła na
przyjaciółkę. - On chyba naprawdę się w tobie zakochał.
- Mam szczerą nadzieję, boja w nim też-mruknęła Nicole z sąsiedniego
łóżka. - i to jak!
Kara z westchnieniem opadła na poduszki.
- Kto by pomyślał, że kiedy zmusiłam cię do pójścia na wesele Megan,
pomogłam ci znalezć naprawdę bogatego męża, którego tak bardzo po-
trzebowałaś? - oświadczyła.
Nicole spojrzała na nią z dezaprobatą.
- Kara, na litość boską, nie wygaduj takich głupot - prychnęła. - Przecież
nie zakochałam się w Russellu ze względu na jego pieniądze. Szczerze
mówiąc, akurat to mnie w nim martwi. To i ten jego irytujący koleżka.
- Kto? Hugh Parkinson?
- Któżby inny?
- Moim zdaniem to prawdziwe ciacho.
- I kompulsywny uwodziciel - dokończyła Nicole. - Babiarz, jakich mało.
- Wiem, ale, o dziwo, to mu tylko dodaje
110
MIRANDA LEE
uroku. No i na pewno Hugh jest świetny w łóżku - dodała Kara. - W
końcu praktyka czyni mistrza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]