[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Carrie ścierpła skóra.
- My też nie chcemy się spieszyć, Carmel. Mówiłam już
wam.
Carmel się uśmiechnęła.
- Wiem, co mówiłaś, ale widać na pierwszy rzut oka, jacy
jesteście w sobie zakochani. Po co czekać?
Carrie potknęła się z wrażenia. Maks podtrzymał ją, a potem
otoczył ramieniem i dalej szli już przytuleni do siebie.
- Carmel ma rację - powiedział Maks. - Powinniśmy chyba
ustalić datę. Co myślisz, querida'?
- Myślę, że nie jesteśmy jeszcze gotowi - mruknęła Carrie,
wściekła, że Maks ciągnie temat.
- Widzicie, co ja mam z tą dziewczyną? - zwrócił się Maks
do dziadków, na co Bob i Carmel odpowiedzieli zgodnym
śmiechem.
Carrie nie było do śmiechu.
- To nieprawda. Maks - natarła z furią. - Jesteś tak zajęty
winnicą, że też nie chciałeś wyznaczać daty. A teraz robisz ze
mnie tę, która zwleka, bo ważniejsza jest dla niej kariera - glos
jej drżał ze złości.
Zaległa dziwna cisza.
Co ona wyprawia? Złość minęła tak szybko, jak przyszła.
- Chciałam tylko, żebyście wiedzieli - powiedziała już
spokojniej - że oboje mamy różne zobowiązania zawodowe,
dlatego postanowiliśmy zaczekać. A teraz przepraszam was,
muszę położyć Molly spać.
- Zaczekaj - powstrzymał ją Maks nieoczekiwanie. - Masz
rację. Zależy mi na winnicy.
- Teraz to nie ma większego znaczenia.
- Owszem, ma. - Maks przygarnął ją do siebie i spojrzał
prosto w oczy. - W nadchodzÄ…cym tygodniu ustalimy datÄ™
ślubu.
RS
83
- Wiesz, o czym mówisz? - zapytała Carrie, szeroko
otwierajÄ…c oczy.
- Owszem, wiem. O niczym innym nie myślałem od dnia,
kiedy cię poznałem.
RS
84
ROZDZIAA ÓSMY
Carrie energicznymi ruchami pokonywała długość basenu,
nawracajÄ…c rytmicznie.
Nie mogła uwierzyć w tak niezwykły obrót spraw. O co
chodziło Maksowi? Skąd ta nagła zmiana? Nie chciał wyjść na
złego chłopca? Teraz muszą ustalać datę fikcyjnego ślubu.
Carrie była tak wściekła, że teraz próbowała rozładować złość
pływaniem.
Kiedy wyszła z basenu, Maks siedział na patio z jej
szlafrokiem i przyglądał się jej uważnie.
- Zwietne zagranie - powiedział krótko. - Moje gratulacje.
Awantura kochanków. To dodało ogromnej wiarygodności
naszemu zwiÄ…zkowi.
- Ciszej, do diabła. - Carmel kąpała na górze Molly, a Bob
oglądał telewizję. - To nie było żadne zagranie, w
przeciwieństwie do twojej żałosnej decyzji, żeby ustalić datę
ślubu.
- Jeśli nie zagranie, to co takiego? - zainteresował się Maks.
- Próba przywrócenia równowagi - wyjaśniła Carrie. -
Usiłowałeś zagrać przed dziadkami pana Wspaniałego. Jak
potem niby miałabym się wycofać ze związku z takim
wspaniałym facetem? Powiedzieć Bobowi i Carmel, że
zerwałam z tobą? Nie wiem, o czym myślałeś, i przestań się
idiotycznie uśmiechać. Teraz będziemy musieli ustalać datę
fikcyjnego ślubu.
- Ustalimy - rzucił Maks lekko. - Nie widzę żadnego
problemu.
- Ja widzę. Jako dżentelmen powinieneś był wziąć winę za
zwłokę na siebie. Jesteś nałogowym kłamcą, Santos - tchnęła ze
złością. - Zupełnie jak mój mąż.
- Ejże, przypomnę ci, zanim zaczniesz prawić morały, że to
ty wymyśliłaś pierwsze kłamstwo. Ja tylko próbowałem ratować
ci skórę.
RS
85
- Zgoda, skłamałam, ale nigdy nie pomyślałam, że posuniemy
się tak daleko. Chciałam wyznać Carmel prawdę, kiedy ty
pojawiłeś się w hotelu.
- I oczywiście nic nie powiedziałaś.
- Chciałam powiedzieć - oznajmiła Carrie z mocą. - Ale ty
brniesz coraz głębiej w ten absurd. Udało ci się nawet przekonać
Carmel i Boba, że jesteśmy w sobie zakochani i że istnieje
między nami fizyczny pociąg, którego nie potrafisz ukryć. Otóż
nic z tych rzeczy. - Miała nadzieję, że kiedy wypowie te słowa
na głos, staną się one rzeczywistością.
- Tak uważasz? - Maks jakby się zadumał, po czym
przesunął zmysłowym, pełnym aprobaty wzrokiem po ciele
Carrie, a miała na sobie jedynie bikini.
Czuła się naga pod spojrzeniem Maksa i bezbronna, ale nigdy
w życiu nie była tak podniecona.
- Daj spokój, Carrie. Istnieje między nami chemia, wiesz o
tym równie dobrze jak ja, i w tej jednej kwestii akurat nie uda
się nikogo okłamać.
Zanim Carrie zorientowała się w intencjach Maksa, już ją
całował. Zarzuciła mu ręce na szyję, przytuliła się do niego i
oddała pocałunek, drżąc z pożądania. Dotknięcie dłoni Maksa
wydawało się czystą torturą.
- Może jest chemia między nami - powiedziała wreszcie
zdławionym głosem, odsuwając się od niego. - Ale to wszystko.
Po prostu seks. Jeśli pójdziemy do łóżka, to się samo wypali,
umrze śmiercią naturalną.
- Chcesz sprawdzić? - podchwycił. - Chcesz się kochać i
zobaczyć, co z tego wyniknie?
Carrie miała ochotę powiedzieć tak", a była to ochota tak
przemożna, że aż bolesna, ale drzwi na patio otworzyły się i
stanęła w nich Carmel.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, papużki nierozłączki,
ale Molly chce, żebyś utuliła ją do snu - powiedziała z
uśmiechem.
RS
86
- Oczywiście. - Chwyciła szlafrok kąpielowy i weszła
pospiesznie do domu, szczęśliwa, że nie odpowiedziała na
pytanie Maksa.
Już po zaśnięciu Molly siedziała przy łóżku małej - wtedy
pytanie wróciło. Podniosła się ciężko i przeszła do sypialni
Maksa, by wziąć prysznic i przebrać się do kolacji. Włożyła
wybraną specjalnie na ten wieczór złotą suknię, prostą, z
głębokim, sznurowanym wycięciem na plecach. Włosy upięła
do góry i, nie sprawdzając nawet w lustrze, jak wygląda, zeszła
na dół. Nieważne, jak wygląda, jej wygląd nie ma żadnego
znaczenia. To tylko domowa kolacja u Maksa. Nie pierwsza z
Maksem.
Cała czwórka wypiła po drinku w salonie, po czym przeszli
do jadalni. Kiedy siadali do stołu, za oknem błysnęło, raz, drugi.
- Wygląda na to, że burza idzie w naszą stronę - zauważył
Bob.
- Tak. Mamy tu czasem bardzo spektakularne burze -
powiedział Maks, a zająwszy miejsce naprzeciwko Carrie przy
wielkim, oświetlonym świecami stole dodał już pod jej adresem:
- Pięknie wyglądasz, querida.
- Dziękuję - odpowiedziała. To tylko słowa, pomyślała i
znowu przypomniała sobie jego pytanie.
Szybko ujęła swój kieliszek i upiła solidny łyk dobrze
schłodzonego wina. Niebezpieczne są takie namiętne uczucia.
Szczególnie wobec zawodowego kłamcy, jak Maks.
Dla niego uprawianie miłości było prawdopodobnie tylko grą.
Owszem, poszedłby z nią do łóżka, a potem odszedł, kiedy jemu
by było wygodnie.
Nie była naiwną dziewczyną, tylko dojrzałą kobietą, która
miała za sobą bolesne doświadczenia.
Zajęła się zaserwowanym na przystawkę koktajlem z
krewetek tygrysich na kruchej zielonej sałacie oraz próbowała
przysłuchiwać się rozmowie przy stole.
Maks wyjaśniał Bobowi tajniki rynku win:
RS
87
- Konkurencja jest bardzo ostra. %7łeby wino zdobyło nagrodę,
musi mieć przede wszystkim dobrą sprzedaż. Marketing jest
szalenie ważny. I dlatego też ważna jest kampania reklamowa,
którą przygotowuje dla mnie Carrie. Ma kilka świetnych
pomysłów - tu się uśmiechnął do niej.
- Omal nie wycofałeś się z kontraktu z Images -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]