[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cię kocham. Wiedziałam o tym od wielu tygodni, ale nie chciałam się przyznać, bo wtedy nie
zaakceptowałbyś mojej odmowy.
Dlaczego, skoro mnie kochasz, nie chcesz za mnie wyjść?
Moim obowiązkiem jest zapewnienie córce szczęśliwego życia. Dlatego obiecywałam
sobie, że nigdy się z nikim nie zwiążę. Ale ostatnio uświadomiłam sobie, że popełniam błąd.
Moja córka będzie szczęśliwa, jeśli będzie miała fantastycznego ojca. Ciebie. Chciałam ci to
powiedzieć już wczoraj, ale zaczęłam rodzić.
Przez moment stał jak wmurowany. Potem jednym skokiem przemierzył pokój i porwał ją
w ramiona.
Nie wierzę własnym uszom! Planowałem kolejne posunięcia z precyzją kampanii
napoleońskiej. Wymyślałem dziesiątki sposobów przekonania cię, że powinnaś za mnie
wyjść.
Nie potrzebujesz wytaczać armat. Poddaję się. Zarzuciła mu ramiona na szyję.
Ufam ci, Jake. Kocham cię.
A ja kocham ciebie. Pocałował ją z pasją, jakby chciał ją o tym przekonać. Jak
mogłaś myśleć, że jestem niestały w uczuciach?
Odepchnęłam cię. Uznałam, że dałeś za wygraną.
Nie rezygnuję tak łatwo, kochanie. Spoważniał nagle. Musisz zrozumieć jedno.
Niezależnie od tego, co się stanie, nigdy nie przestanę kochać ciebie i dziecka. Nigdy.
Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy.
Musisz się do tego przyzwyczaić, bo zamierzam w kółko powtarzać te wyznania. A jak
to się stało, że zmieniłaś zdanie?
Od początku wiedziałam, że cię kocham. Zmieniło się tylko tyle, że postanowiłam ci o
tym powiedzieć. Wczoraj przyszła do mnie w odwiedziny Christy. Solidnie mi nagadała.
Kiedy wyszła, przemyślałam wiele spraw.
Jakich spraw?
Jesteś najlepszym człowiekiem, jakiego znam. Jesteś silny i godny zaufania. Skoro
chcesz być dobrym ojcem, zamierzasz podjąć ciężar odpowiedzialności, to mogę polegać na
twoim słowie.
Dziecko nie kojarzy mi się z ciężarem odpowiedzialności, Mirando. Uważam, że jest
prawdziwym darem oświadczył, patrząc w kierunku łóżeczka.
W tym momencie niemowlę, jakby czując, że o nim mowa, obudziło się i zaczęło kwilić.
Miranda uśmiechnęła się.
Będziesz jej ojcem. Najwyższy czas, żebyście się lepiej poznali.
Jak chcesz ją nazwać? Nie możemy mówić o niej dziecko .
Czy możemy nazwać ją Hope? Hope, czyli nadzieja.
Hope Blackwell. Wymówił to powoli i kiwnął głową. Dobrze brzmi. Skąd ci
przyszło to do głowy?
Dałeś mi nadzieję. Kiedy spotkaliśmy się w dniu Bożego Narodzenia, byłam na dnie
rozpaczy. Zmarznięta, zagubiona i kompletnie samotna. A wtedy z mgły wyłoniłeś się ty. Od
tej pory, niezależnie od okoliczności, zawsze trwałeś przy mnie. Wszystko się odmieniło na
lepsze. Przekonałeś mnie, że szczęśliwa rodzina to więcej niż iluzja.
Wyjął maleńką Hope z łóżeczka.
Więc dałem ci nadzieję, a ty dajesz mi Hope? Uśmiechnęła się w odpowiedzi. Patrzyła,
z jaką czułością Jake piastuje dziecko. Jak mogła mieć wątpliwości? Chciało jej się śpiewać
ze szczęścia. Wzięła córeczkę i zaczęła ją karmić.
Zadzwoń do właściciela mieszkania i powiedz mu, że już nie chcę go wynająć.
Nie ma potrzeby. Już to zrobiłem przyznał się Jake. Nie mogłem pozwolić na to,
żebyś się wyr prowadziła.
Czy wiesz, że jesteś manipulatorem? Można by nawet powiedzieć, aroganckim despotą
stwierdziła z rozbawieniem.
Jestem stały w uczuciach. Pocałował ją w czubek nosa. Jestem w tobie zakochany,
Mirando. Dziecko tylko wzmaga moją determinację, żeby się z tobą ożenić. Moje dwie
dziewczyny. Kocham was.
My ciebie też.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]