[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 A zatem wie pan dokładnie, o której wrócił pan do obozu?  podjął z całym
spokojem Poirot.
Boynton zarumienił się lekko.
 Naturalnie, proszę pana! Gdzie ja mam głowę? Bardzo przepraszam, ale
pogubiłem się jakoś. Jestem rozstrojony. Rozumie pan?
 Rozumiem doskonale! Ma pan powód. Co dalej, proszę pana?
 Zapytałem matkę, czy miałaby ochotę napić się czegoś... kawy... herbaty.
Odpowiedziała, że nic jej nie potrzeba, więc poszedłem pod markizę. Nie było tam
służby, ale sam znalazłem wodę sodową i ugasiłem pragnienie. Pózniej usiadłem i
zacząłem czytać starą gazetę.
 Czy pańska żona przyszła też pod markizę?
 Tak. Wkrótce po mnie.
 A matki nie widział pan więcej przy życiu?
 Nie widziałem.
 Podczas rozmowy z nią nie odniósł pan wrażenia, że jest przygnębiona lub
zdenerwowana?
 Nie. Była taka, jak zawsze.
 Nie wspomniała o nieporozumieniu z jakimś służącym?
Lennox zdziwił się znowu.
 Z jakim służącym? Nie, proszę pana.
 I to wszystko, co ma mi pan do powiedzenia?
 Tak sądzę.
 Bardzo panu dziękuję.
Lekko skłonił głowę. Rozmowa była skończona. Jednakże przy drzwiach Lennox
zawahał się i przystanął.
95
 Nie ma pan innych pytań?
 Nie. Może będzie pan łaskaw poprosić małżonkę.  Lennox Boynton wyszedł
powoli, a gdy zamknął za sobą drzwi, mały Belg skreślił szybko na leżącym przed
nim bloku: "L.B. 4.35".
ROZDZIAA XVI
Detektyw spojrzał ciekawie na wysoką, pełną godności młodą kobietę, która
weszła do pokoju. Podniósł się i ukłonił szarmancko.
 Pani Nadine Boynton? Herkules Poirot, do usług.  Usiadła, spojrzała prosto w
twarz detektywa.
 Mam nadzieję, że nie wezmie mi pani za złe, iż niepokoję panią w dniach
żałoby?
Przyglądała mu się uważnie, śmiało, lecz nie odpowiedziała od razu.
 Sądzę, że najlepiej postąpię, jeżeli będę z panem zupełnie szczera  zaczęła po
chwili.
 Z całą pewnością, proszę pani.
 Wspomniał pan o moich dniach żałoby. Takich dni nie przeżywam i wszelkie
udawanie poczytywałabym za bezcelowe. Nie kochałam świekry i otwarcie
mówiąc, nie boleję z powodu jej śmierci.
 Dziękuję pani za szczerość i zaufanie.
 Nie myślę udawać żalu, mimo to odczuwam wyrzuty sumienia.
 Wyrzuty sumienia?  powtórzył ze zdziwieniem.
 Tak, proszę pana. Ja za jej śmierć odpowiadam i z tego powodu poczuwam się
do winy.
 Mówi pani serio?
 Zupełnie serio. To ja spowodowałam śmierć mojej świekry. Działałam w dobrej
wierze, lecz skutki okazały się fatalne. Zabiłam ją.
 Zechce pani wyjaśnić to w sposób bardziej zrozumiały?  Poirot wyprostował
się na krześle.
 Oczywiście.  Pochyliła głowę.  Do tego właśnie zmierzam. Początkowo
chciałam nie wyjawiać moich osobistych spraw, lecz po zastanowieniu doszłam
96
do wniosku, że lepiej będzie wyznać prawdę. Z pewnością słuchał pan nieraz
intymnych zwierzeń?
 Naturalnie, madame.
 Więc po prostu i szczerze opowiem panu, co zaszło. Nasze pożycie małżeńskie
układało się nie najlepiej. Winy nie przypisuję mężowi, lecz niefortunnym
wpływom jego matki. Ale tak czy inaczej od pewnego czasu zdawałam sobie
sprawę, że długo nie wytrzymam.  Umilkła na chwilę.  Ostateczną decyzję
powzięłam po południu w dzień śmierci mojej świekry. Mam przyjaciela, bardzo
bliskiego przyjaciela, który niejednokrotnie nalegał, abym swój los oddała w jego
ręce. Tamtego popołudnia przyjęłam jego propozycję.
 Postanowiła pani rozstać się z mężem?
 Tak.
 Słucham dalej, madame!  Nadine zniżyła nieco głos.
 Kiedy zdobyłam się na decyzję, chciałam niezwłocznie postawić sprawę jasno.
Sama wróciłam do obozu. Moja świekra siedziała na dawnym miejscu. W pobliżu
nie było nikogo. Postanowiłam zaraz wyznać jej prawdę. Przyniosłam krzesło,
usiadłam obok i powiedziałam, co miałam do powiedzenia.
 Była zaskoczona?
 Tak. Wydaje mi się, że doznała nie lada wstrząsu. Była zdziwiona i zła. Bardzo
zła, bliska gwałtownego wybuchu! Powiedziałam, że ta kwestia nie podlega
dyskusji. Wstałam i odeszłam.  Zająknęła się lekko.  Pózniej nie widziałam jej
żywej.
Poirot ze zrozumieniem skinął głową.
 Aha... Pojmuję... Sądzi pani, że wstrząs był przyczyną zgonu?
 Jestem prawie pewna. Uciążliwa podróż do Petry nadszarpnęła siły mojej
świekry. Reszty dokonała niespodziewana wiadomość i wzburzenie. Moja wina
jest tym większa, że szkoliłam się na pielęgniarkę, a więc lepiej niż ktokolwiek
inny powinnam zdawać sobie sprawę, że coś takiego może się zdarzyć.
Detektyw milczał przez dobrą chwilę. Pózniej zapytał:
 Co zrobiła pani po rozstaniu się z panią Boynton? Proszę o wszystkie
szczegóły.
 Odniosłam krzesło do groty i zeszłam pod markizę, gdzie był mój mąż.
97
 Czy wtedy zawiadomiła go pani o swoim postanowieniu, czy też był już o nim
poinformowany?  zapytał Poirot, obserwując ją bacznie.
Odpowiedziała po ledwie uchwytnym wahaniu:
 Wtedy zawiadomiłam Lennoxa.
 Jak zareagował?
 Był kompletnie wytrącony z równowagi  odparła szybko.
 Czy nalegał, by pani zmieniła decyzję? Zaprzeczyła ruchem głowy.
 Niewiele mówił... Widzi pan, od pewnego czasu obydwoje zdawaliśmy sobie
sprawę, że coś takiego może nastąpić.
 Wybaczy pani niedyskretne pytanie  podjął mały Belg.  Ten przyjaciel to,
oczywiście, pan Jefferson Cope?
Przytaknęła skinieniem głowy.
 Oczywiście.
Po dość długiej chwili detektyw zapytał, nie zmieniając tonu:
 Czy pani ma strzykawkę?
 Tak... Nie!
Poirot zrobił zdziwioną minę, więc podjęła spiesznie:
 Mam starą strzykawkę w podróżnej apteczce, która z całym naszym ciężkim
bagażem została w Jerozolimie.
 Rozumiem.
Znowu nastąpiła cisza. Pózniej Nadine podjęła z pewnym przymusem:
 Czemu pan o to pyta?
Nie odpowiedział wprost. Zadał następne pytanie:
 Pani Boynton zażywała miksturę zawierającą digitalis. Nie mylę się, prawda?
 Tak  przyznała tonem, który świadczył, że obecnie Nadine zaczyna się mieć
na baczności.
 Zażywała tę miksturę z powodu dolegliwości sercowych?
 Tak.
 Digitalis to lek, który posiada pewne właściwości kumulacyjne. Wiadomo pani
o tym?
 Tak mi się przynajmniej zdaje. Zakres moich wiadomości na ten temat jest
niewielki.
98
 Jeżeli pani Boynton znacznie przedozowała digitalis...  zaczął detektyw, lecz
przerwała mu szybko.
 To wykluczone! Zawsze była bardzo uważna. Ja także, jeżeli podawałam jej
lekarstwo.
 Być może omylił się aptekarz i przygotował tym razem dużo silniejszą
miksturę.
 To mało prawdopodobne  odrzekła spokojnie.
 Cóż. Analiza wyświetli sprawę.
 Niestety, buteleczka została stłuczona  powiedziała Nadine. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •