[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby ich o to zapytać. Zabili go. Powinien był się tego spodziewać. Magterowie zabiją nas, jeśli się
dowiedzą, że słuchamy tych słów.
- A te słowa mówią nam, że umrzemy, jeśli będziemy słuchać magterów! - krzyknął Ulv
łamiącym się głosem.. Nie bał się - był rozgniewany niemożnością wyboru któregoś z
przeciwstawnych punktów widzenia. Dotychczas jego świat był czarno - biały, z niewielką liczbą
pośrednich odcieni.
- Są rzeczy, które możecie zrobić, żeby zapobiec wojnie, nie robiąc krzywdy sobie ani magterom
- powiedział Brion, szukając sposobu przekonania ich.
- Powiedz jakie - mruknął Ulv.
- Nie byłoby wojny, gdyby można porozumieć się z magterami, sprawić, aby wysłuchali głosu
rozsądku. Oni zabiją was wszystkich. Możesz powiedzieć mi, jak rozmawiać z magterami, tak żeby
zrozumieli...
- Nikt nie może przekonać magterów - wtrąciła się kobieta. - Jeśli powiesz im coś innego, zabiją
cię, tak jak zabili brata Gebka. Tak więc łatwo ich zrozumieć. Tacy są. Oni się nie zmieniają.
Włożyła z powrotem do ust kawałek rośliny, którą zmiękczała dla dziecka. Jej usta były głęboko
popękane i poznaczone bliznami, a zęby starte niemal do dziąseł.
- Mor ma rację - powiedział Ulv. - Z magterami się nie rozmawia. Co jeszcze można zrobić?
Brion spojrzał na obu mężczyzn i, zanim odpowiedział, przeniósł ciężar ciała z nogi na nogę. W
ten sposób palce jego prawej dłoni znalazły się tuż przy kolbie miotacza.
- Magterowie mają bomby, które zniszczą Nyjord - to sąsiednia planeta, gwiazda na waszym
niebie. Gdybym wiedział, gdzie są te bomby, zabrałbym je i nie byłoby wojny.
- Chcesz, żebyśmy pomagali demonom z nieba przeciw naszemu ludowi! - wykrzyknął Gebk,
zrywając się z ziemi. Ulv powstrzymał go, ale gdy się odezwał, jego głos był zimny. - %7łądasz zbyt
wiele. Teraz odejdz.
- Czy pomożecie mi? Czy pomożecie mi powstrzymać wojnę? - pytał Brion, wiedząc, że posunął
się za daleko, ale nie mógł się już wycofać.
Gniew sprawił, że zapomnieli, po co tu przyszedł:
- %7łądasz zbyt wiele - powtórzył Ulv. - Teraz idz. Porozmawiamy o tym.
- Czy zobaczymy się znowu? Jak mogę was znalezć?
- Sami cię znajdziemy, jeśli zechcemy z tobą porozmawiać - odpowiedział Ulv.
Jeżeli dojdą do wniosku, że kłamie, to już ich więcej nie zobaczy. Nic na to nie mógł poradzić.
- Ja już zdecydowałem - rzekł Gebk, wstając i zarzucając sobie okrycie na ramiona. - Kłamiesz i
ludzie z nieba też kłamią. Jeżeli cię znów zobaczę, zabiję cię.
Wszedł do tunelu i zniknął.
Wszystko zostało już powiedziane. Brion wyszedł za nim, ostrożnie upewniwszy się, że Gebk
naprawdę odszedł. Ulv odprowadził go do miejsca, skąd było już widać światła Hovedstad.
Tubylec przez cały czas milczał jak zaklęty i wreszcie zniknął bez słowa. Brion zadrżał z zimna i
szczelniej owinął się płaszczem. Przygnębiony, poszedł z powrotem ku cieplejszym ulicom miasta.
Nadchodził świt, gdy dotarł do siedziby fundacji; przy głównym wejściu był już inny strażnik.
%7ładne prośby czy grozby nie były w stanie przekonać go, żeby otworzył drzwi, dopóki nie zjawił
się Faussel, ziewający i mrugający zaspanymi oczyma. Zaczął utyskiwać, lecz Brion przerwał mu i
kazał natychmiast ubrać się i stawić do pracy. Wciąż czując dziwne uniesienie, pospieszył do
swego biura, gdzie przeklął nadgorliwca, który znów nastawił klimatyzator na chłodzenie.
Wyłączył urządzenie i usunął ze środka różne części. Na pewno pozostanie na dłużej zepsute.
Przyszedł Faussel, wciąż jeszcze ziewając - najwidoczniej nie zaliczał się do rannych ptaszków.
- Idz i przynieś kawy, zanim upadniesz na nos - polecił Brion. - Dwie filiżanki. Ja też się napiję.
W przypływie entuzjazmu zapomniał o kampanii budzenia nienawiści do siebie, jaką wcześniej
rozpoczął.
- To nie będzie konieczne - odparł niechętnie Faussel. Jeżeli pan chce, mogę zamówić jedną w
kantynie. - Powiedział to w najbardziej odpychający sposób, na jaki mógł się zdobyć tak wcześnie
rano.
- Jak chcesz - odparł Brion krótko, znów wchodząc w rolę. - Ale jeżeli ziewniesz jeszcze raz, to
wpiszę ci naganę do akt. Czy to jasne? Teraz możesz mi zreferować stan dotychczasowych
kontaktów organizacji z Disańczykami. Jak się do nas odnoszą?
Faussel stłumił ziewnięcie, omal się przy tym nie dusząc. - Sądzę, że patrzą na ludzi z CRF jak na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •