[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całą klapkę i zaczęła wyciągać zawartość.
To miło stwierdziłam, klękając obok i łaskocząc brzuszek Romana.
Zawsze tak robi zastrzegła Emma. Po każdym z tych swoich epizodów. Mówi, że przeprasza i takie tam&
Milkła stopniowo, rozkładając kartkę papieru wyjętą z koperty.
Nie wiem, czy wierzę w szósty zmysł raczej nie ale kiedy zaczęła czytać, ogarnął mnie nagły lęk przed tym, co może tam być
napisane. Nie miałam po temu powodu& Nawet jeśli różnie między nimi bywało, to przecież było Boże Narodzenie. A w Boże Narodzenie
ludzie czasami stają się lepsi, przynajmniej na chwilę& Albo przynajmniej mają poczucie winy, że nie stali się lepsi. I biorąc pod uwagę ich
historię, być może matka Emmy miała teraz jeden ze swoich dobrych okresów, a niezależnie od krzywd, jakich bez wątpienia doznały i
jeszcze doznają, dzieci zawsze wierzą. Prawie nigdy nie przestają mieć nadziei.
Tylko że ja już to przerabiałam z innymi dziećmi i być może dlatego teraz miałam to dobrze mi znane poczucie, że serce podeszło mi do
gardła.
I gdy tylko zobaczyłam, jak zmienia się wyraz twarzy Emmy, jak z zachwytu przechodzi w rozpacz, wiedziałam, że przeczucie mnie nie
myliło, choćbym nie wiem jak chciała, żeby było inaczej.
Co tam jest, skarbie? spytałam łagodnie, ale była zbyt pochłonięta czytaniem, aby mnie usłyszeć. Patrzyłam, jak twarz jej się ściąga, i
widziałam łzy wzbierające w oczach. Kochanie& przynagliłam.
Emma odwróciła się do mnie i drżącą ręką podała mi list.
Masz powiedziała łamiącym się głosem. Sama przeczytaj. Suka! Pieprzona suka! Wstała, zostawiając gruchającego Romana na
dywanie i podeszła do okna, ze złością ocierając łzy. Dlaczego, Casey? Dlaczego ona mnie nienawidzi?
Zdążyłam już przeczytać pierwszą linijkę. Pewnie wydaje ci się, że taka jesteś sprytna, co? Oderwałam wzrok od Emmy; zbierałam się
w sobie, żeby przeczytać resztę. I być może Emma miała rację to, co widziałam, można by określić jedynie jako list nienawiści, i serce mi
pękało, że matka może pisać w ten sposób do swojego dziecka.
Droga Emmo!
Pewnie wydaje ci się, że taka jesteś sprytna, co?
Zostawiasz mnie, kiedy cię najbardziej potrzebuję, bo wolisz ode mnie tego sukinsyna i jego pomiot. Myślisz, że możesz mnie tak po
prostu opuścić, a potem przysłać socjalnych i żebrać, żebym cię wzięła z powrotem? Co to, to nie. Nie tym razem, dziewczyno. Naprawdę
przegięłaś. Kończę z tobą, a na myśl, że jesteś matką, ogarnia mnie pusty śmiech! Nie nadajesz się nawet do podcierania temu dzieciakowi
dupy!
Ale nie martw się, Emmo, nie będziesz go mieć długo. Socjal zabierze ci go, ani się obejrzysz, kiedy przekonają się, jaka jesteś
bezużyteczna. Moja w tym głowa, pójdzie do opieki i już go nigdy nie zobaczysz. W ten sposób możesz sobie dalej zgrywać dorosłą z tym
ćpunem dilerem. Następny list, jaki dostaniesz, będzie pewnie adresowany do celi obok jego. Czy to nie kupa śmiechu? Tak czy inaczej,
pieprzę ciebie i twojego bachora. Byłaś dla mnie kamieniem u szyi od dnia, kiedy się urodziłaś.
Mama
Musiałam głęboko odetchnąć, kiedy składałam list. Spojrzałam na Emmę i uświadomiłam sobie, że wstrzymywałam oddech. Patrzyła na
mnie, jak przypuszczam, czekając na moją reakcję, więc zareagowałam. Uśmiechnęłam się do niej blado.
Chcesz o tym pogadać, skarbie? spytałam.
A o czym tu gadać? odpaliła. Myślę, że wyraziła się jasno. Oto, Casey, moja matka.
Podniosłam wierzgającego Romana i umieściłam go w koszyku Mojżesza, razem z grzechotką króliczkiem.
Chodz zwróciłam się do Emmy, siadając na sofie i poklepałam miejsce koło siebie. Usiądz na chwilę i zastanówmy się nad tym.
Wydaje mi się, że twoja mama jest bardzo zła na kogoś albo na coś, ale nie wierzę, że nie będzie żałować tego wszystkiego, co napisała.
Emma, szlochając teraz na całego, usiadła ciężko koło mnie. A kiedy podwinęła nogi i oparła głowę na rękach, naprawdę uderzyło mnie,
jaka jest młodziutka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]