[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciał się poddać. Adam był zdesperowany, tak zdesperowany, że w nader
niekonwencjonalny sposób próbował zmusić gwałciciela do mówienia.
Urwał, nad czymś się zastanawiając.
- I tu zaczyna być ciekawie. Wiemy, że Adam Culver miał zdjęcia córki. Wiemy, że z
jego inicjatywy jedno z nich ukazało się w magazynie porno. Znamienne, że jedynie w
Cycach.
Myron pochylił się do przodu. Nadawali na tej samej fali.
- W szmacie o najmniejszym - właściwie znikomym - nakładzie - powiedział.
- Od początku głowiłeś się dlaczego.
- Komuś zależało, by zobaczyło ją jak najmniej osób.
- Komuś takiemu jak ojciec.
- Właśnie.
- Wiemy też - ciągnął Win - że Adam Culver lubił odwiedzać kasyna w Atlantic City.
Podczas którejś z tych wizyt być może poznał twojego Blackjacka, a przynajmniej o nim
usłyszał. Niewykluczone też, że wynajął kogoś do sfałszowania pisma córki. Zapewne
dysponował również głosem Kathy, utrwalonym na taśmie ze starej sekretarki. Ergo to on
wszystko zaaranżował. Przesłał ten magazyn wszystkim, którzy mogli być zamieszani w
zniknięcie córki. Do jej narzeczonego. Do ludzi ze znalezionych zdjęć, takich jak Junior
Horton.
- Ale po co wysłał jeden egzemplarz żonie?
- Nie wiem.
- A do dziekana Gordona?
- Może dziekan był na którymś zdjęciu ze strychu. A może Adam dowiedział się, że
Kathy odwiedziła go tamtego wieczoru w domu. Najprawdopodobniej brał pod uwagę
wszystkie możliwości. Nie to jest istotne w tej sprawie. Istotne jest pytanie, dlaczego Adam
nie zwrócił się ponownie o pomoc do Paula Duncana.
- Ponieważ odkrył, że Paul sypia z jego żoną.
Win skinął głową.
- Paul przestał być jego przyjacielem, nie mógł mu dłużej ufać. Mógł liczyć tylko na
siebie. Najpierw, zadbawszy o pełną anonimowość, przesłał pakiet Blackjackowi. A potem
zastawił drugą małą pułapkę - na żonę i Paula. Przyłapał ich, wybiegł z domu i zginął.
- Kto go zabił?
Win postawił kieliszek na klawesynie z siedemnastego wieku i złożył dłonie, stukając
palcami o siebie.
- Są dwie poważne możliwości - rzekł. - Pierwsza: zrobił to Paul Duncan. Miał powód
i okazję. Druga: nie ma wątpliwości, że Adam Culver chciał sprowokować mordercę. Tyle że
ten magazyn ściągnął na niego kłopoty, których nie przewidział.
- Jest jedno ale - wtrącił Myron. - Blackjack wysłał te pornosy dwa dni po śmierci
Culvera.
- Ktoś mógł przejrzeć Adama przed ich wysłaniem.
- Otto Burke?
Win wzruszył ramionami.
- Nic go nie łączy z Kathy Culver - dodał Myron.
- Z tego, co nam wiadomo. Co prowadzi nas do rozdziału trzeciego: paru
niewiadomych. Główna niewiadoma to, w mojej ocenie, Nancy Serat. Możemy przyjąć, że
dostarczyła Adamowi Culverowi ważnej informacji. Nie wiemy, kto ją zabił ani co miała na
myśli, mówiąc Christianowi, że nadszedł czas na połączenie się sióstr. Przede wszystkim zaś
nie wiemy, skąd przy jej zwłokach znalazły się włosy Kathy Culver.
Win ponownie zerknął do lustra na idealną fryzurę. Uśmiechnął się, mrugnął do siebie,
brakowało tylko, żeby pocałował swoje odbicie.
- Nie wiemy również, dlaczego Adam Culver wynajął domek w lesie. Był na tyle
zdesperowany, żeby porwać podejrzanych i poddać ich przesłuchaniu? A może chciał
odpłacić wszystkim figurującym na tych nikczemnych zdjęciach? Takiemu Gary emu
Grady emu albo Juniorowi Hortonowi? Z jakiegoś powodu mój umysł nie przyjmuje takich
argumentów.
Myron skinął głową. On również je wykluczał.
- Tak oto doszliśmy do ostatniej, najważniejszej niewiadomej. Kwestii panny Kathy
Culver. Czy żyje? Czy to ona stoi za tym wszystkim? Czy w ogóle brała w tym udział?
Win wziął kieliszek z klawesynu. Pociągnął łyk koniaku, potoczył go po języku i
przełknął.
- Koniec.
Siedzieli w milczeniu. Myron jeszcze raz rozważył wszystkie fakty. %7ładen się nie
zmienił.
- A więc to było tylko ćwiczenie umysłowe - domyślił się Win, przyglądając się jego
minie. - Jazda próbna.
Myron nie odpowiedział.
- Wiesz już, co się stało. Wiedziałeś, zanim powiedziałeś słowo.
Myron podał mu słuchawkę.
- Odwołaj randkę - rzekł. - Mamy mnóstwo roboty.
47
Nabożeństwo żałobne.
Spózniony Myron wśliznął się do kościoła i skrył za filarem. Jego wygląd zdradzał, że
powinien wziąć prysznic, ogolić się i przespać.
W pierwszej ławce dostrzegł Jessicę. Między nią a Edwardem siedziała matka.
Wszyscy troje płakali.
Ksiądz odklepał standardową mowę pogrzebową niczym aktor, który zna swoją rolę
lepiej niż na pamięć. Nie powiedział nic nowego ani oryginalnego. Nie było trumny ani
odświętnie ubranych zwłok w pozie wiecznego spoczynku. Księdza wyraznie peszył ów brak
tradycyjnego rekwizytu. Wciąż wskazywał ręką w dół i zaraz ją cofał, reflektując się, że nic
przed nim nie stoi.
Myron pozostał w ukryciu. Kościół był pełny. Siedzący w drugim rzędzie ławek, tuż
za Carol, Paul Duncan co jakiś czas kładł rękę na jej ramieniu, ale na krótko. Pozory
obowiązywały. Tuż obok niego modlił się z opuszczoną głową Christian Steele. Kilka ławek
za nimi siedzieli Otto Burke i Lany Hanson. Dobry chwyt reklamowy. Media nie mogły
przeoczyć tak serdecznego wsparcia przez Ottona - znów pozory! - swoich graczy w trudnych
chwilach.
Win trzymał się z tyłu. Na prawo od niego siedziała Sally Li. Twarz miała tak
ściągniętą, jakby tęskniła za papierosem. Myron skontaktował się z nią wczoraj póznym
wieczorem. Wykonała badanie, o które prosił. Potwierdziło jego podejrzenia.
Na lewo dostrzegł ponurego dziekana Gordona z żoną. Madelaine dobrze było w
czerni. Myron rozpoznał w tłumie jeszcze kilka twarzy, ale nie pamiętał nazwisk. Nieważne.
Po wygłoszeniu przez księdza końcowych uwag o życiu przyszłym, woli Bożej i
połączeniu się w niebie z najbliższymi ciałem Jessiki wstrząsnął szloch. Nikt nie otoczył jej
ramieniem. Nikt jej nie pocieszył. Myronowi wydała się mała i krucha. Zcisnęło go w gardle.
Do dzieła!
Zaraz po zakończeniu nabożeństwa stanowczym krokiem ruszył nawą. Jessica bez
wahania podbiegła do niego. Objęli się, zamykając oczy. %7łałobnicy odwrócili się od ołtarza i
skierowali do wyjścia. Win trzymał się blisko Ottona Burke a, Larry ego Hansona i dziekana
Gordona.
Jessica rozluzniła uścisk.
- Gdzie byłeś? - spytała.
Myron skinął - głową Paulowi Duncanowi, uścisnął dłonie Edwardowi i Christianowi i
cmoknął Carol w policzek.
- Nie wiem, jak to powiedzieć - rzekł.
- O co chodzi? Spojrzał jej prosto w oczy.
- Znalazłem Kathy. %7łyje.
Cała grupa zamilkła.
Jessica otworzyła i po chwili zamknęła usta.
- Dziś wieczorem się z nią spotkam.
- Nie rozumiem - wyznała, odzyskując głos.
- To długa historia. Kathy żyje. Dziś wieczorem przywiozę ją do domu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]