[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pamiętam, że spojrzałam prosto na niego, a on szybko spuścił
wzrok na podłogę. Było mu mnie żal. Ale dlaczego?
Kiedy wyszłam na korytarz, zobaczyłam stojącą pod klasą
mamę z rozmazanym na policzkach tuszem. Z jej oczu
wyczytałam, dlaczego przyszła. Dlaczego ona przyszła, a tata nie.
Potrząsnęłam głową, nie chcąc uwierzyć w to, co od tej
chwili już wiedziałam.
Nie! krzyknęłam kilka razy.
Mama mnie objęła i zaczęła się osuwać na podłogę. Zamiast ją podtrzymać, osunęłam się razem z
nią. Tego dnia na szkolnym korytarzu przeżyłam pierwsze stadium żałoby: zaprzeczenie.
Gavin przygotowuje się do przedstawienia swojego wiersza.
Stoi przed klasą. Kartka, z której ma czytać, trzęsie mu się w palcach, kiedy odkasłuje.
Ignorując go i skupiając uwagę na Willu, zastanawiam się, czy pięć stadiów żałoby dotyczy tylko
śmierci bliskiej osoby.
Może odnoszą się również do śmierci jakiegoś aspektu życia? Jeśli tak, to jestem w samym środku
stadium drugiego: gniewu.
Gavin, jaki tytuł ma twój wiersz? pyta Will.
Siedzi przy biurku i robi notatki podczas występów uczniów.
Wkurza mnie to. To, że tak pilnie słucha, że jest tak skupiony na wszystkim oprócz mnie. Wkurza
mnie to, że potrafi sprawić, iż czuję się jak gigantyczna niewidzialna pustka. Wkurza mnie to, jak
przerywa robienie notatek i gryzie czubek długopisu. Jeszcze wczoraj te same usta, które spoczywają
na czubku tego ohydnego czerwonego długopisu, wędrowały w górę mojej szyi.
Wyrzucam z głowy myśl o jego pocałunku w tym samym
momencie, w którym w niej zagościła. Nie wiem, jak długo to potrwa, ale postanowiłam wyrwać się
spod jego wpływu.
W sumie to nie nadałem mu tytułu odpowiada Gavin. Stoi przed całą klasą. Jest przedostatnią
osobą, która ma dziś wystąpić.
Można go chyba nazwać Przedoświadczyny?
Przedoświadczyny. Prosimy. Will mówi to
nauczycielskim tonem, który również mnie wkurza.
Ehm odkasłuje Gavin.
Ręce trzęsą mu się jeszcze bardziej, kiedy zaczyna czytać.
Milion pięćdziesiąt jeden tysięcy
dwieście minut.
Mniej więcej przez tyle minut
cię kocham,
Przez tyle minut o tobie myślałem,
Przez tyle minut się o ciebie martwiłem,
Przez tyle minut dziękowałem za ciebie Bogu,
Przez tyle minut dziękowałem każdemu bóstwu we
Wszechświecie za ciebie.
Milion
Pięćdziesiąt jeden tysięcy
Dwieście
Minut&
Milion pięćdziesiąt jeden tysięcy
dwieście razy.
Tyle razy sprawiłaś, że się uśmiechnąłem,
Tyle razy sprawiłaś, że śniłem,
Tyle razy sprawiłaś, że uwierzyłem,
Tyle razy sprawiłaś, że odkryłem,
Tyle razy sprawiłaś, że uwielbiałem,
Tyle razy sprawiłaś, że się cieszyłem
%7łyciem.
(Gavin przechodzi na tył klasy, gdzie siedzi Eddie. Klęka przed nią na jedno kolano i czyta ostatni
fragment).
I dokładnie za milion pięćdziesiąt jeden tysięcy dwieście minut oświadczę ci się i poproszę, żebyś
dzieliła wszystkie pozostałe minuty
życia ze mną.
Eddie cała promienieje i schyla się, żeby go objąć. Klasa jest podzielona: chłopcy jęczą, a
dziewczyny wzdychają z zachwytu. Ja tylko wiercę się na krześle w oczekiwaniu na występ
ostatniego poety dnia: swój.
Dzięki, Gavinie, możesz usiąść. Dobra robota.
Will nie podnosi wzroku, kiedy wywołuje mnie do
przeczytania wiersza. Wymawia moje imię cichym, drżącym
głosem.
Layken, twoja kolej.
Jestem gotowa. Zadowolona ze swojego wiersza. Jest krótki, ale do rzeczy. Znam go już na pamięć,
więc zostawiam kartkę na ławce i staję pod tablicą.
Mam pytanie. Serce zaczyna mi bić szybciej, bo zdaję sobie sprawę, że pierwszy raz, odkąd
zaczęłam chodzić na te lekcje, odezwałam się do niego w obecności klasy.
Will waha się chwilę, jakby nie mógł zdecydować, czy
powinien zwrócić uwagę na to, że chcę o coś zapytać. Kiwa głową.
Jest jakieś minimum czasowe?
Nie jestem pewna, jakiego pytania się spodziewał, ale chyba mu ulżyło.
Nie, ważny jest tylko przekaz. Pamiętaj: nie ma żadnych zasad. Głos lekko mu się załamuje. Z
wyrazu jego twarzy mogę odczytać, że dobrze pamięta, co się między nami wczoraj
wydarzyło. Tym lepiej.
To dobrze, w porządku. Jąkam się. Mój wiersz nazywa się Podły. Staję naprzeciwko klasy i
dumnie recytuję wiersz: Według słownika&
i według mnie&
istnieje około trzydziestu różnych znaczeń
i synonimów słowa
podły.
(Szybko wykrzykuję następne wyrazy. Cała klasa się
wzdryga łącznie z Willem).
Osioł, palant, okrutny, kutas, nieuprzejmy, ostry, nikczemny, nienawistny, bez serca, zjadliwy,
złośliwy, nieubłagany, tyran, nieprzyjazny, okropny, drań,
barbarzyńca, zgorzkniały, brutal, gruboskórny, degenerat, bestialski, zdemoralizowany, zły, dziki,
surowy,
nieprzejednany,
rozgoryczony, zgubny, nieludzki, potworny,
bezlitosny, nieugięty.
I moje ulubione: dupek.
Zerkam na Willa i wracam na miejsce. Jest cały czerwony i zaciska zęby. Eddie klaszcze pierwsza, a
za nią inne dziewczyny w klasie. Zakładam ręce na piersi i patrzę w blat.
Kurde odzywa się Javi. Kto cię tak wkurzył?
Rozlega się dzwonek i uczniowie zaczynają wychodzić. Will nie odzywa się słowem. Zaczynam
chować rzeczy do torby, kiedy podbiega do mnie Eddie.
Rozmawiałaś już z mamą?
Z mamą? O czym? Nie mam pojęcia, o co jej chodzi.
O randce. Nick cię wczoraj zaprosił. Powiedziałaś, że
musisz spytać mamę.
A, to.
To było wczoraj? Wydaje się całe wieki temu. Rzucam
szybkie spojrzenie na Willa i widzę, że mnie obserwuje w oczekiwaniu na odpowiedz. Ma kamienny
wyraz twarzy.
Chciałabym, żeby łatwiej mi było powiedzieć, o czym myśli.
Przyjmuję, że w środku jest zazdrosny, więc odpowiadam:
Tak, pewnie. Powiedz Nickowi, że bardzo chętnie pójdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]