[ Pobierz całość w formacie PDF ]

furgonetek, które parkują na ulicy, wyraznie się zmniejszyła. Chyba media przestają się
nami interesować.
- Mam nadzieję, że się nie mylisz.
- Spotkałem na podjezdzie Victora - oznajmił, ruszając w kierunku domu. - Powie-
działem mu, że ma wolne popołudnie, bo sam zadbam o twoje bezpieczeństwo.
Weszli do domu kuchennymi drzwiami. Jake zatrzymał się w progu i wciągnął no-
sem powietrze.
- Co tu tak ładnie pachnie?
- Nic nadzwyczajnego. Zwykły wołowy gulasz.
- To mi przypomina, że w drodze do domu byłem zbyt zmęczony, żeby zatrzymać
się i kupić coś do jedzenia. A nie chcę znowu zamawiać pizzy, bo już mi się trochę znu-
dziła.
- Mogę się z tobą podzielić gulaszem, bo jest go bardzo dużo.
- Chętnie skorzystam z tak atrakcyjnej propozycji. W takim razie ty umyj ręce, a ja
nakryję do stołu, zgoda?
Czyżby to oznaczało zawieszenie broni? - spytała się w duchu Alicia, uradowana
perspektywą wspólnego posiłku.
- Okej - szepnęła drżącym głosem. - Zaraz wrócę.
R
L
T
Pobiegła do pokoju, weszła do łazienki i wydała cichy okrzyk przerażenia na swój
widok w lustrze. Jej twarz, ręce, koszula i spodnie były czarne. Szybko zdjęła zabłocone
buty i brudne części garderoby. Potem poprawiła włosy i włożyła białą bluzkę, czerwone
sportowe spodnie oraz lekkie pantofle. Tuż przed wyjściem z pokoju spryskała się per-
fumami.
Gdy weszła do kuchni, Jake spojrzał na nią uważnie, a ona dostrzegła w jego
oczach błysk aprobaty, który natychmiast poprawił jej samopoczucie.
Nalał dla siebie kieliszek wina, a dla niej szklankę wody z plasterkiem cytryny.
Nakrył też do kolacji w jadalni i włączył muzykę. Zadowolony Gus leżał na środku ku-
chennego stołu, leniwie machając ogonem i czekając na moment, w którym Alicia wyj-
mie z piekarnika gulasz. Jake, chcąc mu się podlizać, często podtykał mu za jej plecami
różne smakołyki. Cała scena przypominała dekorację do sztuki, której tematem było ide-
alne życie małżeńskie.
- Jak ci minął dzień? - zapytał Jake, obrzucając ją ponownie bacznym spojrzeniem.
- Tak samo jak zawsze.
- Ogród wygląda coraz lepiej.
- A ja jestem zadowolona, że mogę się czymś zająć. Lubię spędzać czas na dworze.
A co ty robiłeś?
- Nadal gasiłem pożary, których przyczyną jest twój ojciec i nasze małżeństwo -
odparł chłodnym tonem. - Dziś wszystko szło jak po grudzie. Rada nadzorcza Funduszu
na Rzecz Ofiar Huraganu zażądała mojej rezygnacji. A zaraz po jej posiedzeniu wró-
ciłem do domu.
- Bardzo mi przykro... - wyjąkała Alicia.
- Ta fundacja była moim ukochanym dzieckiem... więc może zmieńmy temat.
- A o czym chciałbyś rozmawiać?
- O tobie.
- Przecież mamy to już za sobą. Podczas tego pierwszego wspólnie spędzonego
wieczoru zachowałam się jak idiotka i opowiedziałam ci całe swoje życie. Oczywiście,
nie wiedziałam wtedy, kim jesteś i co zamierzasz zrobić mojemu ojcu. Chyba to pamię-
tasz, prawda?
R
L
T
W jego oczach błysnął gniew, a ona zdała sobie sprawę, że nie powinna go prowo-
kować. Ale było już zbyt pózno na wyrzuty sumienia.
- No dobrze, w takim razie ty wybierz temat rozmowy - mruknął niechętnie, wypi-
jając łyk wina.
- Porozmawiajmy o tobie.
- Zgoda. Co chciałabyś wiedzieć?
- Dlaczego od dziewięciu lat nie utrzymujesz bliskich stosunków ze swoją rodziną?
Jake drgnął nerwowo, a ona dostrzegła w jego oczach ból. Potem rysy jego twarzy
przybrały postać maski, którą aż za dobrze znała. Robił zawsze taką minę, gdy chciał
komuś przypomnieć, że powinien trzymać się od niego na dystans.
- Mój brat odebrał mi kobietę, w której byłem przez całe życie zakochany, więc
wyjechałem - powiedział tak gorzkim tonem, jakby poczuł nagle bolesny ucisk w sercu.
- Masz na myśli Cici?
- Czy musimy o tym rozmawiać? - Jake rozluznił krawat tak pospiesznie, jakby za-
czął go nagle dusić, a potem rozpiął dwa górne guziki koszuli.
Alicia wstrzymała oddech, widząc wystający spod kołnierzyka ciemny zarost.
- Czy to była Cici? - spytała delikatnym tonem.
- Tak. Udawał, że jest w niej zakochany, a potem ją porzucił. Twierdził, że zrobił
to, aby mnie przed nią ochronić. Złamał jej serce, a potem poślubił bogatą dziewczynę z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •