[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyglądało na to, Ŝe niewiele więcej ode mnie spała.
— Ojciec Anton? Nic mu się nie stało? — zapytała.
Poruszyłem głową.
— Czy on nie…
Byłem tak wycieńczony, Ŝe oparłem głowę o framugę wrót, a odezwawszy się ledwie
zdołałem wykrzesać z siebie głuchy, umęczony, monotonny głos. Czułem się tak, jakby
wypruto ze mnie wnętrzności niczym ze śledzia i odsączono na sicie.
— Diabeł wydostał się w jakiś sposób z piwnicy. Usłyszałem go w nocy. Zszedłem na dół.
Zabił ojca Antona! Potem na moich oczach zabił Antoinette, Ŝeby udowodnić swoją moc!
Madeleine podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia.
— Dan! Ty nie mówisz powaŜnie! Proszę!
Podniosłem głowę i spojrzałem na nią.
— Jestem powaŜny. Byłem tam. Widziałem rozpłatanego ojca Antona, widziałem, jak
umierała Antoinette. Twierdzi, Ŝe zwie się Elmek i Ŝe jest władcą ostrych noŜy. Oznajmił, Ŝe
jeśli nie pomoŜemy mu odnaleźć jego braci, posieka nas na kawałki.
— Nie wierzę.
— No, to uwierz do cholery, bo to prawda! JeŜeli nie masz ochoty skończyć jak
Antoinette, wymyśl jakąś wymówkę dla ojca i nastaw się na bezterminowe wczasy.
Zmarszczyła brwi.
— O co ci chodzi?
— O to, Ŝe pozostało nam tylko tyle czasu, ile zechce nam darować ten diabeł. Nalega,
abyśmy pomogli mu znaleźć jego braci. Mamy szansę na przeŜycie tylko wtedy, jeŜeli
będziemy udawać, Ŝe z nim współpracujemy. On chce dziś po południu jechać do Anglii.
JeŜeli wyruszymy o ósmej, zdąŜymy prawdopodobnie na prom w Dieppe.
Madeleine zdawała się absolutnie oszołomiona. — Dan, ja nie mogę tak po prostu
wyjechać! Co mam powiedzieć papie? PrzecieŜ jestem tu po to, by mu pomagać!
Czułem się tak zmęczony i zdenerwowany, Ŝe miałem ochotę płakać. — Madeleine —
naciskałem. — Nie prosiłbym cię o to, gdybyśmy nie mieli noŜa na gardle. JeŜeli ty nie masz
zamiaru tłumaczyć się przed ojcem, to ja będę musiał pójść do niego i powiedzieć mu prawdę.
— AleŜ, Dan, to się wydaje takie nierealne.
— A nie uwaŜasz, Ŝe myślę tak samo jak ty? — zapytałem. — Nie uwaŜasz, Ŝe wolałbym
zająć się swoją cholerną robotą i zapomnieć o tym, Ŝe coś takiego w ogóle się wydarzyło?
Widziałem jednak wszystko na własne oczy, Madeleine. Demon istnieje i oboje ryzykujemy
Ŝycie.
Blade normańskie oczy wpatrywały się we mnie z powagą. Wreszcie Madeleine powoli
zsunęła chustkę z włosów i powiedziała: — Ty mówisz powaŜnie.
— O tak, do jasnej cholery, mówię powaŜnie.
Spojrzała przez drzwi na mgliste podwórze. Za wzgórzami, za bezlistną koronką gałęzi
wiązów, nad Suisse Normande jarzyło się pośród szarych chmur słońce.
— No dobrze — powiedziała. — Powiem ojcu. Spakuję się w pół godziny.
Ruszyłem za nią roztrącając we wszystkie strony stado ubłoconych gęsi. Weszliśmy do
domu. Jacques Passerelle stał w korytarzu wyłoŜonym czerwonymi płytkami, usiłując zrobić
we włosach równy przedziałek. Madeleine podeszła do niego od tyłu i objęła go wpół.
Spojrzał na jej twarz w lustrze i uśmiechnął się leciutko.
— Skończyłaś juŜ dojenie? — zapytał.
Potrząsnęła głową. — Bardzo mi przykro, ale Dan przyjechał z pilną sprawą. Muszę na
kilka dni wyjechać do Anglii.
Stary Passerelle zmarszczył brwi. — Angleterre? Pourqoui?
Madeleine spuściła oczy. — Nie umiem kłamać. To ma coś wspólnego z czołgiem.
Musimy zdobyć pewne informacje dla ojca Antona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •