[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pod skalnym urwiskiem.  Hugo, dziękuję za kwiaty. Pierwszy raz dostałam
taki bukiet. Jest naprawdę piękny. Ale zanim powiesz cokolwiek, wiedz, że
nie musisz mnie przepraszać, bo nic złego nie zrobiłeś.
Nareszcie się uśmiechnął. -
 Czy wobec tego mogę cię o coś poprosić?
 Tak...  odpowiedziała z wahaniem.
 Ruby, wyjdziesz za mnie? Potrafisz mi zaufać, że ze mną będziesz
szczęśliwa? Zapomnisz o wątpliwościach ostatnich tygodni i zostaniesz
moją żoną? W tym pięknym miejscu moglibyśmy wieść szczęśliwy żywot.
Nieraz się zastanawiała, jak by zareagowała w takiej sytuacji. Teraz
miała okazję się dowiedzieć: zaschło jej w ustach i zaczęła drżeć.
 Naprawdę po to mnie tu zwabiłeś?  wykrztusiła.  Czy przyszło ci
to do głowy pod wpływem impulsu?
 Niemal od samego początku chciałem cię prosić o rękę, ale za
każdym razem chwila nie była odpowiednia, a sądząc po twojej minie, teraz
też nie trafiłem. Mam rację?  To pytanie, widząc jej przerażenie, zadał już
zupełnie bezbarwnym głosem,
 Hugo, nie zamierzam mieć dzieci. W odróżnieniu od ciebie nie mam
ich w planie. Więc moja odpowiedz brzmi: nie. Widziałam cię z maluchami
w lecznicy i z Tobym i wiem, że będziesz fantastycznym ojcem, jak trafisz
na odpowiednią osobę.
104
R
L
T
 Nie kochasz mnie?
 Tego nie mówię. Powiedzmy, że nie jestem dobrą kandydatką na
matkę, za to ty jesteś idealnym kandydatem na ojca, więc do siebie nie
pasujemy.
 I dlatego chcesz wyjechać?
 Nie mówmy o tym. To dla mnie zaszczyt, że chcesz, żebym została
twoją żoną, ale, jak ujęła to pani Bellingham, być może należę do pokolenia
egoistów, którzy wszystko chcą robić po swojemu.  Czuła, że ma ochotę
się rozpłakać.  Przepraszam, Hugo, ale nie watro przedłużać tej rozmowy.
Nim zdążył się odezwać, musnęła palcami jego wargi, po czym
wolnym krokiem ruszyła z powrotem do Lakes Rise. Ani razu nie spojrzała
za siebie z obawy, że złamie swoje postanowienie i zawróci tam, gdzie
chciałaby spędzić resztę życia. W jego ramiona.
105
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Nie mogąc się pozbierać po tak brutalnym odrzuceniu jego
oświadczyn, ruszył za nią. Dopadł ją w chwili, gdy wkładała klucz do
zamka. Chciała być sama po tym, gdy zrobiła coś, czego obawiała się od lat.
Powiedziała  nie mężczyznie, którego kochała nad życie i który poprosił ją
o rękę.
Cierpiała, że była zmuszona zrobić to Hugonowi. Hugonowi, który
małżeństwo łączył z rodzicielstwem, co jest zrozumiałe, ale nie potrafiła się
zebrać, by wyjaśnić, dlaczego nie może mu tego dać.
Zamiast tego powiedziała tylko, że dla ich dobra nie ma zamiaru za
niego wychodzić i zostawiła go z tym, chociaż każde słowo więzło jej w
gardle. A teraz bez wątpienia Hugo przyszedł domagać się wyjaśnień. Nie
ma mu nic do powiedzenia, chyba że wyjawi tę trudną do przełknięcia
prawdę, że gdyby urodziła mu dzieci, będą chore na hemofilię albo będą jej
nosicielami.
 Zaczekaj  powiedział, gdy otworzyła drzwi.  Zapytałem cię nad
jeziorem, czy nie chcesz wyjść za mnie, bo mnie nie kochasz, a ty
zaprzeczyłaś, więc o co chodzi, Ruby?
 Już ci powiedziałam.  Westchnęła bezradnie. -
Mamy różne wizje przyszłości, więc proszę, daj mi spokój i odejdz.
 Odejdę, o to się nie martw. Jak nie chcesz mieć dzieci, to nie. Nie
przypominam sobie, żeby to był mój warunek, kiedy prosiłem cię o rękę.
Może powinienem zaznaczyć, że nie szukam maszynki do rodzenia.
Wystarczy mi dwoje szkrabów z kobietą, którą kocham, i szczęśliwa
rodzina.  Potrząsnął głową.  Cały czas naiwnie się łudziłem, że pragniesz
106
R
L
T
mnie tak bardzo jak ja ciebie, więc teraz powinienem być wdzięczny, że
mnie odtrąciłaś, bo inaczej dalej trwałbym w błędzie.  TO powiedziawszy,
odszedł, a ona zamknęła drzwi i powlokła się do sypialni.
Cały czas miała w uszach jego słowa. Stało się, pomyślała. Znalazła w
sobie siłę, by wykreślić go z życia. Odtąd przyjdzie jej żyć bez niego. Nie
wytrzymała, wtuliła twarz w poduszkę i dała upust łzom.
Tuż obok, w rezydencji Lakes Rise, gdzie zamierzał zamieszkać z
Ruby i ich dziećmi, również Hugo żegnał się ze swoimi marzeniami, czując
jednocześnie, że nadchodzące trzy tygodnie będą prawdziwym piekłem na
ziemi, dopóki Ruby nie wyjedzie. Nie chciał myśleć, co będzie potem, ale
fakt, że Ruby nie chce zostać jego żoną, pozostał faktem.
Nadal był wstrząśnięty tym, że Ruby nie chce dzieci. W każdym
związku to kobieta cierpi ból związany z macierzyństwem, więc ma prawo
chcieć lub nie chcieć rodziny. Czuł jednak, że to nie jest przypadek Ruby.
Ona nie chce mieć dzieci z nim.
Co dalej?  zastanawiał się, spoglądając w ciemne okna sąsiedniego
domu. Tak zdecydowanie dała mu do zrozumienia, co czuje, że nie
pozostaje mu nic innego, jak pozwolić jej wyjechać. Ale nim to się stanie,
trzeba dotrzeć do tego, co nią kieruje.
Obserwując przez długi czas, jak cierpi jego siostra po stracie
ukochanego męża, przysięgał sobie, że sam nigdy nie wystawi się na takie
katusze, jakie czekają człowieka, który kocha za mocno. Mimo to znalazł się
dokładnie w takiej samej sytuacji, udręczony nie z powodu żałoby, bo Ruby
żyje, lecz z powodu śmierci marzeń i nadziei, przez co jego życie straciło
sens.
Reszta tygodnia była dla Ruby prawdziwym koszmarem. Ilekroć
kwestie zawodowe zmuszały ich do kontaktów w przychodni, Hugo
107
R
L
T
utrzymywał uprzejmy dystans, a wieczorami był niewidoczny.
Dziękowała losowi za wyzwania, które każdego dnia stawiał przed nią
w pracy, na przykład ciężarną tuż przed rozwiązaniem z problemem
urologicznym, przerażoną, że zarazi dziecko. Wykonana na miejscu analiza
moczu wykazała obecność krwi bez cech zapalenia pęcherza ani niczego
podobnego. Gdy się okazało, że kobieta ma problem z oddaniem choćby
kilku kropel moczu do analizy, Ruby natychmiast wezwała karetkę.
Poinformowała też pacjentkę, że skontaktuje się z jej bliskimi, wyjaśni, co
się dzieje i doradzi, by jechali bezpośrednio na oddział ratunkowy.
Zjawił się też robotnik z nadleśnictwa, który piłą skaleczył się w nogę,
a rana się zainfekowała, co wymagało wypisania recepty na antybiotyk oraz
zmiany opatrunku w pokoju pielęgniarek.
Przypadek drwala był dosyć powszechny, ale też należała mu się
uwaga. W przypadku ciężarnej okazało się, że duży płód zbyt mocno uciska
pęcherz. Zapadła decyzja, że jeśli dziecko nie zmieni pozycji, kobieta
zostanie w szpitalu do porodu.
Ruby zorientowała się, że jej koledzy po fachu nikogo nie szukają na
jej miejsce. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy Libby i Nathan oczekują, że
w ostatniej chwili zmieni zdanie. Hugo na pewno nie miał takich myśli, ale
lepiej od nich orientował się, dlaczego złożyła wymówienie.
Nadszedł piątek, ostatni dzień monotonnego tygodnia. Wieczorem w
miejscowej szkole miała się odbyć doroczna impreza: szkolne
przedstawienie przygotowane przez uczniów i ich opiekunów.
Hugo zakładał, że pójdą tam razem, by obejrzeć Toby ego, który
pierwszy raz miał wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Kupił bilety dwa
tygodnie wcześniej, zanim się jej oświadczył, a ich znajomość się posypała.
Wszystkie bilety już się rozeszły, więc pogodziła się z myślą, że nie
108
R
L
T
obejrzy przedstawienia. Jednak gdy w piątek po południu, wróciwszy do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •