[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gardle. Pomiędzy głębokim, ssącymi pocałunkami sprawdzał jej skórę swoimi zębami,
równie brutalnie co delikatnie.
- Oh!- Maddy zdała sobie sprawę, że zamierza ją spróbować a każda jej cząstka chciała
tego - oprócz tej części, która chciała żyć wystarczająco długo, żeby uprawiać z nim seks.
- Gregor, przestań - nie odniosło to na nim żadnego wrażenia. Kręciła się, starając się
odepchnąć jego masę, ale jedyne co zrobił to wsunął rękę pod jej plecy i przytrzymał ją
mocniej przy sobie, ocierając ostre zęby o jej gardło.
- Cholera! Gregor, zaczekaj!
Ciśnienie jej krwi było za niskie a poziom tlenu był do dupy. Nie mogła sobie pozwolić na
utratę chociażby jednej krwi dla niego. Nie wiedząc co jeszcze ma zrobić, zacisnęła pięść i
uderzyła go w ucho.
Nawet nie drgnął, ale puścił jej szyję i podniósł głowę. Jego oczy były bezbarwne a usta
okrutnie wykrzywione w kącikach.
- Powiedziałeś, że muszę tego chcieć - teraz się bała, ale starała się tego nie okazać.- Nie
chcę. Nie możesz wziąć mojej krwi.
Minęło kilka strasznych sekund i nie była pewna czy zrozumiał co powiedziała, ponieważ
wyraz jego twarzy pozostał taki sam. Wciśnięta pod nim, była świadoma swoich szybkich,
panicznych oddechów i ciężkiego opadania jego piersi. Nareszcie przymknął oczy. Kiedy
znowu je otworzył wyglądał trochę bardziej jak on sam. Potem przemówił, a jego głoś tak
jakby został przeciągnięty po żwirze.
- Potrzebuję... cię.
Maddy pogłaskała go po policzku, próbując ożywić jego bardziej ludzkie części.
- W każdy in sposób, ale nie ten, Gregor. Możesz mnie mieć w każdy inny sposób.
Jego policzek drgnął, jego całe ciało drżało, a on zazgrzytał:
- Wystraszona?
- Nie, chora. Mam chore serce.
Sprawiło to, że usiadł i potarł twarz dłońmi. Siedział okrakiem na jej biodrach i miała jego
erekcję na wprost twarzy, naciskając na cienkie spodnie. Odwróciła głowę na bok.
Zszedł z niej i zaczął krążyć po pokoju będąc zły, rozczarowany i było jeszcze coś, czego
nie mogła odczytać.
- Co jest nie tak z twoim sercem?
Bez jego dotyku była zimna i była przerażona, że właśnie go straciła. Dzień wcześniej nie
miałoby to znaczenia. Teraz znaczyło. Liczyło się co myślał, liczyło się że ją chciał,
ponieważ nikogo w życiu tak nie chciała jak jego.
Maddy wstała i wyciągnęła do niego ręce. Przyciągnął ją bliżej i ukrył twarz w jej włosach.
Rozdział VI
Pokochał sposób w jaki do niego ufnie przylgnęła, chociaż widziała w nim potwora.
Idealnego rozmiaru, seksowna jak diabli w białym podkoszulku który mocno opinał jej
piersi. Zarówno zapach strachu jak i pożądania pokrył jej skórę - mocna kombinacja dla
każdego wampira.
- Powiedz mi.
- To nie taka wielka sprawa - głos Madeleny został stłumiony na jego piersi.- Ale poziom
tlenu w mojej krwi jest niski. Moje wszystkie czerwone krwinki muszę zachować tylko dla
siebie.
Gregor prawie się roześmiał w głos. Pogardz Przeznaczenie, a suka cię spoliczkuje w
odwecie. Dała mu partnerkę, która nie mogła go nakarmić.
- Czy to trwały stan?
- Trwa całe moje życie - uniosła głowę uśmiechając się do niego nieco krzywo.
Coś było nie tak. Coś się nie zsumowało, ale myślenie przychodziło mu z trudem, gdyż
połowę jego mózgu pochłonęła żądza krwi, a jego druga część była zachwycona
sposobem w jaki na niego patrzyła. Tyle potrzeby w jej oczach, uczciwej potrzeby. Jej
palce prześlizgnęły się po wzorze na jego piersi, bawiąc się guzikami koszuli.
- Więc, mam sobie pójść?
Gregor dotknął jej podbródka i wyczuł w nim lekkie drżenie. Jej oczy rozbłysły w
oczekiwaniu, że ją wyrzuci.
- Zostań. Będę się zachowywał - odpowiedział na następne pytanie zanim je zadała.
Jakoś.
Uroczyście i z przejęciem skinęła głową i zaczęła rozpinać mu koszulę. Nadal ją trzymał i
pozwolił, aby go rozebrała, ponieważ potrzebował czasu, aby zebrać swoją samokontrolę.
Gdy zrzuciła jego koszulę na podłogę, uklęknęła przed nim. Jego serce zatrzymało się a
penis podskoczył z radości, ale tylko ściągnęła mu buty i skarpetki, jej dotyk był pewny i
stabilny. Ponownie wstała, rozpięła mu pasek i zsunęła mu z bioder spodnie i bokserki,
zręcznie uwalniając jego twardego kutasa z wszytego paska przy czym jej dotyk był
kuszący, ale zdecydowanie za krótki.
Wyszedł ze spodni i stanął nagi przed swoją raczej problematyczną przyszłą żoną. %7ładna
kobieta nie oglądała go tak odważnie jak ona teraz, jej wzrok grabił go od stóp po głowę
niepokojąc go. Kiedy jej inspekcja zatrzymała się na jego penisie, wpatrzyła się w niego,
przez co miał wrażenie że dotyka go spojrzeniem. Jego penis był obolały i napięty dla niej.
Pojedyncza kropelka nasienia pojawiła się na czubku jego penisa. Wyobraził sobie, że
mógłby dojść przez nią, gdyby na niego tylko tak patrzyła. Progiem aparatu słuchowego
załapał cichy dzwięk, który wydobył się z dna jej gardła. Stłumiony krzyk. Czyste
pożądanie.
W tym momencie wiedział, że był zniewolony. Równie dobrze mógłby być teraz w
kajdanach i mieć nogi ze stali.
Kontynuowała swój przegląd spoglądając na jego pierś i skończyła na jego twarzy.
- Jesteś taki piękny - wyszeptała a jej ciemne oczy zabłyszczały.- Jesteś jak dar -
wyciągnęła jedną rękę w jego stronę i dotknęła skórę tuż poniżej jego pępka. Jego skóra
drgnęła w gołym szoku na jej dłoń i zapomniał jak się oddycha.
Upadła na kolana i położyła dłonie na jego biodrach. Płaskimi dłońmi pieściła jego kości
biodrowe, mięśni wokół jego pachwiny, jego uda, jego tyłek. Przez cały ten czas jej ciepły
oddech i nic więcej owiewał jego erekcję. Drżał z niecierpliwości, czego nie mógł ukryć.
Wszystko co mógł zrobić to zagryzać usta, żeby nie zacząć błagać.
Z westchnieniem zamknęła oczy i potarła policzkiem w górę i w dół po jego penisie, czując
go bokiem nosa, rozchylając usta miękkie jak aksamit. Jej język wysunął się i polizał od
spodu jego penisa, od jąder po samą główkę, raz, drugi i trzeci... zatoczył się do przodu
prawie się zatracając.
Z nagłą dzikością zacisnęła dłonie wokół jego penisa i owinęła usta wokół jego główki,
wciągając go w śliskie, ciepłe i mokre wnętrze. Wydała cichy dzwięk satysfakcji i włożyła
go głęboko w swoje usta, głaszcząc resztę penisa śliskimi palcami. Cofnęła się powoli,
utrzymując głowę na odpowiednim poziomie i dręczyła go krążąc językiem.
Cała krew z jego ciała spłynęła do penisa. Gregor wiedział, że nigdy w życiu nie był taki
twardy. Otworzyła szeroko swojego usta i znowu go wzięła. Tym razem był pewien, że ją
udusi, ale zamknęła spokojnie oczy a jej gardło otworzyło się, przez co wsunęła go jeszcze
głębiej.
Matko Zwięta. Wtulił dłonie w jej gęste włosy i zajęczał, zdesperowany żeby odpuścić i mieć
nadzieję, że nigdy nie przestanie. Nosząca pudełko na śniadania, bibliotekarka o głębokim
gardle z Queens. Oczywiście, że była jego idealną partnerką.
Chwyciła go za biodra i pokazała mu, jak daleko może pchnąć. W tą i z powrotem, powoli i
głęboko, pieprzył jej usta podczas gdy ona stale go ssała i pieściła językiem.
- Hmmmmmm - mruknęła, głaszcząc jego jądra.
- Maddy!- jego kontrola poślizgnęła się, zaczął pchać się szybciej. Nie zaniepokoiło jej to.
Ssanie osłabło. Jego oczy prześlizgnęły się na tył głowy.
Wyszczerzyła zęby i zaczęła powoli skrobać nimi po penisie. Pchnęło go to na krawędz.
Chwycił jej włosy w garść, gdy jego ciało zesztywniało - potem eksplodował. Mięśnie jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]