[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieznaczących zachowań. Niemal czytał w myślach. Mattie nie
powinna się temu dziwić, w końcu szamanem Kolheeków
zawsze zostawał ktoś nieprzeciętny. Joseph Thunder miał
wrodzone zdolności, które wyróżniały go spośród innych
członków plemienia. Dla Mattie był uosobieniem mądrości
przekazywanej z pokolenia na pokolenie od setek lat.
Spojrzał jej głęboko w oczy.
– Byłoby najlepiej, gdyby Conner obwiniał o przeszłość właśnie
mnie – powiedział dobitnie.
Mattie westchnęła z dezaprobatą.
84
– Przecież nie zrobiłeś tego, o co cię oskarża. Powinieneś z nim
porozmawiać, wytłumaczyć.
– Moje dziecko – zaczął Joseph przyciszonym głosem. – Conner
nie jest jeszcze gotów, by poznać prawdę. I może nigdy nie
będzie. Żeby zobaczyć prawdę, nie wystarczy szeroko otworzyć
oczy. Czasem trzeba otworzyć serce.
– Joseph – szepnęła Mattie. – Jesteś dobrym człowiekiem.
Wiem, że kochasz Connera. Zauważyłam twoje spojrzenie, gdy
do ciebie przyszliśmy. – Zawahała się przez chwilę. – Jaka jest
prawda? Odebrałeś Connera jego ojcu?
Stary szaman spojrzał na nią ze smutkiem.
– Tak – przyznał. – Ale wyłącznie dla dobra mojego wnuka.
Mój najstarszy syn Joe bardzo kochał swoją żonę. Niestety,
zmarła bardzo młodo, gdy Conner był jeszcze małym
dzieckiem. Joe nie mógł się pogodzić z jej śmiercią i zaczął
szukać pocieszenia w alkoholu – mówił szaman, nie spuszczając
wzroku. – Starałem się pomóc synowi wszelkimi sposobami.
Próbowałem dotrzeć do niego dobrym słowem. Kilkakrotnie
zmusiłem go do kuracji odwykowej. Jednak to na nic się nie
zdało. Joe chciał jak najszybciej połączyć się z Dee na tamtym
świecie. Do dziś jestem przekonany, że właśnie o to mu
chodziło. Wówczas najbardziej obawiałem się, że może zrobić
krzywdę Connerowi, bo miał zwyczaj jeździć samochodem po
pijanemu. Zabierał wtedy dziecko ze sobą.
Przerwał na chwilę.
– Poświęciłem syna, żeby ratować wnuka – powiedział w
końcu.
Mattie spojrzała ze współczuciem.
– On musi się dowiedzieć – powiedziała ochrypłym głosem. –
Ma do ciebie ogromny żal, a przecież niesłusznie. Powinien
poznać prawdę.
– Najważniejsze, żeby był szczęśliwy. Jeśli ma do mnie
85
pretensje, to znaczy, że pamięta o ojcu tylko to, co dobre. Gdy
go wspomina, nadal może go kochać i podziwiać.
Mattie poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Kolejny raz
przekonała się, jak bardzo życzliwym człowiekiem był Joseph i
jak bardzo kochał wnuka.
– Nie my decydujemy o losie innych. Możemy tylko starać się
im pomóc. To tak jak z Brendą. Ty nie podjęłaś za nią trudnej
decyzji o nowym życiu w nowym miejscu, jednak próbujesz jej
pomóc najlepiej, jak potrafisz.
Mattie pokiwała głową.
Conner zjawił się na przyjęciu w nie najlepszym nastroju.
Ostatnio Mattie bardzo się zmieniła. Nie dawało mu to spokoju.
Gdy się poznali, była czymś załamana. Potem odzyskała dobry
nastrój i traktowała go bardzo przyjaźnie. Dobrze się czuli w
swoim towarzystwie. Nagle coś się stało i znów stała się inna.
Czuł, że ukrywa przed nim jakąś tajemnicę.
Co prawda dał jej do zrozumienia, że chociaż jest nią
zainteresowany, przede wszystkim zależy mu na wyjaśnieniu
wydarzeń z przeszłości, które wciąż prześladują go w
koszmarnych snach, jednak nie sądził, że to właśnie z tego
powodu zaczęła traktować go inaczej niż dawniej.
Różnili się zasadniczo w ocenie Josepha. Fakt. Ale nie było w
tym nic nadzwyczajnego. Każdy ma prawo do swojego zdania.
Tym bardziej że nie mogła przecież wiedzieć, jak bardzo
dokuczała mu samotność, gdy zabrakło ojca.
Usłyszał jej głos przy drzwiach wejściowych i podszedł bliżej.
Właśnie witała się kuzynem Greyem, a potem objęła ciężarną
Lori. To serdeczne powitanie zaskoczyło Connera. Wszyscy
czworo wyglądali na bardzo zaprzyjaźnionych. Bardzo dziwne,
pomyślał. Mattie nie wspomniała nawet słowem, że tak świetnie
zna jego rodzinę.
86
Grey pomógł jej zdjąć płaszcz. Chociaż Conner nie zwracał
szczególnej uwagi na modne stroje, musiał przyznać, że
wyglądała świetnie w czerwonym swetrze, obcisłym topie i
czarnej spódnicy odsłaniającej długie, zgrabne nogi.
Natychmiast go zauważyła i ruszyła w jego kierunku, witając się
po drodze ze znajomymi. Uśmiechała się, choć napięte rysy
twarzy świadczyły, że coś ją gnębi. Conner zauważył to i
natychmiast poczuł ochotę, by zrobić cokolwiek, co
pozwoliłoby jej odzyskać spokój. Przyszedł mu na myśl
namiętny pocałunek. Tak, to na pewno zajęłoby jej myśli
chociaż na chwilę. Uśmiechnął się.
– Czy tu jest tak gorąco, czy tylko ja tak się czuję? – spytała,
podchodząc do niego.
– Myślę, że to ty jesteś gorąca – zapewnił z przekonaniem.
Zaczerwieniła się, co tylko podkreśliło jej urodę. Rozpięła
sweter i przerzuciła go przez poręcz krzesła. Conner nie mógł
oderwać wzroku od jej zgrabnej figury.
– Może kieliszek wina? – zaproponował. – Woda mineralna, a
może piwo?
– Poproszę wodę. Nie mogę dziś pić alkoholu, bo będę jeszcze
prowadzić samochód.
– Gdybyś zgodziła się przyjechać ze mną, mogłabyś teraz wypić
całą beczkę – zauważył.
Roześmiała się w odpowiedzi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]