[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nic nie wspomniałaś.
- Nie wspomniałam - przytaknęła ostro Liza. - Jak powiedziałeś, to moje interesy i nikogo poza tym. Nie lubię ich
załatwiać na forum całego świata. - Spojrzała na Chada - uśmiechał się niedowierzająco.
- Jakie to podniecające! - zawołała panna Poole. - O jaki naszyjnik chodzi? I co ty, Chad, postawiłeś?
Chad niechętnie podał im warunki zakładu, czego Liza słuchała z rosnącą wściekłością. Uważała, że zakład jest
prywatną sprawą między nią a Chadem i była zła, że tak lekko wyjawił wszystko innym.
- Więc to ty jesteś tajemniczym właścicielem Brightsprings. - Oczy Gilesa dziwnie lśniły. - A Liza latami
rozpaczała nad jego utratą. Czyżbyś odkrył jej czułe miejsce, by się zemścić?
Zanim Chad zdążył odpowiedzieć, został potrącony z tyłu przez korpulentną matronę. Odwróciła się, by go
przeprosić, jednak zobaczywszy, kogo potrąciła, zesztywniała i ledwo skinęła mu głową. Odeszła nie
wypowiedziawszy ani słowa.
- Przecież to była lady Moorehaven. - Caroline zdziwiła się. - Co jej się stało? Można by przypuszczać, że wcale
się nie znacie, a nie dalej jak tydzień temu byliśmy u niej na przyjęciu.
33
- Taak - mruknął Chad. - Zdaje się, że ostatnio wywołuję w tym mieście ogólną plagę niepamięci.
Giles wymienił z Lizą porozumiewawcze spojrzenia, po czym powiedział sztywno:
- Posłuchaj, stary, jest mi doprawdy bardzo przykro... to znaczy słyszałem, że... nie zdawałem sobie sprawy... -
Urwał i westchnął ciężko. - Posłuchaj, jeżeli chcesz wyjść stąd wcześniej by uniknąć nieprzyjemności, będę
szczęśliwy mogąc ci...
- Wyjść? Pisnęła panna Poole. - O czym ty mówisz? - Odwróciła się do Chada. - O czym on mówi? Co się stało
lady Moorehayen? Jakie nieprzyjemności?
- Dobry Boże, ja i mój niewyparzony jęzor - rzekł Giles, zanim Chad zdążył zareagować. - Sądziłem, że
słyszeliście te plotki. Nie powinienem był nic mówić.
Caroline odstąpiła a na krok od Chada i spojrzała na niego zimno.
- Jakie plotki? Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć?
Spokojny głos Lizy przerwał narastającą nieprzyjemną cis
- Na miłość boską, panno Poole, plotki istnieją od zawsze. Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek się nimi
przejmował. Czyżby nie słyszała pani najświeższych? Dotyczą księcia Albemarle i hrabiny Worthing, a przecież
oboje są już dobrze po osiemdziesiątce.
Liza była zaskoczona własnym spokojem. W jednej chwili miała ochotę rąbnąć Chada czymś ciężkim w łeb, a w
następnej chciała wydrapać oczy tej wrednej lady Moorehaven i zamordować pannę Poole za sprawienie mu
przykrości. Miała wrażenie, że za moment eksploduje.
- Ma pani rację, lady Lizo. - Chad uśmiechnął się do niej, jednak gdy odwrócił się do Gilesa, w jego głosie nie
było już słychać przyjacielskich tonów. - Dzięki za współczucie, stary, ale radzę sobie znakomicie. Plotka,
podobnie jak szczęście, to zdradliwa kochanka. Na twoim miejscu pamiętałbym o tym.
- Może ktoś mi powie, o co tu chodzi? - poprosiła jękliwym głosem Caroline, lecz sama mówiła dalej, zanim
ktokolwiek zdążył jej odpowiedzieć. - Ojej! Nadchodzi jego wysokość. Może wreszcie dostaniemy kolację?
Książę szedł przez salę, a tłum rozstępował się przed nim, gdy więc zbliżył się do nich, byli na widoku
wszystkich. Regent ukłonił się Lizie, po czym jego spojrzenie padło na Chada.
- Lockridge! - wykrzyknął i podszedł do niego.
Liza zamarła. Skąd książę znał Chada? Czyżby już słyszał nieszczęsne plotki? Czyżby miał zamiar wyrzucić go z
przyjęcia?
- Lockridge, przyjacielu! - Książę uśmiechał się wesoło i szczerze. - Cały wieczór cię szukałem.
Kątem oka Liza zobaczyła, że Gilesowi szczęka opada. Chad ukłonił się i wymamrotał pełne szacunku słowa
powitania.
- Słyszałem, że spodziewasz się gości? - powiedział książę.
- Tak, panie. Wiesz już zapewne, że odwiedzi mnie sir Alfred Bascombe. To on, jako pierwszy, zatrudnił mnie,
gdy przybyłem do Kalkuty. Od tamtej pory bardzo się przyjazniliśmy. Przypłyną razem z żoną w przyszłym
tygodniu, zatrzymają się na dłużej.
- Możecie we trójkę wziąć udział w małym przyjęciu, które planuję wydać w przyszłym miesiącu. To nie będzie
nic wielkiego... jedynie paru starych przyjaciół. - Objął szerokie barki Chada pulchnym ramieniem. - Chodz,
Lockridge. Nakazałem posadzić cię przy moim stoliku, gdyż chciałbym parę spraw z tobą omówić. Wiesz, że mam
kilku przyjaciół na francuskiej giełdzie papierów wartościowych... - jego głos zamierał w oddali - ...i słyszałem
interesujące nowinki dotyczące..
Liza nie słyszała, co mówi książę regent, gdyż byli już prawie przy drzwiach. Oszołomiona odwróciła się do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]