[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak!
- To mi wystarczy.
Czule ujął jej twarz w dłonie i złożył na ustach Michelle
najpiękniejszy pocałunek, jaki można sobie wymarzyć. Następnie wziął ją
za rękę, podszedł do szklanych drzwi i rozsunął je. Był wczesny rześki
ranek, mgła zaczynała powoli unosić się nad wodą.
- Widzisz? Wyszli na spacer. Chodz, powiemy im! Sherylin, Graham
i Lynette bez pośpiechu szli wzdłuż plaży, oddalając się od domu. Zak
zawołał do nich, a gdy się odwrócili, krzyknął z radością w głosie:
- Poczekajcie na nas!
Oczy mu się śmiały, promieniał szczęściem. Michelle wiedziała, że
do końca życia nie zapomni tego widoku.
Zak mocniej zacisnął jej dłoń w swojej i pobiegli jak para
roześmianych dzieci.
Graham zorientował się pierwszy i ruszył w ich stronę. Sherylin
deptała mu po piętach.
- Powiedziałaś tak"?! - wołał do siostry z daleka.
- Tak!! - odkrzyknęła Michelle, nie posiadając się z radości.
140
RS
- Dzięki Bogu! - Graham dopadł do niej, porwał ją w ramiona i
okręcił dookoła siebie w jakimś szalonym piruecie.
Chwilę pózniej ściskał Zaka, jakby chciał połamać mu kości, a
Sherylin, łkając, obejmowała Michelle.
- O co chodzi? Co wy wyprawiacie?
Zak otoczył Lynette ramieniem i pocałował siostrzenicę w czoło.
- Ja i Michelle bierzemy ślub.
Lynette podniosła ku niemu twarz i przez dłuższą chwilę przyglądała
mu się w milczeniu.
- Wiedziałam. Wiedziałam, że się kochacie - powiedziała bez cienia
urazy. Nagle w jej oczach pojawił się bezbrzeżny smutek. - Och, to
znaczy, że wyjedziecie oboje...
- Mylisz się. - Zak mocno przygarnął do siebie Michelle i popatrzył
wokół jasnym, pogodnym spojrzeniem. - Zostajemy tutaj. Na zawsze.
Blisko rodziny, którą kocham i której potrzebuję. A niedługo będę
potrzebował nawet bardziej, bo chcemy mieć dziecko najszybciej, jak to
tylko możliwe.
Nie mógł powiedzieć nic, co by ich wszystkich bardziej
uszczęśliwiło.
Sherylin przytuliła się do męża.
- Kochanie, wygląda na to, że w domu państwa Sadler odbędzie się
przyjęcie weselne. Trzeba ułożyć listę gości. I sprawdzić w kościele
najbliższy wolny termin...
- Ale przecież wujek Zak planował najpierw wyjazd do Grecji?
141
RS
- To będzie nasza podróż poślubna. Dlatego tak bardzo zależy mi na
tym, żeby szybko otrzymać paszport - wyjaśnił z uśmiechem. -
Zapowiedziałem Nickowi, że przyjadę przedstawić rodzinie moją żonę.
Pod Michelle nogi ugięły się z wrażenia. Zak odwrócił się ku niej i
posłał jej pełne żarn spojrzenie.
- Musiałem na nią czekać tak długo, że teraz nie chcę zmarnować już
ani chwili!
- Słusznie! - podsumował Graham, a gdy głos podejrzanie mu się
załamał, odchrząknął i spytał, zmieniając temat: - Kto chce gofry na
śniadanie?
- Tato, nie bądz taki wspaniałomyślny moim kosztem. Przecież i tak
wiadomo, że ja będę musiała je zrobić, bo ty nie umiesz.
- Naprawdę aż tak bardzo po mnie widać, co myślę? - zdziwił się.
- Tak! - zakrzyknęli wszyscy zgodnym chórem. Cała piątka
zawróciła do domu. Zak i Michelle ciągle zostawali z tyłu, żeby całować
się do utraty tchu. Michelle nie czuła dotyku ziemi pod stopami.
142
RS
EPILOG
Nisiros, Grecja. Ponad rok pózniej
Rozległo się dyskretne pukanie do drzwi.
- Panie Sadler, pański ojciec pyta, czy może zabrać wnuczkę na
spacer do wsi.
- Co myślisz? Pozwolimy Nickowi i Annie rozpieszczać naszą
Caroline jeszcze przez godzinkę? - wymruczał zmysłowym głosem, nie
przestając delikatnie przesuwać wargami po ustach Michelle.
- Tak - odszepnęła, ponieważ czuła się mile rozleniwiona i
przepełniona błogością. Nic dziwnego, kochali się od samego rana.
- Miło mi to słyszeć - powiedział do niej cicho, po czym zawołał w
stronę drzwi: - Tak, nie mamy nic przeciwko temu!
- Twoja rodzina pomyśli, że jesteśmy okropni.
- A skąd! Ojciec jest taki dumny ze swojej jasnowłosej wnusi, że
nieba by nam przychylił. Wcale nie chce, żebyśmy stąd wyjeżdżali.
- Mnie się tam nie spieszy...
- Przyznam, że mnie też nie. Kiedyś tyle pracowałem, a teraz nic,
tylko bym się pławił w rozkoszy! To twoja wina - droczył się. - A oni tutaj
rozumieją te rzeczy i dlatego ciągle zostawiają nas samych.
Jego wzrok przesunął się po jej twarzy. Na widok tego spojrzenia
Michelle otoczyła ramieniem szyję męża i chciwie przyciągnęła go do
siebie.
143
RS
- Nie mogę się tobą nasycić - wyznała jakiś czas pózniej. - Im więcej
się z tobą kocham, tym większą mam na to ochotę. - Zaczęła się bawić
jego włosami.
- Gdyby nie to, że mieszkamy w rajskim miejscu, do którego
rozkosznie będzie wrócić, żadna ludzka siła nie wygoniłaby mnie z tego
łóżka ani z tego pokoju. Tu jest bosko.
Przez okno mogli podziwiać opadający stok wyspy i malowniczą
wioskę, której zabudowania odcinały się śnieżną bielą na tle szafirowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]