[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wczeSniejszego okresu ich rozwoju. W odpowiednim cza-
sie zrezygnuj¹ z nich same. Bez poczucia krzywdy i ¿alu.
119
Rozdzi ał VI
POCZEKAJ, A¯ BÊDZIEMY SAMI,
CZYLI O TYM,
CZY MO¯NA K£ÓCIÆ SIÊ PRZY DZIECKU
Przekonanie rodziców, ¿e wszelkie spory i kłótnie
wszczynane przy dziecku maj¹ nañ wyj¹tkowo nega-
tywny i groxny wpływ, jest powszechne. Nie przeszkadza
to jednak wielu rodzicom, aby dziecko było Swiadkiem
ró¿nych innych trudnych momentów w ¿yciu rodziny (np.
gwaÅ‚townej awantury ojca z s¹siadem, który wpadÅ‚ z bu-
zi¹ z powodu zajêcia przez tatusia jego miejsca do parko-
wania), czy te¿ aby obserwowaÅ‚o kłótnie i awantury po-
miêdzy innymi czÅ‚onkami szerszej rodziny. Przyzwolenie
to zdecydowanie nie dotyczy nieporozumieñ pomiêdzy
rodzicami. Mam tu na mySli oczywiScie tzw. normalne ro-
dziny, a nie rodziny patologiczne w sensie społecznym,
gdzie rodzice alkoholicy, narkomani lub przestêpcy w ni-
czym siê specjalnie obecnoSci¹ dziecka nie krêpuj¹. W
owych normalnych rodzinach powszechne jest podejmo-
wanie ró¿nych wysiÅ‚ków w celu ukrycia przed potom-
stwem zarówno powa¿nych konfliktów maÅ‚¿eñskich, jak
i drobnych sprzeczek lub scysji.
Zazwyczaj na czas kłótni rodziców dzieci s¹ odsyÅ‚ane
do swojego pokoju lub te¿, co zdarza siê znacznie czêSciej
120
(choæby ze wzglêdu na brak dziecinnego pokoju ), maÅ‚-
¿onkowie odkÅ‚adaj¹ próby rozstrzygniêcia swoich sporów
i konfliktów na czas, kiedy potomstwo pójdzie spaæ, w
przeSwiadczeniu, ¿e asystowanie sprzeczce rodziców
mo¿e byæ dla niego szczególnie szkodliwe. Jest to prze-
Swiadczenie niew¹tpliwie sÅ‚uszne, ale tylko czêSciowo
je¿eli dotyczy ono wyj¹tkowo drastycznych w swej treSci
lub formie awantur (np. kiedy rodzice obrzucaj¹ siê naj-
ciê¿szymi epitetami lub po prostu siê bij¹), je¿eli przed-
miotem kontrowersji jest wychowanie i postêpowanie z
dzieckiem i je¿eli matka z ojcem, jako rozstrzygniêcie
sporu, stosuj¹ zerwanie wzajemnej komunikacji w posta-
ci obra¿ania siê na siebie, cichych dni , wyprowadzania
siê do mamy itp. Nikt zapewne nie bêdzie zdziwiony, je-
Sli powiem, ¿e maÅ‚¿onkowie nie powinni w obecnoSci
dziecka sprzeczaæ siê na temat swego ¿ycia seksualnego,
swojej wzajemnej zazdroSci, podejrzeñ i planów rozwo-
dowych, swojego stosunku do innych, znanych dziecku i
lubianych przez nie członków szerszej rodziny itd.
Wszystko to, od epitetów i bójek do agresywnego obga-
dywania ukochanej babci, uderza bowiem najbardziej bo-
leSnie w dzieciêce poczucie bezpieczeñstwa. W innych
przypadkach rodzice wrêcz powinni kłóciæ siê przy
dziecku.
Dla bardzo wielu maÅ‚¿onków szukaj¹cych u mnie po-
mocy b¹dx to z powodu wÅ‚asnych nieporozumieñ, b¹dx to
z racji dylematów i kłopotów w wychowaniu dzieci, ta
moja opinia byÅ‚a niemal szokuj¹cym zaskoczeniem. Za-
pewne bêdzie nim i dla czêSci Czytelników. Spróbujmy
zatem przeSledziæ jej uzasadnienie.
Rodzice, jak niemal powszechnie wiadomo, s¹ dla
dziecka najwa¿niejszym w jego ¿yciu modelem do naSla-
dowania. To od nich i przy ich pomocy potomek systema-
tycznie uczy siê wszystkich wzorców zachowania i reago-
121
wania. Od nich dowiaduje siê, co jest w ¿yciu wa¿ne i kim
s¹ inni ludzie. Oni wreszcie s¹ xródÅ‚em przekonañ i pogl¹-
dów na wszystkie niemal ¿yciowe i nie tylko takie tema-
ty, które córka czy syn od nich przejmuj¹ i którymi posÅ‚u-
guj¹ siê nierzadko przez caÅ‚e swoje ¿ycie. Nic wiêc dziw-
nego, ¿e stosunki pomiêdzy ojcem i matk¹ s¹ dla dziecka
modelem relacji miêdzyludzkich w ogóle. Zaobserwowa-
ne przez nie zachowania siê rodziców wzglêdem siebie
staj¹ siê w jego psychice wzorcem, wedÅ‚ug którego po-
winni siê zachowywaæ we wzajemnych stosunkach wszy-
scy ludzie wraz z nim samym. Je¿eli wiêc np. ojciec i mat-
ka zachowuj¹ siê wobec siebie na ogół przyjaxnie, dziec-
ko uzna to za obowi¹zuj¹c¹ normê w jego z kolei rela-
cjach z innymi. Je¿eli zaS pomiêdzy maÅ‚¿onkami jest du¿o
zÅ‚oSci i wzajemnie agresywnych zachowañ, ich syn czy
córka najprawdopodobniej podobnie bêd¹ siê zachowy-
wali najpierw wobec swoich rówieSników, a potem jako
osoby dorosłe wobec innych ludzi.
Maj¹c w pamiêci ten ogromny, nie daj¹cy siê przeceniæ
modeluj¹cy wpÅ‚yw podsystemu rodzicielskiego na pod-
system rodzeñstwa, nale¿y te¿ uzmysÅ‚owiæ sobie, ¿e pra-
wie ¿adna para maÅ‚¿eñska (nawet bardzo udana i szczêSli-
wa) nie jest w stanie uchroniæ siê od rozmaitych, bardziej
lub mniej znacz¹cych kontrowersji, sporów i sprzeczek.
S¹ one, o czym ju¿ wspominaÅ‚em w pierwszej czêSci,
fragmentem maÅ‚¿eñskiej, rodzinnej i szerzej spoÅ‚ecz-
nej rzeczywistoSci, od której praktycznie nie ma ucieczki
i do której trzeba siê koniecznie przystosowaæ. St¹d mój
postulat, aby kłóciæ siê przy dziecku. Ale nie tylko kłóciæ
siê. NiesÅ‚ychanie wa¿ne jest, aby te¿ godziæ siê w obecno-
Sci potomka, o czym za chwilê. Na razie zatrzymajmy siê
na jeszcze jednej sprawie.
Jak pamiêtamy, próby ukrycia napiêæ i konfliktów po-
miêdzy rodzicami s¹ w systemie rodzinnym skazane z
122
góry na niepowodzenie. W rodzinie nic siê nie da ukryæ i
¿adna sprawa nie mo¿e dotyczyæ tylko jej czêSci (np. pod-
systemu rodziców). Tote¿ drugi podsystem (rodzeñstwa)
bÅ‚yskawicznie orientuje siê, ¿e w tym pierwszym coS jest
nie tak . Dzieci wiedz¹ i czuj¹, ¿e mama jest smutna, ¿e
tata ma dla nich mniej cierpliwoSci, ¿e rodzice nie siedz¹
ju¿ blisko siebie, ogl¹daj¹c telewizjê, ¿e mówi¹ do siebie
podniesionymi gÅ‚osami, ¿e nie caÅ‚uj¹ siê na dzieñ dobry
itd. Wszystko to wywołuje ich zaniepokojenie, a potem
lêk, poniewa¿ jest zaburzeniem dotychczasowej równo-
wagi systemu. Jedynym ratunkiem staje siê w tej sytuacji
natychmiastowe wÅ‚¹czenie zachowañ maj¹cych tê równo-
wagê przywróciæ. NajÅ‚atwiej zaS osi¹ga siê ten skutek po-
przez zrobienie z siebie kÅ‚opotu , zmuszaj¹cego rodzi-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]