[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dosyć tej rozmowy.
- Przepraszam, ale co Stone zrobił?
- Nie chodzi o to, co zrobił, ale co ma zamiar zrobić.
- Chyba się zgubiłam w tym wszystkim.
- Powiem to tak - oznajmiła nagle Stella. - śałuję, \e wasze zaręczyny
były tylko \artem. Udało ci się wczoraj wyciągnąć z niego to najlepsze - mo\e
tylko na moment czy dwa, ale udało ci się, a \adna inna kobieta jak dotąd tego
nie dokonała. Za to cię podziwiam. Co więcej, nie mogę wymyślić \adnego
powodu, abyś miała pomagać mu wyplątać się z tych kłopotów, w które, o ile
wiem, się wpakował. Chocia\... - W jej oczach znów zabłysły znajome iskierki,
takie same jak u Stone'a. - Właściwie to pewnie sama uznasz, \e daję ci szansę,
której po prostu nie mo\na odrzucić.
Allison wypiła jeszcze trochę wody, próbując się uspokoić. Ale musiała
przypomnieć sobie ostatnią rzecz, jaką Stone Harrisem jej zaproponował.
- Myślę, \e to mnie nie interesuje - mruknęła.
- Bzdura - powiedziała dziarsko Stella. - Ka\da kobieta w sekrecie marzy
o poskromieniu bestii. A chyba przyznasz mi rację, mojemu Gregory'emu trzeba
nie lada poskromicielki.
A potem, jakby chcąc uprzedzić uprzejmą odmowę, na którą Allison jakoś
wcale nie miała ochoty, Stella podniosła rękę i dodała beztrosko:
- Och, wiem, jest bardzo wytworny, wykształcony i ma trochę wdzięku,
któremu nawet ja nie umiem się oprzeć, ale jeśli chodzi o powa\ne stosunki
międzyludzkie, jest beznadziejny. Chciałaś mu dać nauczkę, prawda? Có\,
trzeba więcej ni\ jednego wieczoru, \eby nauczyć Gregory'ego tego, co
powinien wiedzieć. I bardzo niewiele kobiet będzie miało taką szansę jak ty.
Allison była prawie przekonana, \e to wszystko nie będzie jej
odpowiadało.
- Naprawdę wydaje mi się...
- Nie miałabym ci za złe, gdybyś stąd wyszła nawet się nie oglądając.
Szczerze mówiąc, jestem całkiem pewna, \e właśnie to zrobiłabym na twoim
miejscu. Ale pamiętaj, \e jeśli tak postąpisz, on po prostu znajdzie kogoś
innego, co tylko jeszcze bardziej udowodni, jaką ma wprawę w stawianiu na
swoim. Myślę, \e co do tego nie masz wątpliwości. Więc pomyśl o tym,
kochanie, i pamiętaj, \e cokolwiek zrobisz, masz moje pełne poparcie.
Allison miała ochotę powiedzieć bardzo wiele - począwszy od prostego i
stanowczego zapytania, o czym ta kobieta właściwie mówi - ale gdy otworzyła
usta, nagle zabrakło jej słów. Zabrakło jej te\ tchu, bo kiedy spojrzała nad
ramieniem Stelli - zamarła.
Stone szedł przez salę z niedbałym wdziękiem i naturalną pewnością
siebie, które Allison tak dobrze pamiętała z poprzedniego wieczora. Miał na
sobie perłowoszarą koszulę z podwiniętymi rękawami i rozpiętym
kołnierzykiem i krawat, zawiązany tak luzno, \e wyglądał, jakby został
naciągnięty przez głowę. Nosił czarne d\insy i tenisówki. Jego włosy były
potargane przez wiatr, twarz nieco zarośnięta, a wszystkie kobiece głowy
odwracały się za nim.
Podszedł do matki i pocałował ją w policzek. Jego oczy napotkały
spojrzenie Allison, której, wbrew postanowieniom, natychmiast przyszedł na
myśl wczorajszy pocałunek, i wspomnienie to wywołało rumieniec na jej
twarzy. Co gorsza, była pewna, \e on te\ o tym myśli, i poczuła się skrępowana
i zdenerwowana. Mę\czyzni z takimi umiejętnościami powinni mieć tyle
przyzwoitości, by nie przypominać kobietom za pomocą spojrzeń, dotknięć albo
słów, jak całkowicie ulegały ich wdziękowi.
- Przyszedłeś za wcześnie, jak zwykle - powiedziała zdenerwowana
Stella. - Skąd się u ciebie wzięło tak dziwaczne wyczucie czasu? Có\, skoro ju\
tu jesteś, to mo\esz usiąść. Mam nadzieję, \e jadłeś - dodała na widok
zbli\ającego się kelnera - bo my ju\ zamówiłyśmy. Powiedziałam ci, \e twój
plan mi się nie podoba i nie mo\esz oczekiwać, \e odwalę za ciebie brudną
robotę. Poza tym jesteś stanowczo za stary, \eby biec z ka\dym kłopotem do
mamusi.
- Dziękuję, mamo. - Stone uśmiechnął się ironicznie. - Właśnie tego
trzeba mę\czyznie, gdy usiłuje wzbudzić zaufanie w młodej damie. Przede
wszystkim - zwrócił się do Allison - zadzwoniłem do niej dlatego, \e ci to
obiecałem.
- I \eby dowiedzieć się, co sądzę o twoim planie - rzuciła Stella.
Aliison zaczęła jeść zupę.
- W porządku, przyznaję, \e chciałem poznać jej zdanie, ale kiedy
powiedziała, \e chce i tak zjeść z tobą lunch...
- Powiedziałam, \e mo\esz wpaść na deser.
- Przyszedłem wcześniej, \eby uniemo\liwić ci zrobienie większej
szkody, ni\ to jest konieczne. Widzę jednak, \e przyszedłem za pózno. Aliison
nawet się do mnie nie odzywa.
- Co tylko dowodzi, \e ma więcej rozumu ni\ przeciętna kobieta. Jak ci
smakuje zupa, kochanie?
- Zupełnie przyzwoita.
Kelner przyniósł wodę sodową dla Stone'a. Kątem j oka Aliison patrzyła,
jak jego ręka zaciska się na szklance - długie, czułe palce, silne nadgarstki
pokryte złocistobrązowymi włosami, ręce czarodzieja, który ma władzę nad
ciałem kobiety.
Próbowała skupić uwagę na zupie, która jednak straciła swój aromat.
Sięgnęła po wodę.
- Sprawa wygląda tak - rozpoczął Stone zdecydowanym tonem. -
Ubiegam się o kontrakt, najpowa\niejszy w mojej karierze i niezwykle
presti\owy. Pracuję nad tym od roku. Firma nale\y do Japończyków - tych,
których masz pomóc mi zabawiać w przyszłym miesiącu.
Kelner przyniósł sałatki i Aliison uśmiechnęła się do niego.
- Chodzi o to - ciągnął Stone - \e oni mają dość osobliwe wymagania w
stosunku do ludzi, którzy z nimi pracują, a nawet tylko współpracują.
Wprawdzie moja oferta była najlepsza, ale nawet nie brali mnie pod uwagę, a\
do dzisiejszego ranka, kiedy rozeszła się wiadomość, \e mam się o\enić z tobą.
Aliison z wielkim trudem udało się nie upuścić widelca, ale nie zdołała
powstrzymać się od spojrzenia mu w oczy.
- Wiem, \e to się zaczęło jako \art, Allison, ale chyba byliśmy za dobrzy i
przekonaliśmy zbyt wiele osób. Teraz to się na nas odbija.
Właśnie to, pomyślała dziewczyna, poczucie winy. Wiedziała ju\, \e
przepadła, \e powinna unikać jego spojrzenia. Wróciła do swojej sałatki.
- Przejdzmy do sedna sprawy. Powinniśmy pociągnąć to przez jakiś
miesiąc, dopóki nie dostanę kontraktu - i to wszystko. Potem moglibyśmy się
demonstracyjnie pokłócić i zerwać. Nikt by się nie domyślił.
Aliison próbowała nabić na widelec kawałek pomidora, ale nie udało się
jej.
- No to chyba wszystko - powiedział Stone spokojnie. - I co o tym
sądzisz? Pewnie masz jakieś pytania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •