[ Pobierz całość w formacie PDF ]

musiał was zostawić, przeraża mnie jak diabli.
On? Przerażony?
- Dlaczego?
- Ponieważ właśnie zaczynam wzbudzać w tobie za-
ufanie. Mam wrażenie, że gdybym zniknął, cofnęlibyśmy
113
RS
się do początku. - To była jego największa obawa: że
wszystko, co zdołali osiągnąć, po jego wyjezdzie zostanie
zaprzepaszczone. Chciał zostać z Melanie, udowodnić
jej, że na zawsze zawładnęła jego sercem. Pragnął, by
w końcu mu uwierzyła, że nigdy jej nie opuści.
- Tak się nie stanie. - Dziwne, ale teraz to ona go
przekonywała.
Spojrzał jej w oczy.
- Jesteś pewna?
- Jednej rzeczy jestem teraz pewna, Jack, właśnie w tej
chwili. Czuję do ciebie więcej, niż oczekiwałam, niż chciałam.
Uśmiechnął się szeroko. Ale jej twarz pozostała po-
ważna.
- Tylko mnie nie okłamuj. Tego bym nie zniosła -
dodała.
Ogarnęło go nagle ogromne poczucie winy. Wciąż je-
szcze nie powiedział jej, że jest bękartem, nie podał jej
prawdziwej przyczyny, dla której nalegał na ślub. Ale
w tym momencie żadne słowa nie przeszłyby mu przez
gardło. Wmawiał sobie, że to nie ma znaczenia, ale ci-
chutki głosik w jego głowie nalegał, by wyznał Melanie
prawdę, i to szybko. W przeciwnym razie ona nigdy mu
tego nie wybaczy.
Melanie kierowała się wskazówkami zostawionymi
przez Jacka. Sprytne, pomyślała. Nalała sobie wina do
kieliszka i sączyła je, idąc, zgodnie z instrukcją, do ła-
zienki. Jack napisał na karteczce, że Juliana jest z nim
i że po zakupach wstąpi po chińszczyznę.
Gdy stanęła na progu łazienki, zaparło jej dech w pier-
si, a serce zadrżało ze wzruszenia. Z wanny wypełnionej
bąbelkami unosiła się para. Choć paliły się tylko dwie
114
RS
świece, całe ich mnóstwo stało na obrzeżu wanny. W po-
wietrzu rozchodził się zapach lawendy i rozmarynu. Już
na samą myśl o tak wspaniałej kąpieli poczuła się mniej
zmęczona po ciężkim dniu. Odstawiła kieliszek, upięła
włosy do góry i rozebrała się. Zanurzyła się po szyję w wodzie
tak gorącej, że aż parzyła, zamknęła oczy. Jej
ciało powoli się rozluzniało. Chyba jestem w niebie, po-
myślała.
Jack postawił torebki z chińszczyzną na stole. Juliana
spała w jego ramionach. Cichutko i delikatnie zmienił jej
pieluszkę i przebrał na noc. Cieszył się, że wykąpał ją
wcześniej, chociaż czuł się winny, zabierając ją na zakupy
i tak bardzo odwlekając położenie jej spać. Miał jednak
plany co do jej mamy.
Ułożył Julianę w łóżeczku, otulił kocykiem i pocało-
wał na dobranoc. Dziecko uśmiechnęło się przez sen. Ma
mnie w garści, pomyślał, wzruszony niemal do łez. Włą-
czył elektroniczną nianię, wsadził sobie odbiornik do kie-
szeni i cicho wyszedł. Wiedział, gdzie znajdzie Melanie.
Idąc do sypialni słyszał szum wody dobiegający z łazien-
ki. Pokusa była zbyt silna. Zatrzymał się przy drzwiach
i leciutko je uchylił.
Włosy miała upięte na czubku głowy, góra pienistych
bąbelków otaczała jej ramiona. Zwiatło było zgaszone,
a wszystkie świeczki, teraz zapalone, migotały wokół
niej. Z powierzchni wody unosiła się para.
- Robisz przeciąg - wyszeptała, nie otwierając oczu.
- Czy wiesz, jak na mnie działasz, kiedy tak wyglą-
dasz?
Otworzyła oczy. Poczuł się tak, jakby przepłynął przez
niego prąd.
115
RS
Uśmiechnęła się.
- Nie mam pojęcia. To bardzo miłe z twojej strony,
Jack. - Sięgnęła po kieliszek i wypiła łyk wina. - Właś-
nie tego potrzebowałam.
- Uznałem, że będziesz lepiej spała, jeśli zrelaksujesz
się po ciężkim dniu, na który tak narzekałaś.
- Tylko o śnie myślałeś?
Posłał jej niewinne spojrzenie.
- Oczywiście.
- Kłamca. Może tak byś się rozebrał i dołączył do
mnie?
Uśmiechnął się. Wszedł do środka i położył odbiornik
elektronicznej niani na umywalce. Zaczął zdejmować
ubranie, a ona patrzyła na niego. Uwielbiała grę jego
twardych mięśni. Najgorętsze ciało na planecie, pomy-
ślała, radując się, że należy do niej. Przesunęła się ka-
wałek, żeby mógł wejść do wanny. Woda sięgnęła kra-
wędzi. Dobrze, że zdecydowałam się na taką wielką wan-
nę, kiedy kupowałam dom, dumała leniwie, choć przecież
nigdy nie gościłam w niej mężczyzny. %7ładen mężczyzna
nigdy nie wszedł tak głęboko w moje życie, uświadomiła
sobie nagle.
Podała mu kieliszek, ale potrząsnął głową. Zanurzył
się w wodzie i tylko na nią patrzył. Przesunęła stopą po
jego nodze. Woda i śliski olejek kąpielowy sprawiły, że
czuł to tak, jakby pocierała go jedwabiem. Stwardniał.
Kiedy jej stopa przesunęła się wyżej, chwycił ją.
- Zapraszasz mnie do zabawy? - Jego oczy pocie-
mniały i nabrały szelmowskiego wyrazu.
Uśmiechnęła się zalotnie.
116
RS
Pochylił się do przodu. Jego szerokie bary błyszczały
od wody i olejku. Przesunął rękami po jej udach, brzuchu
i zamknął w dłoniach jej piersi. Jęknęła.
Jack odetchnął głęboko, zsunął się z Melanie i mocno
ją przytulił.
- Jestem szczęśliwym człowiekiem. A ty, Melanie?
Też jesteś szczęśliwa?
- Tak. - Przytuliła się do niego. Dlaczego ta woda
musi tak szybko stygnąć?
- Wiem, że to głupio zabrzmi, ale czy to z powodu
seksu?
Obróciła się i spojrzała na niego.
- %7łartujesz, prawda?
Kiedy jednak zobaczyła wyraz jego twarzy, jej
uśmiech zgasł.
- Och, kochanie - powiedziała, ujmując jego głowę
w ręce i patrząc mu głęboko w oczy. - Nie. Seks jest
tylko dodatkiem. Gdyby chodziło jedynie o to, nie by-
łabym tak nieszczęśliwa na myśl, że odjedziesz na nie
wiadomo jak długo, prawda? - Jej oczy zaszły łzami.
- Jestem twoją żoną, Jack. Na dobre czy na złe, ale je-
stem. Z tobą tutaj, czy bez ciebie, wciąż będę twoją żoną.
Chcę tego. Zależy mi na tym. Jeśli marynarka każe ci
się dokądś przeprowadzić, pojadę za tobą. Obie pojedzie-
my. Będziemy u twego boku. - Pocałowała go lekko. -
Nie mogę uwierzyć, że o to zapytałeś.
- Tak zaczęliśmy. I to ty utrzymywałaś, że wspaniały
seks nie oznacza jeszcze, iż jesteśmy sobie przeznaczeni
na całe życie.
- Tak było, zanim naprawdę cię poznałam. Ale teraz
zaczynamy coś, co będzie trwać całe życie, prawda?
117
RS
Uśmiech powoli wpełzał na jego twarz.
- Tak - szepnął.
- Jesteś najszlachetniejszym mężczyzną, jakiego kie-
dykolwiek poznałam, wiesz? Aż dziwne, że wybrałeś so-
bie taki zawód.
- To ty mnie takim uczyniłaś, dziecinko.
Potrząsnęła głową.
- Jeśli ktokolwiek, to Juliana.
Uśmiechnął się z ojcowską dumą.
- Tak. Ona jest wspaniała.
Melanie położyła głowę na jego ramieniu.
- Jak jej tatuś - powiedziała. - Jest rycerzem, wiesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •