[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sadie nie zamierzała dłużej się z nim spierać.
- Jestem brudna i zmęczona. Nie spałam przez całą noc. Muszę wziąć
prysznic.
Spence spojrzał na nią zaskoczony.
- Jak to? Tutaj?
- A gdzie? Masz tu chyba wannę i bieżącą wodę? - spytała kpiąco.
- Owszem - rzekł i wskazał jej głową drzwi łazienki.
- Dziękuję - odparła spokojnie, zadowolona, że ma ze sobą czyste
ubrania. - Od wczorajszego wieczoru jestem w drodze. Samolot lądował
awaryjnie w Detroit z powodu kłopotów z instalacją elektryczną i naprawa
trwała pięć godzin. Pomyśl tylko, gdyby się rozbił, zostałbyś wdowcem,
co rozwiązałoby wszystkie problemy.
- Nie wygłupiaj się - rzucił ostro. Wzruszyła ramionami. Bardzo się
starała w tej sytuacji nie wygłupić. Wyjęła z walizki płócienne spodnie,
koszulkę i świeżą bieliznę. Gdy ruszyła do łazienki, spostrzegła, że
33
RS
Spencer stoi nieruchomo i wpatruje się uporczywie w ubrania, które
trzymała w ręku. Dopiero gdy zdał sobie sprawę, że zagradza jej drogę,
odstąpił na bok.
- Uwinę się raz, dwa - powiedziała, mijając go.
- Nie śpiesz się - wymamrotał. - Przyniosę nam coś do jedzenia.
- Zwietnie - rzekła z fałszywym entuzjazmem, choć była pewna, że
nie przełknęłaby ani kęsa.
Z uśmiechem weszła do łazienki, a Spence został ze wzrokiem
wbitym w zamknięte drzwi.
Sadie nosi jedwabną bieliznę! Brzoskwiniowe majteczki i skąpy
koronkowy biustonosz wyglądały jak z katalogu wytwornego sklepu
w Hollywood. Takich rzeczy z pewnością nie można kupić w Butte!
Spence nagle wyobraził sobie, jak ona by w nich wyglądała, i
odetchnął głęboko.
Dawno temu, gdy Sadie była jeszcze nastolatką, Spence,
odwiedzając Danny'ego, zauważył, że kształty jego siostry kusząco się
zaokrągliły. Pózniej nieraz, leżąc w łóżku, wyobrażał ją sobie nagą.
Gdy pewnego razu wspomniał o tym Danny'emu, przyjaciel
zareagował z niespotykaną gwałtownością. Zrzucił go z barowego stołka,
a potem przypadł do niego, dysząc ciężko, i ostrzegł:
- Nawet o tym nie myśl! Ona jest porządną dziewczyną i kiedyś
wyjdzie za mąż - ale nie za takiego jak ty. Więc trzymaj się od niej z
daleka, zrozumiałeś?!
Spence zrozumiał. Wiedział, że Danny ma rację. Sadie jest wspaniałą
dziewczyną i zasługuje na to, aby poślubić dobrego, uczciwego człowieka.
Najlepszego na świecie.
34
RS
Bóg wie, że on taki nie jest! Pochodzi z rozbitej rodziny, ma na
sumieniu rozmaite ciemne sprawki i nie nadawałby się na męża Sadie
Morrissey.
Toteż traktował ją z szacunkiem i trzymał się od niej na dystans.
Lecz nadal podziwiał jej urodę, z której Sadie najwyrazniej nie zdawała
sobie sprawy. Nie obnosiła się ze swoimi wdziękami i nie próbowała na
chłopcach kobiecych sztuczek. Przeciwnie, w miarę jak piękniała, stawała
się coraz bardziej cicha i skromna. Zarazem zaczęła odnosić się do niego
obojętnie, niemal niechętnie.
Spencer doszedł do wniosku, że widocznie Sadie przestała go lubić i
uznała, że nie jest godzien jej uwagi. Postanowił więc również dłużej nie
zaprzątać nią sobie głowy.
Lecz pewnego zimowego popołudnia, gdy w kuchni Morrisseyów
opowiadał Danny'emu o kłopotach z prowadzeniem dokumentacji swojej
firmy, Sadie weszła, posłuchała przez chwilę i rzuciła:
- To głupstwo. Po prostu posegreguj wszystkie dokumenty.
- Zrobiłbym to, gdybym potrafił wymyślić jakiś system - odparł
Spence.
- Ja ci go opracuję - rzekła beztrosko.
- Wątpię - parsknął.
- Udowodnię ci - powiedziała.
I następnego dnia zjawiła się przy jego ciężarówce.
- Więc gdzie masz biuro? - spytała.
- Tam - odparł, wskazując głową naczepę mieszkalną.
Zamrugała, wybałuszyła na niego oczy, ale potem wzruszyła
ramionami.
35
RS
- Zwietnie. Pokaż mi - rzekła, a kiedy się zawahał, zawstydzony
panującym tam bałaganem, dodała kpiąco: - Boisz się, że dokonam
czegoś, czego ty nie potrafisz?
Na takie wyzwanie oczywiście wpuścił ją do środka, gdzie na
śpiworze i materacu piętrzyły się stosy papierów - notatek, świstków,
kwitów, wyciągów i kontraktów handlowych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]