[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Najprawdopodobniej przyczyniły się do tego złośliwe aluzje królowej Margrete. Gregorius natomiast
był w wyśmienitym humorze i żywo gawędził ze swymi duńskimi przyjaciółmi. Nikt nie zauważył, że
zbliża się północ. W końcu Cecilia, nie mogąc dłużej usiedzieć, podeszła do męża i szepnęła mu, że
zamierza się udać na spoczynek, ale nie ma nic przeciwko temu, by on został tak długo, jak tylko chce.
Gregorius był już pijany i uśmiechnął się do niej beztrosko. Jakby zapomniał zupełnie o wszystkich
zmartwieniach i niebezpieczeństwach.
Gdy Tora pomagała Cecilii przebrać się w strój nocny, Cecilia wbrew swym obyczajom milczała.
Służebna zaniepokoiła się nieco.
- Jak dÅ‚ugo jeszcze zostaniemy tu, w Bjørgvin, proszÄ™ pani?
- Do odjazdu Duńczyków - odparła Cecilia. - To przyjaciele Gregoriusa, których nie widział już od lat.
- Czy nie mogliby raczej pojechać z nami do Viken? -Tora zmarszczyła czoło.
Cecilia spojrzała na służącą.
- Tęsknisz już za domem?
- To nie dlatego - pokręciła głową Tora. - Chodzi o to, że tu na królewskim dworze przez cały czas
muszę czuwać.
- Z powodu królowej? Tora pokiwała głową.
- Rozmawiałyśmy już o tym. Ona jest niebezpieczna, proszę pani.
Cecilia nic nie powiedziała. Głowa tak bardzo ją bolała, że nie była w stanie się skupić.
- Porozmawiam z Gregoriusem jutro rano. Teraz muszę się położyć.
Nie zauważyła, kiedy Gregorius wszedł do sypialni i się położył. Gdy się obudziła, małżonek, który
tak pózno udał się na spoczynek, siedział już na łóżku. Wyglądał na zmęczonego i przygnębionego.
- Wyjeżdżamy jutro rano - oświadczył od razu ze zmarszczonym czołem.
Cecilia spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Sądziłam, że chciałeś, byśmy tu zostali do wyjazdu twoich duńskich przyjaciół.
- PojadÄ… z nami do Viken.
- Czy coś się wydarzyło? - zapytała Cecilia, przyglądając się mu badawczo.
Gregorius wstał i zaczął się ubierać odwrócony plecami do żony.
- Musiałem odepchnąć ją od siebie siłą - powiedział ponuro. - Wolałbym o tym nie mówić, Cecilio.
Wytrzymamy jakoś ten jeden dzień. Obiecałem Duńczykom, że wybiorę się z nimi na polowanie.
Dowiedzieli się, że w lesie na północy grasuje niedzwiedz.
- Czy niedzwiedzie nie są szczególnie niebezpieczne, gdy się obudzą z zimowego snu? - zaniepokoiła
siÄ™ Cecilia.
- One rzadko atakują ludzi - odparł Gregorius, ciesząc się, że udało mu się sprowadzić myśli żony na
inny trop.
- Myśliwych, których niedzwiedz zabije podczas polowania, nie grzebie się w poświęconej ziemi -
zawołała Cecilia. - To prawo zostało zapewne stworzone po to, by zniechęcić ludzi od zamiaru
polowania na niedzwiedzia, bo to bardzo niebezpieczne zwierzÄ™.
- Nie, to prawo zostało stworzone tylko po to, by ukrócić zakusy tych, którzy są najbardziej żądni
krwi. Dzięki niedzwiedziej krwi myśliwym przybywa męskości, dlatego niektórzy tak bardzo pragną
upolować tego zwierza.
Gdy Gregorius był już ubrany, podszedł do ściany, by wziąć włócznię oraz łuk i strzały, po czym
obrócił się do żony.
- Słyszałem, jak królowa Margrete umawiała się z niektórymi paniami, sądzę więc, że dziś pozwoli ci
trochę odpocząć. Może mogłabyś zająć się żoną biskupa z Hamar? Wczoraj sprawiała wrażenie osoby
samotnej i zagubionej.
Cecilia pokiwała głową. Potem spojrzała na męża i zapytała:
- Co ci zrobiła królowa? - zapytała z przerażeniem w głosie.
Gregorius odwrócił się, wsuwając strzałę do kołczana.
- Narzucała mi się. Nie jestem w stanie o tym rozmawiać, Cecilio. Jutro wyjeżdżamy i bardzo się z
tego cieszÄ™.
Cecilia pokiwała głową z westchnieniem.
- Uważaj na siebie, Gregoriusie!
- Obiecuję, że będę uważać, Cecilio.
Cecilia postąpiła tak, jak jej małżonek zalecił. Zaraz po śniadaniu podeszła do pani Elin, żony biskupa
z Hamar.
- Wreszcie się przejaśniło. Nie miałaby pani ochoty na małą przejażdżkę? Mogłybyśmy wyruszyć
zaraz po mszy świętej.
Pani Elin uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Z wielką przyjemnością. Za dużo tu jedzenia i picia, a przede wszystkim za dużo spokoju. Mój
małżonek siedzi całymi dniami na spotkaniach z innymi duchownymi.
Słońce wciąż świeciło, gdy wszyscy wyszli z kościoła Zwiętych Apostołów. Zapowiadał się jeden z
tych rzadkich letnich dni, pogodnych od poranku aż do zniierzchu.
Cecilia zaprosiła na przejażdżkę jeszcze innych gości i grupę drużynników, którzy mieli im zapewnić
bezpieczeństwo. Dziś królowa Margrete nie zdoła mi zrobić nic złego, pomyślała z ulgą,
przejeżdżając przez bramę. Cieszyła się, że Gregorius wybrał się na łowy z duńskimi przyjaciółmi i że
przebywa z dała od królewskiego dworu. I że już nazajutrz wyruszą w drogę powrotną do Viken!
Humor psuła jej tylko jedna myśl: królowa Margrete nie pozwoliła Kristin wybrać się z nimi na
przejażdżkę, mimo iż dziewczyna błagała matkę ze łzami w oczach. Cecilia nie widziała żadnego
innego powodu poza tym, że to właśnie od niej wyszła ta propozycja. Królowa najwyrazniej nie mogła
ścierpieć tego, iż Kristin tak dużo przebywa z siostrą.
Cecilia współczuła serdecznie młodszej siostrze, która wiodła smutne życie w czterech ścianach
dworu. Może smak wolności, który przez chwilę poczuła, sprawi, że będzie jej jeszcze trudniej,
pomyślała Cecilia z wyrzutami sumienia. W domu Kristin nigdy nie promieniała taką radością, jaka
biÅ‚a z niej w Ålrekstad. Zapytam ojca, czy nie mógÅ‚by zabrać Kristin ze sobÄ…, gdy nastÄ™pnym razem
będzie się wybierał do Viken, postanowiła Cecilia. Mogłaby mieszkać u nas podczas gdy ojciec
będzie załatwiał swoje sprawy w Tunsberg, Oslo czy Konghelle, pomyślała.
Pani Elin, która jechała obok Cecilii, była wytrawnym jezdzcem. Obróciła się do sąsiadki i
powiedziała, jakby czytała w jej myślach:
- Jaka szkoda, że królewna Kristin nie mogła z nami pojechać. Wydawała się taka zasmucona.
Cecilia pokiwała głową.
- Ona uwielbia jezdzić konno, ale tak rzadko opuszcza dwór. Królowa Margrete bardzo się o nią lęka.
Pani Elin obrzuciła Cecilię badawczym spojrzeniem.
- Zwłaszcza gdy królewna przebywa w towarzystwie pani i pani męża, prawda?
Cecilia spojrzała na swą towarzyszkę z wielkim zdumieniem, zastanawiając się, ilu królewskich gości
domyÅ›liÅ‚o siÄ™, co siÄ™ dzieje na dworze w Bjørgvin.
- Nie musi pani nic mówić, Cecilio; nie mam doprawdy talentu do zgłębiania cudzych spraw. Ale
zupełnie przypadkowo byłam świadkiem wybuchu wściekłości królowej, gdy dowiedziała się, że król
zezwoliÅ‚ jej córce na wycieczkÄ™ do Ålrekstad. Od razu mi siÄ™ wydaÅ‚o, że coÅ› siÄ™ za tym kryje. CoÅ›
więcej niż lęk o bezpieczeństwo królewny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •