[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ramiona. - Zrozum, jeśli chcesz, bym się z tobą ko
chał, nie musisz szukać głupich usprawiedliwień ani
patrzeć na mnie przez różowe okulary. Z radością
zaniosę cię na kanapę, choćby zaraz.
- Nawet nie waż się o tym myśleć, Gideonie Trasie,
teraz, kiedy z takim trudem budujemy naszą przyjazń.
Nie pozwolę, żebyś zredukował ją do zwykłych ob-
Å‚apianek.
80 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
- Nie miałem tego zamiaru.
- Owszem, miałeś. Właśnie to chciałeś przed chwilą
zrobić, a ja się nie zgadzam, rozumiesz?
Ochłonął, słysząc, jak w jej głosie narasta nuta
histerii.
- Sarah, szanuję każde twoje słowo.
- Dobrze, bo jest to dla mnie bardzo ważne.
Rozmyślałam wczoraj przez pół nocy i naprawdę
wiem, jak powinnam postępować. Sytuacja wreszcie
wróciła do normy i nie pozwolę, żebyś wmieszał
do niej seks.
Uśmiechnął się lekko, z ustami przy jej ustach.
- Myśl o wmieszaniu w to seksu całkiem mi się
podoba. Nie jestem szlachetnym rycerzem w lśniącej
zbroi, za jakiego chcesz mnie uważać, dlatego zrobię
wszystko, żeby dać ci to, czego potrzebujesz.
- Nie!
Pocałował ją, zanim zdążyła pomyśleć o uniku.
Przez chwilę walczyła z furią, a potem uległa z wes
tchnieniem pełnym rezygnacji. Ten mężczyzna, który
wypełniał jej myśli od miesięcy, stał się wreszcie tak
realny. Właściwie dlaczego miałaby się bronić przed
pocałunkiem?
Czuła, jak napierają na nią twarde, silne uda
i natychmiast zyskała dowód jego pożądania. Nie
ogolony zarost zmysłowo drapał jej policzek.
- Gideon.... - Jego imię uleciało wraz ze zdysza
nym tchnieniem. Zęby pieszczotliwie skubały koniu
szek ucha. Dreszcz podniecenia stawał się nieznośny.
Rozpaczliwie próbowała przywołać na pomoc resztki
zdrowego rozsÄ…dku.
- Gideon, nie. Nie tak i nie teraz. Jeszcze nie jesteÅ›
gotowy.
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 81
- Jestem Sarah. Uwierz mi.
- Nie, jeszcze nie. ProszÄ™...
Wreszcie się odsunął, ale nie puścił jej. Zaglądał jej
z bliska w twarz, a jego oczy miały barwę szmaragdów.
Nie potrafiła ukryć ani drżenia ciała, ani fali gorąca,
wypływającej na policzki.
- Chcesz mnie, prawda? - Za męskim pożądaniem
w jego spojrzeniu kryło się dziwne, smutne rozmarze
nie. - Tylko nie zaprzeczaj. Jeszcze żadna kobieta nie
patrzyła na mnie tak jak ty teraz.
- Jasne, że cię pragnę - powiedziała, próbując stłu
mić emocje. - Nigdy nie robiłam z tego tajemnicy. Ale
to nie ma nic do rzeczy. Potrzebujesz jeszcze wiele
czasu, by zrozumieć, że również mnie pragniesz.
- PragnÄ™ ciÄ™.
- Musisz być tego pewien.
- Jestem pewien - mruknÄ…Å‚ z uwodzicielskim
uśmiechem.
Sarah zręcznym ruchem chwyciła swoją utaplaną
w cieście broń i pogroziła mu żartobliwie.
- Przestań mnie kusić i idz wreszcie pod prysznic, ty
brudny zwierzaku. A kiedy przyjdziesz na śniadanie,
nie zapomnij, że przy stole obowiązują dobre maniery,
jasne?
Gideon popatrzył na nią spod zmrużonych powiek,
kryjących zmysłową obietnicę, a potem zwinnym,
kocim krokiem wyszedł z kuchni.
ROZDZIAA
5
Dwa dni pózniej Sarah zwątpiła w swoje możliwości.
Oswajanie mężczyzny to wdzięczne zadanie, ale tylko
jeśli obiekt jest spokojny i uległy. Tymczasem Gideon
z pewnością nie zaliczał się do tej kategorii ludzi.
Był samowolny, a jego zachowań nie sposób było
przewidzieć. Ponadto niebezpiecznie działał na jej
zmysły. Kiedy tylko odkrył, jak bardzo Sarah jest
nieodporna na pocałunki, zadręczał ją przy każdej
okazji. Wystarczyło tylko, by pozwoliła sobie na
moment nieuwagi, a już kradł jej szybkiego całusa,
przyprawiającego o zawrót głowy.
Jednak kiedy próbowała na serio porozmawiać na
tematy osobiste, momentalnie stawał się milczący
i niewzruszony jak przysłowiowy głaz.
Nie tylko w sprawie oswajania" nie osiągnęła
żadnych postępów. Dotychczas nie udało im się roz
szyfrować sensu tajemniczych liczb zaznaczonych na
mapie i poszukiwania skarbu utknęły w miejscu. Sarah
czuła się beznadziejnie sfrustrowana.
- Jesteś strasznie niecierpliwa - powiedział Gide
on, kiedy po raz kolejny przeszukiwali gęsto zalesione
tereny, będące niegdyś własnością Emeliny Fleetwood.
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 83
Niewiele zostało z dawnego domu - jedynie spró
chniałe ściany i dziurawy dach. W pewnej odległości od
niego leżał stos desek, który mógł być zawaloną szopą.
Wokół poniewierały się jeszcze pordzewiałe gwozdzie
i okucia. Resztę pochłonął zaborczy las. Najwyrazniej
pózniejsi właściciele tej ziemi nie dbali o posiadłość.
- Straciliśmy już dwa dni, Gideon, a przecież mamy
mapę - powiedziała z niezadowoleniem Sarah.
- Ta twoja bezcenna mapa jest tylko prymitywnym
szkicem, który nikomu się nie przyda.
- Jestem pewna, że jest prawdziwa - upierała się
- a jej odczytanie powinno być twoją sprawą. W końcu
chyba jesteś ekspertem? - Przystanęła i jeszcze raz
przyjrzała się wyblakłemu arkuszowi papieru. - Te
liczby: sześćdziesiąt, dziewięćdziesiąt i linia prosta,
łącząca dwa punkty, przy której napisano liczbę
piętnaście - co to, u licha, może oznaczać? I jeszcze
zdanie: Biała skała na skrzyżowaniu B i C. Dziesięć
kroków ku północy". Gideon, jestem pewna, że musie-
liśmy przeoczyć coś ważnego.
- A, tak. Białą skałę.
- Skałę też. Gdzie ona może być? - Po raz kolejny
tego dnia rozejrzała się wokół, ale nie dostrzegła ni
czego, poza zieloną ścianą lasu.
- Prawdopodobnie rozkruszyła się albo z czasem
wiatr naniósł ziemię i zarosły ją rośliny. Ludzie, którzy
zakopują skarby, na ogół liczą, że odkopią je najpóz
niej po paru latach, dlatego przyjmujÄ… za punkty od
niesienia drzewa, domy albo inne rzeczy, które nie są
niezmienne ani wieczne. Nie ułatwia to zadania następ
nym pokoleniom, poszukującym złota przodków.
- Myślisz o szopie? - zapytała Sarah, marszcząc
brwi.
84 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
- Jasne. Dawniej z lubością korzystano z takich kry
jówek. Kto szukałby złota pod spróchniałymi deskami?
- Oczywiście, ty - zaśmiała się. - Czy kiedykol
wiek coś znalazłeś?
- Odmawiam odpowiedzi na tak niepoważne pyta
nie. Poza tym jestem piekielnie głodny - oznajmił.
- Czy przewidziałaś może jakiś posiłek?
- Wiesz, chwilami odnoszę wrażenie, że masz żo
łądek zamiast mózgu. Od kiedy zrobiłam ci pierwszy
obiad, wykazujesz niezdrowe zainteresowanie jedze
niem.
- Powinnaś być zachwycona. Przecież powiadają,
że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek.
Sarah rzuciła mu spojrzenie z ukosa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]