[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śmy zaakceptować coś niemożliwego. Na przykład, skinienie głowy jest działa-
niem. Jeżeli miałoby zawierać poprzedzającą je intencję, to mówilibyśmy o ski-
nieniu głowy przed jej poruszeniem. Przemówienie zaczynałoby się zawsze, za-
nim byśmy je usłyszeli. Chyba jednak coś nie tak.
Jasne wydaje się to, że zdarzenie mentalne musi się znalezć w naszym opisie,
i że nie może być składnikiem działania. Wiemy też, jak tego dokonać. Odróż-
nimy klasę działań od klasy innych ruchów poprzez odwołanie się do zdarze-
nia mentalnego. Potrafimy rozróżniać rzeczy, odwołując się do elementów nie
będących ich częściami. Umiem odróżnić jedną lodówkę od pozostałych, które
nazwałbym identycznymi, dzięki temu, że jest ona lodówką należącą do ciebie.
To nieco skomplikowane, ale są i prostsze przypadki. Zwykle odróżniamy rze-
czy, wskazując ich przyczyny: te świeczki wyprodukowano w Michigan, tamte
w Derbyshire. Potrafimy je odróżniać, odwołując się do skutków, jakie wywołują,
najprościej zaś gdy wskazujemy, gdzie się znajdują. Umiejscowienie rzeczy
nie jest jej składnikiem.
Krótko mówiąc, za działania możemy uznać te ruchy, które pozostają w okre-
ślonej relacji do pewnych rodzajów zdarzeń w umyśle rozpatrywanej osoby. Wła-
ściwe omówienie natury naszych czynów będzie musiało składać się z trzech czę-
ści. Po pierwsze, sprecyzujemy, czym jest zdarzenie czy dokładniej zda-
rzenie mentalne. Nie jest to całkiem proste. Po drugie, powiemy, co to znaczy
pozostawać w relacji do ruchu . Po trzecie, zajmiemy się pewnymi kwestiami
związanymi z ruchem. Jeżeli uderzę cię śniegową kulą, to czy działanie kończy
się tam, gdzie kończy się ruch?
Skoro chcemy dopełnić naszą teorię determinizmu, musimy porządnie rozli-
czyć się z działaniami. Trzecia część tej teorii mówi jak pamiętamy w jaki
sposób powstają działania, i jeżeli nawet jest ona mniej ważna niż dwie pozostałe,
nie znaczy to wcale, że zawiera mniej treści. Poza tym byli i tacy filozofowie,
którzy uważali, że teoria determinizmu rozbija się o zagadnienie działań.
39
Inni twierdzili, że teoria determinizmu jest niemożliwa, ponieważ jej logiczną
konsekwencją byłoby zanegowanie istnienia działań: teza, że w ogóle nie dzia-
łamy. Gdyby tak w istocie było, stanowiłoby to zagrożenie dla naszej teorii. Na
szczęście przebieg rozumowania jest tutaj prosty. Działanie to poruszenie, ko-
niecznie związane z aktywnością jazni, czy też sprawcy, który powiedzmy
krótko pojmowany jest jako osoba. Jeśli zaś determinizm jest prawdziwy, to
taki sprawca nie istnieje. A zatem sprawstwa nie ma. Z czego wynika, że nie ist-
nieją działania.
Poświęciliśmy już trochę czasu w ten sposób rozumianej jazni i nie ma po-
trzeby do tego wracać. Aby poradzić sobie z tym zarzutem, spróbujemy poka-
zać, że można się rozprawić z zagadnieniem działań bez wprowadzania sprawczej
jazni. Nawiasem mówiąc, nie wnikając w tę kwestię, wyobrażenia działań przy-
wiązanych do sprawczej jazni budzą wątpliwości. Możemy rozsądnie założyć, że
wszyscy doskonale wiemy, czym są działania. Czy byłoby to możliwe, gdyby
z pojęciem działań wiązało się tak dziwaczne wyobrażenie?
Tym, co zazwyczaj poprzedza działanie, jest zamiar. A mówiąc dokładniej
zamiar, czy też intencja, która często znacznie wyprzedza działanie w czasie
niekiedy o dzień albo więcej. Zacznijmy od takich zamierzeń, które nie zostają
zwieńczone działaniem. Możemy je nazwać intencjami biernymi albo wyczeku-
jącymi. Cóż to takiego?
Intencja tego rodzaju łączy się z pragnieniem albo z chęcią. Na przykład, nie
mogę planować na jutro lotu samolotem, jeżeli w pewnym sensie nie chcę tego
zrobić w tym momencie. Może się oczywiście zdarzyć, że zarazem w jakimś
innym sensie wcale nie chcę wyjechać. Na przykład, perspektywa tego, co
mnie czeka, może wydawać się mało obiecująca: załóżmy trzynaście godzin lo-
tu. Jeśli jednak rzeczywiście mam zamiar polecieć, to w jakiś sposób muszę tego
chcieć. W związku z tym niektórzy filozofowie próbują odróżniać coś, co nazywa-
ją pragnieniami wolicjonalnymi, od czegoś, co nazywają pragnieniami apetytyw-
nymi. Choć niełatwo dostrzec różnicę między nimi, pragnienia wolicjonalne wią-
żą się z postanowieniem zrobienia czegoś, natomiast pragnienia apetytywne
z doznawaniem przyjemności. Działanie zawsze zakłada pragnienie wolicjonal-
ne.
Muszę poza tym mieć jakieś wyobrażenie wykonania tego, co zamierzam, na
przykład, jak się dostać na lotnisko. Nie mogę zamierzać, że coś zrobię, zupeł-
nie nie mając pojęcia o tym, jak tego dokonać albo przynajmniej, w jaki sposób
mam się tego dowiedzieć. Oczywiście, zdarzają się sytuacje, kiedy nie dysponuję
niczym poza mglistym jedynie przeczuciem, że coś mogłoby się udać. W każ-
dym razie jakieś minimum tego, co moglibyśmy nazwać wiarą w wykonalność
zadania.
Musi mi towarzyszyć jeszcze innego rodzaju wierzenie, również nieco trudne
do bliższego określenia. Mam na myśli wierzenie projektujące. Nie mogę mieć
40
zamiaru zrobienia czegoś, wiedząc na pewno, że tego nie zrobię. Jeżeli w chwili
obecnej całkowicie nie wierzę w to, że uda mi się wsiąść do samolotu lecącego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]