[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zauwa\yła, \e Rachel obserwuje Luke a w sposób szczególny, a nie taki tam
sobie.
Pozostało tylko nadrabiać miną. Rachel zmusiła się do uśmiechu i
błysnęła dowcipem:
 Nie miałam jeszcze przyjemności poznać blizniaków, Marka i Nicka,
ale sądzę, \e ukazanie się piątki młodych Santorich z nagimi torsami na Taylor
Avenue oznaczałoby powa\ne zakłócenia w ruchu ulicznym.
 Nie przesadzaj!  Lottie prychnęła pogardliwie.  Na całym świecie nie
ma bardziej wrednych i zarozumiałych facetów ni\ ta właśnie piątka!
 Domyślam się, Lottie, \e niełatwo jest być najmłodszą z rodzeństwa,
tym bardziej jeśli ma się wyłącznie braci. Czy którykolwiek z chłopaków
odwa\ył się odwiedzić cię w domu?
 A skąd! Spotykam się tylko na mieście! śaden z moich kolegów nigdy
nie przestąpił progu naszego domu. A wiesz dlaczego? Bo Mark i Nick
rozpowiedzieli po całej szkole St. Raphael, \e Mario Puzo inspirował się moim
tatą, kiedy tworzył postać Ojca Chrzestnego. Mój rodzony tata pierwowzorem
gangstera! A ja tak myślę sobie, \e jeśli ju\ ktoś z naszej rodziny miałby stać się
taką inspiracją, to na pewno Luke z tym swoim podłym charakterem. Wykapany
Sonny, bez dwóch zdań!
Luke, który słyszał wszystko, wybuchnął śmiechem.
 Bredzisz, Lottie! Ja nadawałbym się raczej do roli kochanka!
 Faktycznie  przyznała Meg.  W tym przypadku stawiałabym na
Nicka, przecie\ on słu\y w marynarce wojennej.
 A ja te\ jestem typem kochanka  oświadczył Tony.  Kto nie wierzy,
niech zapyta Glorii!
 Chwileczkę, mówiliście o Ojcu Chrzestnym, tak?  wtrącił niewinnym
głosem Joe.
 Czyli o Rudym Martinellim, przyszłym teściu Luke a?
Luke natychmiast przestał się śmiać. Zesztywniał, tak samo Rachel, która
nagle powróciła do rzeczywistości. Bardzo miło jest przebywać w towarzystwie
tej du\ej, hałaśliwej i przesympatycznej rodziny, ale odrobina dystansu ze strony
panny Grant jak najbardziej jest wskazana. Bo to nie ona, lecz Maria Martinelli
powinna być teraz tutaj razem z nimi, śmiać się, kiedy bracia \artują z Luke a i
rozmawiać sobie miło ze swoją przyszłą szwagierką.
Wszystko było nie tak, a ju\ zwłaszcza epizod związany ze skrawkiem
jedwabiu.
Reakcje tego typu nale\y dusić w sobie w zarodku. Bezwarunkowo. A
przede wszystkim jak najszybciej wyrzucić z pamięci obraz Luke a,
głaszczącego jedwab.
Co, niestety, mo\e okazać się niemo\liwe.
ROZDZIAA PITY
 Joe, powiedz mi jedno... Czy po podjęciu decyzji o mał\eństwie nie
zastanawiałeś się potem, czy ta decyzja na pewno jest słuszna?
Luke spokojnie pociągnął łyk piwa, jakby pytanie, które zadał obojętnym
głosem, wcale nie dotyczyło nadzwyczaj istotnej kwestii.
Siedzący vis-a-vis po drugiej stronie stolika Joe nie ociągał się z
odpowiedzią:
 Oczywiście, \e nie. Wiedziałem, \e chcę to zrobić i ju\. A dlaczego
pytasz?
 Po prostu byłem ciekaw. Ty i Meg pobraliście się w ekspresowym
tempie.
 Niby tak, ale nawet gdyby nie działo się to tak szybko, nie sądzę, \ebym
się nad czymkolwiek zastanawiał. Po prostu kiedy zobaczyłem ją po raz
pierwszy, byłem pewien na sto procent. To znaczy kiedy po raz pierwszy
zobaczyłem ją na własne oczy, bo przedtem widziałem jej zdjęcie...
Joe wyraznie się zapalał, ale Luke nie podjął tematu. Nie miał teraz głowy
do wysłuchiwania po raz kolejny ckliwej historyjki o tym, jak jego brat oszalał z
miłości, bo Luke a pochłaniały własne problemy.
Po pracy on i Joe jak zwykle wpadli na chwilę do restauracji, zresztą nie
po to, \eby coś przegryzć, tylko po to, by trochę pobyć z rodziną. Meg te\ miała
tu się wkrótce zjawić, Gloria i Lottie przyszły wcześniej i siedziały teraz w
kuchni. Mark z kolei miał przyjść zdecydowanie pózniej, poniewa\ musiał
zostać dłu\ej na posterunku z powodu jakiejś bardzo skomplikowanej sprawy.
Bracia zwykle rozsiadali się przy jednym stoliku i nalewając sobie piwa z
dzbana, upajali się poczuciem przynale\ności do ludzi, których styl \ycia
zakładał codzienne przebywanie w gronie rodzinnym.
Zabawne, \e Luke kiedyś próbował od tego uciec. Jako jedyny spośród
braci Santorich wyjechał do college u, potem zaskoczył wszystkich, decydując
się na studia prawnicze. Teraz jednak, gdy ju\ wrócił do Chicago, upajał się
bliskością szalonej rodziny, choć kiedyś wściekał się na nich i do college u
wyje\d\ał z niewysłowioną ulgą. Niestety, jak się okazało, wcale nie był to
początek nowego, wspaniałego \ycia. Bardzo szybko zaczęło brakować mu
najbli\szych, a było ich całe mrowie, czego zazdrościli mu koledzy, którzy
najczęściej pochodzili z rodzin model dwa plus jeden lub z rodzin rozbitych.
Po jakiejś godzinie towarzystwo rozpierzchało się. Ka\dy wracał do
swojego \ycia, do swojego domu, z reguły gdzieś w pobli\u, ale te krótkie
rodzinne zloty w restauracji rodziców były czymś, na co Luke naprawdę czekał.
Zastanawiał się, czy po ślubie razem z Marią będą kontynuować tę
tradycję. Jakoś trudno mu było sobie wyobrazić Marię w eleganckim kostiumiku
sekretarki, jak wpada tu prosto po pracy, jak obejmuje serdecznie panią Santori,
jednocześnie odpowiadając wesoło na zaczepki jego braci, potem dosiada się do
wspólnego stolika i włącza do rozmowy. Ta Maria, która ostatnio oświadczyła,
\e klopsika ju\ do końca \ycia nie wezmie do ust.
Ta obecna Maria była zupełnie niepodobna do jego rodziny, tak na wskroś
włoskiej, jakby w jej \yłach zamiast krwi płynął sos pomidorowy. Natomiast
Maria czuła odrazę do wszystkiego, co włoskie, a fakt ten okazał się dla Luke a
wielkim rozczarowaniem, jako \e zainteresował się tą kobietą głównie ze
względu na jej włoskie korzenie.
 Czyli po prostu masz pietra przed tym ślubem  stwierdził Joe.  W
sumie nic dziwnego, facetom prawie zawsze puszczają nerwy, kiedy pomyślą,
\e będą teraz przypisani do jednej kobiety. Wielu z nich próbuje jeszcze
gorączkowo zaszaleć. Taki łabędzi śpiew...
Jak te bubki przystawiające się do Rachel... Luke przypomniał sobie
debila w brązowym garniturze i zesztywniał. Cholera, a niewiele brakowało,
\eby i on, Luke, zrobił z siebie podobnego durnia...
 Uwa\am  ciągnął Joe  \e jeśli facet naprawdę się zakocha, to wcale
się nie zastanawia, czy potrafi być wierny. Po prostu sam tego chce. A w naszej
rodzinie kursują geny wierności.
Fakt. Najlepszym dowodem na tę mo\e nie do końca naukową tezę było
nadzwyczaj udane mał\eństwo rodziców, jak i równie udane związki dwóch
najstarszych synów, Joego i Tony ego. Czyli coś musiało być z tymi genami,
mo\e naukowcy kiedyś to sprawdzą. W ka\dym razie Luke swojej zdolności do
mał\eńskiej wierności absolutnie nie kwestionował. Był pewien, \e potrafi do
końca \ycia kochać jedną tylko kobietę i być z tym szczęśliwy.
Niestety, tą kobieta miała być Maria Martinelli, a on ostatnio przed
oczyma miał wcią\ twarz Rachel Grant.
Znów usłyszał głos brata:
 Coś jeszcze ci powiem, Luke. Rodzice starali się wychować nas na
uczciwych facetów, więc jeśli mał\eństwo z Marią ani cię ziębi, ani grzeje, to
rzeczywiście się zastanów, czy \enisz się z właściwą kobietę. A jeśli wyjdzie ci,
\e nie, to co zamierzasz z tym fantem zrobić?
Luke przez moment wpatrywał się w swojego brata.
 Masz rację, Joe, bo nad tym właśnie muszę się zastanowić.
Wymazanie Luke a Santoriego z pamięci było zadaniem niełatwym, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •