[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiem mu, że nie miałeś z tym nic wspólnego. Biorę na siebie całą
odpowiedzialność.
Myślę, że mój brat to szczęściarz.
Mam nadzieję, że i on tak myśli powiedziała Jewel, a w jej głosie
zabrzmiała tęsknota.
Daj mu tylko trochę czasu. Nie mam wątpliwości, że wkrótce zda sobie
z tego sprawę. Chrysander pochylił się w jej stronę i pocałował ją w czoło.
Wykonam kilka telefonów i dam ci znać, co mi się udało ustalić.
Bella pojawiła się nagle na tarasie.
103
R
L
T
Mam nadzieję, że już skończyliście, bo obawiam się, że nie uda nam się
już dłużej zatrzymać Piersa. Obaj z Theronem są przekonani, że spiskujecie.
W tym momencie drzwi się otworzyły i na taras weszła Marley z Piersem
i Theronem. Jewel zauważyła, że Piers przygląda jej się podejrzliwie.
Dlaczego mam wrażenie, że moja rodzina knuje coś przeciwko mnie?
wymruczał Piers, podchodząc do Jewel i obejmując ją.
Nie bądz zazdrosny odpowiedziała Jewel, całując go. Chrysander
zdradzał mi tylko rodzinne sekrety.
Wszyscy zaśmiali się na widok niewinnej miny, jaką zrobił Chrysander.
Jewel wspaniale czuła się w ich towarzystwie. Bardzo lubiła Bellę i Marley i
nie było wątpliwości, że coraz swobodniej czuje się też przy Chrysanderze i
Theronie. Miała wrażenie, że obaj mężczyzni zaakceptowali jej miejsce w
życiu Piersa.
Dłoń Piersa jakby bezwiednie pogłaskała jej okrągły brzuszek. Jewel nie
była pewna, czy Piers zdawał sobie sprawę z tego, co właśnie uczynił, ale całe
jej serce przepełniła miłość do niego.
Zaczynała rozumieć, że pod maską pewnego siebie, twardego mężczyzny
kryje się wrażliwy i uczuciowy człowiek. Gdy kochał, kochał bezwarunkowo,
całym sobą. Jakże szczęśliwa będzie ona i jej dziecko, jeśli otoczy je swoją
miłością i troską. Nigdy więcej nie poczuje się samotna ani odrzucona.
Gotowa na kolację, yineka mou? wymruczał jej Piers do ucha.
Wiem, że kucharz znów przygotował twoje ulubione smakołyki.
Hmm... myślę, że zaczynam się przyzwyczajać do tego, że mnie
rozpieszczasz na każdym kroku.
Aatwo cię zadowolić prowokował Piers.
Chcę tylko ciebie odpowiedziała Jewel poważnym tonem, patrząc mu
w oczy.
104
R
L
T
Nie kuś mnie albo zapomnę, że mamy gości i zaniosę cię do naszej
sypialni.
Czy byłoby w tym coś złego? Twoi bracia mają żony, więc na pewno
by zrozumieli.
Piers roześmiał się i pocałował ją delikatnie.
Czuję, że łatwo będę tracił przy tobie kontrolę. Teraz chodz, musimy
coś zjeść. Ale do sypialni zabiorę cię zaraz potem.
105
R
L
T
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Pani Anetakis, telefon do pani.
Jewel wzięła słuchawkę od młodej kobiety, którą Piers zatrudnił jako jej
osobistą asystentkę.
Słucham? zapytała, dziękując asystentce uśmiechem i wychodząc na
taras.
Jewel? To ja, Chrysander. Udało mi się zdobyć informacje o Ericu.
Cieszę się, że skłoniłaś mnie, abym się tym zajął. Nie jest dobrze.
Co się dzieje? zapytała, siadając w fotelu i patrząc na ocean.
Znalazłem go w tymczasowej rodzinie zastępczej. Od dwóch lat jest
pod opieką prawną stanu Floryda. Od tego czasu był już w sześciu rodzinach.
Och, nie! Nie! wyszeptała. Jej palce zacisnęły się mocniej na
słuchawce. Ta wiadomość może głęboko wstrząsnąć Piersem.
Jewel, czy wszystko w porządku? usłyszała zaniepokojony głos
Chrysandera.
Jewel poczuła ucisk w gardle. Wspomnienia, które starała się ukryć jak
najgłębiej, nagle wypłynęły na powierzchnię jej świadomości.
W porządku odpowiedziała drżącym głosem. Dziękuję za to, co dla
mnie zrobiłeś. Czy mógłbyś przesłać mi te informacje? Chciałabym się w nie
dokładnie wczytać, zanim porozmawiam z Piersem.
Rozumiem. Już wysyłam. I jeśli mógłbym ci jeszcze w czymś pomóc,
daj mi znać.
Dziękuję. I pozdrów ode mnie Marley.
Tak zrobię. Dzięki.
Jewel odwiesiła słuchawkę i poszła do gabinetu. Włączyła komputer i po
kilku minutach dostała wiadomość od Chrysandera z wszystkimi informacjami,
106
R
L
T
jakie udało mu się zebrać. Przeczytała je uważnie i nie chciała ich dłużej
ukrywać przed Piersem. Eric nie powinien być w rodzinie zastępczej, skoro ma
rodzinę, która go kocha i bardzo za nim tęskni.
Piers z niechęcią patrzył na stosy korespondencji piętrzące się na jego
biurku. Nigdy wcześniej nie brakowało mu zapału do pracy. Tym razem powi-
nien podziękować Jewel za swoje roztargnienie. Bracia na pewno byliby
wściekli, widząc, jak zaniedbał sprawy firmy, ale z drugiej strony wiedział, że
ucieszyliby się, że praca nie jest już dla niego najważniejsza.
Zaczął od odczytywania korespondencji elektronicznej, a następnie
odsłuchał wiadomości pozostawione na jego automatycznej sekretarce. Na
szczęście nie było to nic pilnego, głównie rutynowe raporty z działalności i
funkcjonowania hoteli oraz jedna oferta kupna z Rio de Janeiro. Piers
uśmiechnął się. Nie każdy mógł sobie pozwolić na kupno hotelu Anetakis.
Gdy skończył odsłuchiwanie wiadomości, wybrał numer Therona i
przekazał mu najnowsze informacje, które otrzymał z poszczególnych
oddziałów firmy. W trakcie rozmowy zaczął przeglądać stos papierowej
korespondencji. Nagle zamarł, widząc zaadresowaną do siebie kopertę z logo
laboratorium, któremu zlecił przeprowadzenie testu na ojcostwo dziecka Jewel.
Zadzwonię do ciebie za chwilę, Theron. Pozdrowienia dla Belli.
Odwiesił słuchawkę i przez kilka chwil wpatrywał się w kopertę.
Nareszcie miał dowód swojego ojcostwa. Niepodważalny dowód, że to on jest
ojcem dziecka Jewel.
Ostatnim razem było inaczej i w jednej chwili stracił wszystko, co było
dla niego najważniejsze. Tym razem... tym razem będzie tak, jak powinno być.
To jego córka, jego dziecko.
Odłożył kopertę na bok, nie otwierając jej. To nie było konieczne.
Wiedział, jakie są wyniki. Ufał Jewel i wierzył, że nie mogła go zdradzić.
107
R
L
T
Otworzył jeszcze kilka listów i jego spojrzenie znów spoczęło na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]