[ Pobierz całość w formacie PDF ]

względu na to, co on pomyśli o tym, że udawała śpiącą i
podsłuchiwała. Nawet gdyby miał się na nią rozgniewać.
Azy spływały jej po policzkach.
- 331 -
- Jeśli obiecam ci, że nie umrę, książątko  powiedziała
cicho -jeśli obiecam ci, że będę cię kochać przez całe życie,
czy ożenisz się ze mną?
Koniec listopada, pałac
- M am nadzieję, że nie jestem zbyt kompromitującą
narzeczoną, wasza królewska mość - powiedziała Marisa do
królowej przy śniadaniu - która może obrazić delikatne
uczucia Prinny'ego i innych gości z Anglii. Dowiedziałam się,
że w Londynie mam już przezwisko Księżniczka Baravii w
Spodniach.
- Bzdura. - Sophia roześmiała się. - Prinny ma słabość do
pięknych kobiet. Jego książęca mość będzie cię uwielbiał.
- Madame, jego książęca mość już ją uwielbia  odezwał
się Deverell, wchodząc do pokoju.
- Rozmawiałyśmy o regencie, mój drogi  powiedziała
królowa.
Deverell pocałował narzeczoną w czoło.
- Tęskniłem za tobą - szepnął.
- Prinny ma prawo uwielbiać Marisę, ale z odpowiedniej
odległości - dodał, całując matkę w policzek. - Jak się pani
czuje, madame?
- Tak samo, jak wczoraj rano, kiedy mnie o to pytałeś -
powiedziała królowa. - Powiem to samo królowi, kiedy się
- 332 -
pojawi. Wiesz, Mariso - zwróciła się z uśmiechem do swojej
przyszłej synowej - mężczyzni zawsze robią niepotrzebne
zamieszanie wokół kobiet w poważnym stanie.
- Co innego nam pozostało w tej sytuacji?- wtrącił
Deverell. - Mówię o dziewięciu miesiącach oczekiwania, a nie
o naszym początkowym...
- Deverell! - skarciła go królowa. - Jesteś w towarzystwie
dam!
Marisa zarumieniła się. Ta sytuacja dostarczała księciu
przewrotnej uciechy. Królowa zaczęła domagać się, aby
traktować byłego kapitana Gwardii Konnej z honorami
należnymi prawdziwej damie. Od momentu, kiedy Deverell
oświadczył się formalnie o rękę Marisy i Lancet przyjął jego
oświadczyny ze łzami w oczach, królowa wkroczyła do akcji i
wzięła w swoje ręce obronę dobrego imienia narzeczonej
następcy tronu. Biada temu, kto by się ośmielił
zakwestionować jej reputację!
- Jak się ma sierżant O Reilly? - Marisa zwróciła się do
Deverella.
Po haniebnym odwrocie Napoleona spod Moskwy
O Reilly stwierdził, że wojna przestała być zabawna, i
wycofał się ze służby.
Wellington stracił specjalistę od musztry i zasugerował w
liście do Ruperta, że ten Irlandczyk mógłby zająć się teraz
szkoleniem bojowym Gwardii Konnej, w sytuacji kiedy
- 333 -
pewna dama odzyskała rozum i zrezygnowała ze swojej
funkcji. Ta propozycja była oczywiście żartem, ze względu na
wiek O Reilly'ego, który był co najmniej dwa razy starszy od
każdego z gwardzistów.
List ten dał Rupertowi do myślenia. Ze słów Deverella,
który wreszcie wtajemniczył ojca w fortel księcia Hala - a nie
była to przyjemna rozmowa! - wynikało, że O Reilly oddał
Baravii duże usługi. Postanowił odznaczyć Irlandczyka
Wielkim Krzyżem Zasługi, najwyższym wojskowym
odznaczeniem Baravii dla cudzoziemców. Quince, Deverell i
Marisa mieli być odznaczeni Orderem za Ofiarną Służbę,
który był najwyższym wojskowym odznaczeniem dla
obywateli Baravii.
Ceremonia odznaczeń miała się odbyć za dwa dni.
Deverell został wysłany na spotkanie sierżanta, z poleceniem,
aby przyprowadził go przed oblicze króla.
- O Reilly - powiedział Deverell - był jeszcze bardziej
czarujący niż zazwyczaj. Jego królewska mość był nim
zachwycony.
- Dlatego też - skomentowała uszczypliwie Sophia  jego
królewska mość nie pojawił się na śniadaniu.
Marisa i Deverell roześmiali się. Rupert przeważnie
wstawał bardzo wcześnie.
- Zapewniam panią, madame - powiedział Deverell  że
jego królewska mość nie nadużywał napitków. Meerston
- 334 -
polecił mi mieć pieczę nad królem i świetnie wywiązałem się
z tego zadania.
- Zbyt świetnie - zauważył Rupert, wchodząc do pokoju.
- Jak się pani dziś czuje, madame? - spytał król, całując
żonę w czoło.
- Słyszycie? - królowa zwróciła się do Deverella i Marisy,
upewniając jednocześnie małżonka, że czuje się świetnie.
- Może to i dobrze, że czuwałeś nade mną - powiedział
król do syna. - Ten Irlandczyk spił Garricka do
nieprzytomności.
- Quince'a! - wykrzyknęła królowa. - Znam go i wiem, że
on nigdy nie nadużywał trunków.
- Ale on był w towarzystwie O Reilly'ego.  Deverell
roześmiał się.
- Czy Garrick jeszcze śpi? - Marisa zwróciła się do
narzeczonego.
Królowa, w trosce o wymogi przyzwoitości,
zadecydowała, że do czasu ślubu książę nie powinien
mieszkać w pałacu. Marisa musiała tu zostać, dopóki jej rany
całkowicie się nie wygoją, poza tym królowa chciała ją mieć
blisko siebie, aby móc układać plany uroczystości weselnej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •