[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obowiązujący konwenans bogatej nowoczesności, styl na pokaz. Stoły masywne, fotele, zdobne
drzwi szaf, kredens o filarkach i kondygnacyjkach przypominający drewniany ołtarz, wysokie
tremo, obowiązkowy fortepian, zdobne kwietniki ze spływającym listowiem, biblioteka za szkłem z
równo ustawionymi jednolicie ciemnozielonymi w kolorze tomami  owszem, ale jeszcze i piękne,
ręcznie tkane kilimy, kompozycje z suszonych ziół i kwiatów, wrzosowe bukiety w żardinierze,
etażerki ze swobodnie ułożonymi książkami w miękkich sztywnych i półsztywnych oprawach, w
różnych kolorach, o rozmaitych rysunkach. Nad kozetką drewniana półka z ludowymi
dzbanuszkami, za szkłem serwantki w odpustowej szklanej kuli wypełnionej wodą pływają
wodorosty, małe gąski i podskakuje pilnujący je pastuszek z kijkiem w ręku.
W rogu gabinetu męża  nieruchoma defilada przedmiotów z tamtych dawnych lat, pełnych
uniesień, snów, marzeń, urealnianych zbrojnym czynem. Niemi świadkowie scen minionych,
przebrzmiałych, a mimo to wywołujących z tego popieliska wciąż na nowo żywe iskry; na rozpiętej
buczackiej tkaninie  stare ryngrafy, krzyżyk hebanowy z okresu narodowej żałoby, ciemny
wizerunek oblicza Częstochowskiej, błysk skrzyżowanych szabli, spłowiały strzęp wyszywanego
złocistymi literami sztandaru. I jakaś czapka żołnierska, pełna plam i dziur, tak sponiewierana, że
ledwie pozwalała domyślać się swej barwy, kształtu, daty.
Ach, z jaką niechętną pasją w czternaście lat pózniej będzie znęcał się Zegadłowicz nad tymi
reliktami, symbolami. W pacyfistycznym uniesieniu zobaczy zbudowane z cegły koszary w kolorze
 czerwonym jak jatki", szyderstwem obrzuci ordery na mundurze  pana wojownika (stopniowo 
porucznika, kapitana, majora), co wsie palił i zestrzeliwał samoloty", a i ją samą  Marylę,
 polską, typowo polską dziewicę, nietkniętą i rumianolicą", kochającą  Słowackiego, Warneńczyka,
uwielbiającą Wyspiańskiego, komendanta i legiony". Będzie on, poeta, ranił ją kpiną, aby wyplątała
się wreszcie z tych ciężkich brokatowych kotar, z bieli tiulowych firan zasłaniających okna, aby
porzuciła te solidne dębowe łóżka, pożegnała kilimki gliniańskie, skrzyżowane szable na ścianie i
przeszła z nim do innych okopów, gdzie  ziemia drży buntem poetyckich salw" i gdzie kuli się  ze
strachu militarny bóg".
Wspomnienia  wspomnieniami, krzepiący pokarm tradycji  pokarmem, ale z żywymi trzeba
naprzód iść... Major coraz więcej czasu poświęcał zajęciom poza domem; zrozumiałe  czasy
coraz to bardziej skomplikowane politycznie, niepokoje wewnętrzne. A więc narady, wykłady,
ważne spotkania, wyjazdy do Warszawy... Gdzie znalezć teraz czas na rzezbienie, fotografowanie,
wspólne lektury? Jeśli już człowiek ma tę wolną godzinę, to woli raczej pograć w bilard czy
pomajstrować przy radiu w domowym gniazdku.
A w tym gniazdku ma się narodzić wkrótce już drugie pisklę. Pierwsze, dziewczynka, urodzona w
półtora roku po ślubie, nosi imię babci: Anna, i ma już prawie dwa latka. To drugie dziecię będzie
się nazywać  Jan lub Izabela; zależy, co Bóg da.
Maria nie ma teraz zbyt wielu wolnych chwil dla męża; to nawet i dobrze, bo pan domu też nie ma
ich dla niej za dużo. Zdarza mu się coraz częściej nie przychodzić na kolację. Zamiast wyrzutów
sumienia  usprawiedliwienie: nic ci nie brakuje, zaspokajam przecież wszystkie twoje potrzeby,
służba w domu jest, więc w ciszy, w spokoju możesz rozkoszować się swoją poezją, czytywać
liczne prenumerowane pisma literackie, nawet i od rana, bo już teraz nie wymagam, abyś mi
akompaniowała przy śniadaniu.
A że grymasi czasem i powtarza, że jest zaniedbywana, że czuje się zbyt samotna  są to przecież
normalne w takim stanie utyskiwania i żale kobiety  usprawiedliwia się sam przed sobą. A poza
tym  to nie on, lecz raczej ona zmieniła się od pewnego czasu, nie ofiarowując mu się już z takim
bezpamiętnym oddaniem jak dawniej. Jeśli nawet uraził ją kiedyś studząc jej gorącą egzaltację
stwierdzeniem:  Miłość? Czyś ty spadła z byka? To dobre dla poetów", to przecież było to tylko dla
jej dobra i przyszłego wychowania dzieci. Pragnął bowiem, by nie bujała tak ciągle w obłokach, by
nie mówiła wśród łez, że pragnie miłości, spójni dusz, nie błądziła w oparach wyobrazni, w
romantycznym oczadzeniu. Są chwile w życiu człowieka, gdy dla innych, a często i dla samego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •