[ Pobierz całość w formacie PDF ]
współczucie wyprowadzi ją całkiem z równowagi.
- Mogę go zobaczyć?
- Jest tam Tomasso. Papa śpi, ale można do niego zajrzeć. -
Maggie przygryzła wargę. - Jest bardzo blady, ale nic mu nie grozi.
Naprawdę.
Therese skinęła głową i odwróciła się, by pójść do pokoju króla,
nie troszcząc się o to, czy Claudio za nią podąża. Była świadoma jego
60
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
obecności, choć znajdował się poza jej polem widzenia i poruszał się
bezszelestnie niczym tajny agent.
Pchnęła drzwi i szybko weszła do sali.
Na łóżko padało przyćmione światło. Król leżał bez ruchu, jego
opalona zwykle twarz była niemal biała, z wyjątkiem ciemnych
kręgów pod oczami.
- Jest taki słaby - odezwał się Claudio zachrypniętym z emocji
głosem.
- Tak, ale nic mu nie będzie - zapewnił Tomasso. Therese
zorientowała się, że odmawia w duchu modlitwę. Proszę Cię, Boże,
niech on wyzdrowieje.
Tomasso podszedł do brata i szepnął:
- Musiałeś od razu wylecieć z Nowego Jorku, skoro zjawiłeś się
tak szybko.
Claudio wzruszył ramionami.
- To było konieczne.
- Operację wyznaczono na jutro rano.
- Do tego czasu będą tu Marcello i Danette.
- Tak. I Flavia.
- Ona też?
- Danette od razu do niej zadzwoniła i Flavia chce lecieć z nimi.
- Czy długi lot nie zaszkodzi Danette? - Claudio był naprawdę
zatroskany.
61
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Therese ogarnęła zazdrość, co sprawiło, że od razu poczuła się
małoduszna i podła. Tomasso uśmiechnął się, choć był to tylko cień
jego zwykłego uśmiechu.
- Danette uważa, że ciąża to nie choroba. Maggie mówi to samo.
- Maggie zle znosi ciążę. Dziwię się, że pozwoliłeś jej lecieć
samolotem.
Tomasso westchnął. Na jego twarzy malowała się mieszanina
uczuć. Serce Therese ścisnęło się z bólu na ten widok, gdyż było
widać, jak bardzo się przejmował samopoczuciem żony.
- Nie można jej było powstrzymać, ale niedługo chciałbym ją
zabrać do pałacu, żeby trochę odpoczęła.
- Tak. - Claudio zrobił krok w kierunku łóżka i dotknął ramienia
ojca. - Dobrze, że poranne mdłości Danette nie są tak dokuczliwe.
Jasne było, że zupełnie coś innego zaprząta jego myśli. Therese
poczuła ucisk w gardle.
- Papa wyzdrowieje. Uwierz w to, Claudio - zapewnił Tomasso,
okazując, że i jego nie oszukały słowa brata.
Claudio nic nie odpowiedział. Całą uwagę skupił na nieruchomej
postaci ojca. Tomasso poklepał go po ramieniu i opuścił pokój.
Therese stanęła obok męża i dotknęła dłonią policzka króla. Był
ciepły i to dodało jej otuchy. Stali nieruchomo przez kilka minut,
oboje dotykali leżącego mężczyzny, ale nie dotykali się nawzajem.
Potem Therese cofnęła dłoń i przeszła w drugi koniec pokoju,
aby się pomodlić. Tomasso wrócił i szepnął coś bratu na ucho.
62
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Claudio skinął głową, wyszeptał coś w odpowiedzi i Tomasso znowu
wyszedł.
Claudio spojrzał na Therese.
- Tomasso i Maggie wracają do pałacu. On chce, żeby
odpoczęła, a ona nie ruszy się bez niego. Powiedziałem mu, że
wrócisz z nimi.
- Wolałabym zostać tutaj.
- To moje zadanie.
- I moje.
- Nie po wydarzeniach dzisiejszego wieczoru. Poczuła się, jakby
ją uderzył w twarz.
- Kocham króla Vincente'a. Wiesz o tym. Chcę zostać przy nim
z tobą.
- Potrzebujesz odpoczynku. - Claudio był nieustępliwy niczym
skała.
- Nie zasnę. Nie będę w stanie.
- Nie bądz niemądra, dziecino. Idz do domu i wróć tu rano -
doleciał ich chrapliwy szept od strony łóżka. Pod Therese niemal
ugięły się kolana.
Podbiegła szybko i ujęła tę dłoń chorego, w której nie tkwiła
kroplówka.
- Królu Vincente...
- Ile razy... - przerwał i kilkakrotnie zaczerpnął tchu -
...mówiłem ci, żebyś mnie nazywała papą.
- Ja...
63
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Chyba nie prosi o zbyt wiele - wtrącił Claudio opanowanym
tonem, maskującym gniew, który chciał ukryć przed ojcem.
Nigdy nie czuła się swobodnie, nazywając króla papą. Tym
bardziej teraz... Wydawało się to takie niewłaściwe. Wkrótce
przestanie być członkiem ich rodziny. A jednak, czy mogła odmówić
tej prośbie?
- Przepraszam, papo, ale ja chcę zostać.
- Musisz odpocząć.
- Muszę być przy tobie.
- Nie kłóć się z nim, jest chory.
- Wiem o tym, ale wiem też, że wykorzystujesz to, aby postawić
na swoim - zaatakowała swojego upartego męża.
Król roześmiał się słabo. Jego błękitne oczy przyćmiewało
zmęczenie.
- Cała moja synowa. Idealna para dla mojego syna. Te słowa
sprawiły jej ból, gdyż według Claudia wcale nie byli parą. Zmusiła się
do uśmiechu.
- Proszę, pozwolisz mi tu zostać?
- Muszę omówić kilka spraw z synem. Tak na wszelki wypadek.
Poza tym nie będę mógł wypocząć, jeśli będę się denerwował o
ciebie.
- Nie mów tak, jak gdybyś zamierzał umrzeć.
- Dziecko, wszyscy, prędzej lub pózniej, spojrzymy śmierci w
oczy.
64
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Ale ja chcę, żeby to było pózniej. Tomasso mówi, że
wyzdrowiejesz. Tak twierdzą lekarze.
Król wzruszył ramionami. Ten zwykły gest nie pasował do jego
słabego wyglądu.
- Większość operacji się udaje, ale zawsze istnieje ryzyko.
Będzie, jak Bóg zechce.
- Nie wierzę, że nadszedł twój czas.
- Ani ja, cara, ale byłoby zaniedbaniem z mojej strony, gdybym
nie omówił pewnych spraw z następcą tronu.
Therese spojrzała na Claudia. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła.
Nie mogła już widzieć w mężu sojusznika... o ile kiedykolwiek nim
był. Nie powinna też oczekiwać z jego strony pociechy, ale tak
przywykła na nim polegać.
- Idz do domu i wypoczywaj. To moje życzenie. - Mimo
osłabienia król zdołał nadać swojemu głosowi stanowcze brzmienie.
Therese zrozumiała teraz, jak zdołał ukryć przed synami wieści
o swoim zawale, dopóki się nie zdecydował ich o nim powiadomić.
- Dobrze, już wychodzę - powiedziała, wiedząc, że uzna jej
słowa za zgodę. Ale od tak dawna przebywała w towarzystwie
polityków, że nauczyła się, jak składać pozorne obietnice, które
obietnicami nie były.
Wyjdzie... z pokoju.
- Zwietnie.
Pochyliła się i ucałowała chorego w oba policzki.
- Zdrowiej, papo. Ze względu na nas.
65
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Zrobię co w mojej mocy. Znowu zmusiła się do uśmiechu.
- Jestem tego pewna.
Nie potrafiła spojrzeć Claudiowi w oczy.
- Zobaczymy się pózniej - rzuciła w jego kierunku i wyszła za
drzwi.
Skierowała się od razu do poczekalni. Wiedziała, że znajdzie
tam szwagra z żoną i bez zwłoki wyprawiła ich do pałacu. Maggie
ledwo się trzymała na nogach, więc nietrudno było przekonać
Tomassa, by opuścił szpital i położył swoją ciężarną małżonkę do
łóżka.
Therese skuliła się na kanapie i niewidzącym wzrokiem
spoglądała na ekran telewizora. Obudził ją dzwięk głosów. Claudio,
jego brat Marcello, Danette i Flavia rozmawiali półgłosem, jak gdyby
bali się ją obudzić.
Therese usiadła. Z ramienia zsunęła jej się marynarka, która
otulała ją jak koc. Claudio musiał tu wcześniej zajrzeć i przykryć
żonę.
Obejrzał się na nią, choć nie wydała żadnego dzwięku. Twarz
miał nieruchomą niczym maska.
- Nie wróciłaś do pałacu.
- Nigdy nie powiedziałam, że tak zrobię.
- Mówiłaś, że wychodzisz.
- I wyszłam. Z pokoju.
- Ale nie ze szpitala.
- Nie.
66
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Dlaczego?
- Chciałam być na miejscu, na wypadek gdyby się coś stało.
- Wiedziałaś, że papa i ja sądziliśmy, że pójdziesz z Tomassem.
Wzruszyła ramionami, przez co marynarka zsunęła się jeszcze
niżej.
- Nie odpowiadam za wnioski wyciągnięte przez dwóch
aroganckich mężczyzn, którzy uważają, że cały świat dostosuje się do
ich planów tylko dlatego, że tak zadecydowali.
Flavia zaśmiała się.
- Dobrze powiedziane, Therese. Nie pozwól, aby mój
despotyczny syn uwierzył, że może tobą rządzić.
- Nie ma o tym mowy, mamacita.
Therese była pewna, że tylko ona wychwyciła twardy ton w
głosie Claudia, ale dla niej był on tak wyrazny, jak gdyby mąż
wykrzyczał głośno swą niechęć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]