[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Niech nagra się na sekretarkę.
 Może to sprawa służbowa.  Poczuła się winna, że
Mike zaniedbuje przez nią pracę.  A jeśli stało się coś
ważnego?
Roześmiał się.
 Na pewno jesteście z Robertem spokrewnieni?
 Scusi?
 Nieważne. To był kiepski żart.  Sięgnął po telefon,
ale rozmowa trwała tylko kilka sekund.
 Coś się stało?  spytała Gina, gdy odwiesił słuchaw-
kę, mrucząc z rozdrażnieniem.
 Jeden z dystrybutorów przyjechał, żeby się ze mną
spotkać.  Rozłożył ręce w przepraszającym geście.  Jesz-
cze tylko kilka minut, dobrze?
 Spoko.  Kilka razy słyszała, jak używa tego zwrotu.
Kąciki jego ust uniosły się nieznacznie.
 Uważaj, co po mnie powtarzasz. Może chcesz
zaczekać w kuchni albo w gabinecie wuja?
 Och.  Wolałaby jeszcze posłuchać, jak mówi, ale
zrozumiała, że nie powinna mu przeszkadzać w służ-
bowym spotkaniu.  Nie rozmawiałam jeszcze z wujkiem
Augie. Pójdę go poszukać.
 Przepraszam cię, Gina.
 Taki jest biznes, Mike.  Zatrzymała się w drzwiach
i uśmiechnęła się do niego ciepło.  Rozumiem to.
 Normalnie kazałbym mu zaczekać, bo nie był umó-
wiony, ale on zastanawia się, czy nie zrezygnować
z części naszych win na rzecz Mondavi.
Aż się zachłysnęła, oburzona takim pomysłem.
 Przecież nasze wina są o wiele lepsze. Dlaczego
miałby...?
Mike chrząknął znacząco i spojrzał ponad jej ramieniem.
 George, miło cię widzieć.
Gina odwróciła się w stronę nadchodzącego mężczyz-
ny. Był niższy i chyba trochę starszy od Mike a, miał
ciemne, krzaczaste wąsy i małe, czarne oczy.
 Cieszę się, że cię zastałem, Mason.  Podając mu
rękę, nie patrzył na niego, ale z zaciekawieniem przyglądał
się Ginie.  Wyjeżdżasz na wakacje?
Mike spojrzał na swoje dżinsy i koszulkę polo.
 Nie, tylko na jeden dzień. Mam tu gościa  wskazał
na Ginę.  To Gina Ferraro, siostrzenica Antonia. George
Zacharias.
Gina podała mężczyznie rękę. Był zaskoczony jej
silnym uściskiem dłoni.
 Miło mi pana poznać, panie Zacharias.
 Proszę, mów mi George. Więc przyjechałaś z Włoch?
 Si. Z Toskanii, gdzie rosną najlepsze winogrona na
świecie.
Georige posłał jej rozbawione i raczej pobłażliwe
spojrzenie, po którym poczuła się nieswojo.
 Rzeczywiście, robicie niezłe wina.
 Nasz merlot nie ma sobie równych.  Machnęła
pogardliwie ręką.  Choć ten szczep jest popularny,
jak żaden inny. Bardzo starannie dbamy o nasze
winnice. Dzięki temu nasze wina mają taki stabilny
smak.
Mike słuchał zafascynowany, jak Gina opisuje caber-
net sauvignon, jak tłumaczy, że ich firma zyskała sobie
taką renomę, że sprzedaje niektóre swoje wina en prim-
meur, to znaczy, że kolekcjonerzy i kupcy zgadzają się na
określoną cenę, jeszcze zanim wino zostanie rozlane do
butelek.
Miała naturalny talent do sprzedaży. Nie tylko dlatego,
że w nowych dżinsach i obcisłej koszulce wyglądała
wystrzałowo, ale dlatego, że w jej słowach czuć było
prawdziwą miłość do wina. Niestety, George, który nigdy
nie ukrywał faktu, że jest gejem, pozostawał całkowicie
obojętny na jej wdzięki. Mimo to Mike widział, że mu
zaimponowała. Rany, dziewczyna rzeczywiście znała się
na rzeczy.
Po kilku minutach płomiennej przemowy Gina nagle
zarumieniła się i zamilkła.
 Przepraszam. Przyszedłeś spotkać się z Mike em. Nie
chciałam wam przeszkadzać.
 Nie szkodzi. Mówiłaś bardzo ciekawe rzeczy  Geor-
ge usiadł, zaproszony gestem przez Mike a.  Właściwie,
chętnie porozmawiam z tobą kiedyś dłużej.  Zerknął na
Mike a.  Oczywiście, zakładając, że po tym spotkaniu
nadal będziemy ze sobą robić interesy.
 O co chodzi, George?  Widząc, że zanosi się na
dłuższą rozmowę, Mike również usiadł, zrezygnowany.
 Czy coś cię trapi?
Gina chciała wyjść, ale Mike zatrzymał ją gestem dłoni.
 Zostań, jeśli chcesz  powiedział.  To również
twoja firma.
W jej oczach zaiskrzyło zaskoczenie, a potem uśmiech-
nęła się pogodnie i wróciła na swoje miejsce przed
komputerem.
George żachnął się.
 Potrzebujesz wparcia, żeby przekonać mnie do
zmiany zdania?
Mike nie znosił takich żartów.
 Powiedz mi, w czym problem, a ja postaram się go
naprawić.
 To proste.  George wzruszył ramionami i wydął
usta, w irytujący sposób udając obojętność.  Mondavi
chcą mi dać większą prowizję.
 Trudno mi w to uwierzyć. Dobrze wiesz, że płacimy
najwyższe stawki.
 Mówię ci uczciwie, jak jest  uśmiechnął się George.
 Może Mondavi bardziej zależy na współpracy ze mną,
niż tobie.
Mike zabębnił palcami po biurku. Facet na pewno
blefuje.
 Tak jak powiedziałem, już płacimy ci najwyższą
stawkę. Nie wiem, co jeszcze moglibyśmy zrobić.
 Zgoda, ale sam rozumiesz...  George znów wzru-
szył ramionami i zaczął wstawać z krzesła.  Lubię cię,
Mike, i zawsze dobrze mi się z tobą pracowało. Ale biznes
to biznes. Muszę dążyć do jak największych zysków.
 Scusi..., to znaczy... przepraszam.
Gina była dotąd tak cicho, że Mike prawie zapo-
mniał, że wciąż jest z nimi w pokoju. Obaj spojrzeli
w jej stronę.
Miała zmarszczone brwi i usta ściągnięte w podkówkę.
Wyglądała uroczo, gdy była zmieszana.
 Mogę o coś zapytać?
Mike uznał, że nie może to niczemu zaszkodzić.
Wyglądało na to, że przegrywa tę bitwę.
 Proszę.
George rozsiadł się wygodniej i skinął przyzwalająco
w stronę Giny.
 Jesteś niezależnym dystrybutorem, si? Pracujesz na
własny rachunek?
George przytaknął cierpliwie, ale Mike spojrzał na nią
uważniej. Ona do czegoś zmierzała. Jej akcent stał się
wyrazniejszy i wyglądała zdecydowanie zbyt niewinnie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •