[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, \e Brad zbyt wcześnie zauwa\y Bel i zdą\y ją zatrzymać, by zamienić kilka
słów.
Znasz Tallię Venables? zapytał Brad, zapalając silnik samochodu.
Natasha uroczo zmarszczyła nos.
Chyba nie. Kto to taki?
Właśnie ją minęłaś. Mieszka w tym samym domu co ty.
Och! Chodzi ci o tę dziwną kobietę-naukowca z czwartego piętra?
Dlaczego uwa\asz, \e jest dziwna?
W ka\dym razie nie jest zbyt atrakcyjna, prawda? rzekła Tallia z lekkim
odcieniem złośliwości.
Chyba nie. Ale za to jest bardzo inteligentna. Ciemne szkła okularów
zwróciły się w jego stronę.
Znasz ją?
Jest wynalazcą. Spotykam się z nią. Sądzę, \e powinnaś o tym wiedzieć.
Z nią? powtórzyła Natasha z mieszanką przera\enia i niedowierzania w
głosie. Przecie\ ty nie... urwała, uświadamiając sobie nagle, \e chciała
powiedzieć: przecie\ ty się z nią nie spotykasz. Jedna kolacja z prawnikiem,
poświęcona interesom, nie dawała Bradowi prawa, by tak mówić! Dlaczego
kłamał? Czy\by chciał wzbudzić w niej zazdrość? No có\, ona mu jeszcze poka\e!
Jak mogłaby być zazdrosna o taką...
Brad obrzucił ją zagadkowym spojrzeniem.
A dlaczego by nie?
Ona ma wystające zęby!
Ale ja nie inwestuję w jej zęby zaśmiał się Brad.
Aha, więc to tak! rozpromieniła się Natasha. Myślałam, \e spotykasz się z
nią prywatnie! A mo\e ona zawarła z tobą taki sam kontrakt jak ja? Dostaje
pieniądze na badania w zamian za spotkania z tobą?
Niezmiernie mi pochlebiasz. Mo\e będziesz zaskoczona, jeśli ci wyznam, \e z
reguły nie muszę przekupywać kobiet, by chciały się ze mną spotkać. Niektóre
wręcz uwa\ają to za wyró\nienie.
Płacisz tylko mnie i Tallii, tak? Więc po co to robisz, skoro jest tak wiele
innych chętnych?
Nie płacę Tallii Venables za spotkania ze mną rzekł Brad z irytacją.
A całujesz ją? zapytała Natasha, chcąc się przekonać, jak daleko Brad
posunie się w kłamstwach.
Jeszcze nie odrzekł z uśmiechem.
Tallia zadr\ała na myśl, \e Brad nie odrzuca zupełnie myśli o całowaniu jej
pomimo krzywych zębów, brzydkiej cery i okropnego ubrania. Do rozpaczy
doprowadzała ją myśl, \e oto znalazła wreszcie mę\czyznę, który ceni ją dla zalet
charakteru, a ona w \aden sposób nie mo\e tego wykorzystać. Gdyby tylko udało
się znalezć jakieś wyjście z tej pułapki...
Dlaczego właściwie mówisz mi o tym?
Brad usłyszał w jej głosie przygnębienie.
Bo spotykam się z tobą i chcę, \ebyś wiedziała, \e nie jesteś jedyna.
O co ci właściwie chodzi? Próbujesz wybrać między urodą a inteligencją?
Sprawdzasz, co jest ci bardziej potrzebne? wybuchnęła Tallia, sama zdziwiona
własnymi słowami.
Brad spojrzał na nią z szacunkiem. Przyszło mu do głowy, \e mo\e Natasha nie
jest inteligentna w klasycznym znaczeniu tego słowa, ale ma instynkt, gdy chodzi o
relacje międzyludzkie. Zauwa\ył to ju\ nie po raz pierwszy.
Chyba coś w tym rodzaju przyznał.
Zało\yłeś się z kimś czy co?
Teraz Brad był naprawdę zdumiony. Jakim cudem Natasha to odgadła? On sam
nigdy w \yciu by się do tego nie przyznał.
Oczywiście, \e nie! odrzekł z chłodnym oburzeniem.
Bardzo cię przepraszam, ale wydajesz ćwierć miliona dolarów na pięć
spotkań, a jednocześnie widujesz się z kimś innym! Czy to nie jest dość dziwne?
Na to Brad nie potrafił znalezć odpowiedzi.
Och, sama nie wiem, czemu o tym mówię. Tallia wzruszyła ramionami.
Mo\esz się umawiać, z kim tylko chcesz, a ja nie mam tu nic do gadania.
Zawarłam z tobą kontrakt, podobnie jak Tallia, i to wszystko. Po dzisiejszym dniu
zostaną nam jeszcze trzy spotkania, a potem mo\emy o sobie zapomnieć na
zawsze.
Pod warunkiem, \e uda mi się wybić cię sobie z głowy, pomyślał Brad.
Domek Brada był zupełnie inny, ni\ się Tallia spodziewała. Zamiast letniej
rezydencji bogatego biznesmena zobaczyła surową chatę z drewnianych bali z
prymitywną kuchnią i łazienką. Nie było tu wypolerowanych drewnianych podłóg
ani koronkowych firaneczek. Większą część domu stanowił du\y pokój z
kominkiem. Były tak\e trzy małe sypialnie i łazienka. Meble, z wyjątkiem
wytartych sof, wyglądały tak, jakby ktoś w wolnych chwilach pozbijał je z
przypadkowych kawałków drewna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]