[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mięśnie jego twarzy zadrżały.
- Tak na przyszłość, następnym razem, gdy będziesz chciał wejść do łazienki, ła-
skawie zapukaj.
Wstał powoli.
- O ile pamięć mnie nie myli, nie powiedziałaś nie" - przypomniał jej.
- Może popełniłam błąd.
Nie cierpiał kobiecych dąsów i humorów. Clementine była na niego zła, bo znowu
zostawiał ją samą. No, dobrze, to nie jest dżentelmeńskie zachowanie, przyznał w my-
ślach. Siedziała na skraju łóżka, obejmując ramionami kolana. Poczuł lekkie wyrzuty
sumienia. Nie chciał jej zostawiać w takim stanie. Może powinien odwołać spotkanie?
L R
T
Boże, nie tak sobie wyobrażał tę znajomość! Gdzie się podziała ta pogodna, łatwa, za-
bawna dziewczyna, którą poznał w Petersburgu?
- Wszystko w porządku? - zapytał rozdrażnionym tonem. - Zrobiłem ci krzywdę?
Jesteś obolała?
Podniosła głowę i wbiła w niego oburzone, wrogie spojrzenie.
- Nie ma co, ale z ciebie książę z bajki - syknęła jadowicie, zeskoczyła z łóżka i
zamknęła się w łazience, trzaskając za sobą drzwiami.
Siergiej pierwszy raz widział u niej taki wybuch gniewu. Zdał sobie sprawę, że
powinien lepiej rozegrać tę sytuację.
Jesteś obolała?"
To ohydne zdanie odbijało się echem w jej głowie. Było dowodem na to, jak ją po-
strzega - jako kawałek mięsa. Albo jak głupie, biedne dziecko, które nie potrafi się sobą
zająć. Pokaże mu, jak bardzo się myli! Całe życie troszczyła się o siebie prawie bez ni-
czyjej pomocy. Wyszła z łazienki drugimi drzwiami, ubrała się pospiesznie w sypialni i
wróciła do salonu. Spodziewała się, że Siergieja już nie będzie. A jednak nadal tam stał.
Iskierka nadziei rozbłysła w jej sercu.
- Jeśli chcesz, żebym z tobą została, zabierz mnie ze sobą - oświadczyła stanowczo,
wtykając kciuki w kieszenie dżinsów.
Siergiej zamarł, wkładając skórzaną kurtkę. Wrażenie zrobiły na nim nie jej słowa,
tylko to, w co była ubrana. Niebieski kaszmirowy sweterek i obcisłe dżinsy. Strój na in-
nej kobiecie wyglądałby może zwyczajnie, ale w przypadku Clementine rozkosznie pod-
kreślał wszystkie walory jej sylwetki godnej pin up girl sprzed ponad pół wieku. O, tak,
niejeden żołnierz stęskniony za kobiecymi wdziękami z przyjemnością wpatrywałby się
w jej zdjęcie zawieszone nad pryczą.
- Dlaczego się uśmiechasz? - zapytała zadziornie.
- Rozbawiło mnie pewne skojarzenie.
Po chwili jednak jego twarz przybrała ponury wyraz. Zauważył, że nie założyła
diamentowego naszyjnika, który rano zostawił dla niej w łóżku. Być może nie pasowałby
do stroju, ale wyczuł, że Clementine celowo zlekceważyła prezent. Zamiast tego na jej
L R
T
szyi błyszczał malutki dziewczęcy medalionik. Zawsze miała go na sobie i ściskała go w
dłoni, ilekroć była rozgniewana czy zdenerwowana. Tak jak na przykład w tej chwili.
- Nie jesteś zadowolona z pobytu tutaj, prawda? - zapytał poważnym tonem.
Clementine nie miała zamiaru kłamać ani udawać.
- Nie jestem - potwierdziła. - Zaprosiłeś mnie, żebym spędziła z tobą trochę czasu,
ale ciebie ciągle nie ma.
- Wiedziałaś, że tak będzie - odparł natychmiast. - Nie mam zamiaru cię przepra-
szać. Jestem zapracowanym człowiekiem. Wiedziałaś, jak będzie wyglądał nasz układ.
Jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia.
- Układ? O czym ty mówisz?
Zdała sobie sprawę, że dla niego to faktycznie jest tylko układ oparty na seksie.
Prawie ją zemdliło. Zacisnęła dłonie w pięści. Aańcuszek zawieszony na jej szyi nagle się
urwał. Medalion spadł na podłogę. Podniosła go drżącą ręką.
- Naprawię go - zaoferował się Siergiej.
- Nie trzeba. Sama zaniosę go do jubilera - odparła chłodno.
Czuła, jak w piersi opętańczo tłucze się jej serce. Wiedziała, że ponoszą ją emocje,
ale dla niej seks nigdy nie był tylko zabawą, rozrywką. Siergiej, jak zapewne większość
mężczyzn, miał inne zdanie na ten temat. Przede wszystkim jednak nie traktował jej po-
ważnie. Pomyślała, że być może wcale jej nawet nie lubi. Po prostu chciał ją zaliczyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]