[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chociaż powtarzał sobie, że to nie jego sprawa, nie
opuszczał go jednak niepokój. Rzecz jasna, chęć
zapewnienia bezpieczeństwa ładnej młodej kobiecie była
całkiem naturalna, lecz Ashdowne wciąż nie mógł uporać
się z własnymi uczuciami. Panna Bellewether wytrącała
go z równowagi w zupełnie niewyobrażalny sposób,
mimo że nic a nic go nie obchodziła.
- Czyżby ta turkaweczka wpadła milordowi w oko? -
Rozbawienie Finna przerwało ponure rozmyślania
Ashdowne'a.
- Skądże - odpowiedział gładko, ale Finn był za
mądry, żeby dać się oszukać.
- Tak myślałem - parsknął. - Ale zgodzi się milord, że
jest piękna i ma ciało, które zadowoliłoby każdego
mężczyznę.
- Tak. - Nie miał zamiaru mówić Finnowi, że panna
Bellewether patrzy na niego jak na bóstwo, bo
kamerdyner umarłby ze śmiechu.
- Przypuszczam również, że znajomość z panną,
która nie czyha na tytuł, musi stanowić miłą odmianę -
drążył temat kamerdyner, w zamyśleniu drapiąc się po
podbródku.
- Tak - znowu zgodził się z nim Ashdowne. Trudno
byłoby mu oskarżyć Georgianę o takie zamiary, zawsze
bowiem wydawała się traktować go dość nieufnie i w
odróżnieniu od innych panien, które spotykał na swej
drodze, bardziej interesowała się zagadkami niż
małżeństwem. Na tę myśl nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Ach, więc to milorda w niej pociąga - domyślił się
Finn.
Ashdowne spojrzał na kamerdynera z kwaśną miną.
- Pociąga? Nie sądziłem, że cokolwiek w niej może
mnie pociągać. - No owszem, ta panna jest niebrzydka,
ale nie ona jedna. Pocałował ją, bo musiał, i tyle. Prawdę
mówiąc, będąc w jej towarzystwie, zazwyczaj nie
wiedział, czy śmiać się z jej wyczynów, czy natychmiast ją
udusić.
Finn wydał odgłos świadczący o niedowierzaniu i
wstał.
- Czy skoro milord nie jest nią zainteresowany,
oznacza to, że wkrótce wrócimy na stare śmiecie? -
spytał.
Ashdowne pomyślał, że jego przodkowie przewracają
się w grobach, bo nikt nigdy nie wyrażał się w ten sposób
o rodowej siedzibie, chociaż rzeczywiście była stara.
Ogarnął go wstyd. Należało pomyśleć o remoncie, był to
jeden z jego obowiązków. Chciał jednak jeszcze zostać w
Bath, choćby niedługo. Ciekawe, czy z konieczności, czy
dla przyjemności. Zastanowiło go, czy odpowiedz na to
pytanie ma jakiekolwiek znaczenie. Miała i dobrze o tym
wiedział, powtarzał sobie jednak, że przedłużenie pobytu
w Bath leży w jego interesie.
- Myślę, że jeszcze poczekamy, żeby zakończyć tu
wszystkie sprawy - odpowiedział wolno.
- Mnie to odpowiada - oświadczył Finn i odstawił
kieliszek na kredens, odwracając się do Ashdowne'a
plecami. - Ja się nie wstydzę przyznać, że chciałbym
zobaczyć, co ta panna Bellewether jeszcze wymyśli.
Ashdowne zadumał się nad tymi słowami. Kąciki ust
lekko mu się uniosły, on również był bowiem trochę
ciekaw następnych pomysłów Georgiany.
- No, owszem. To jest znacznie bardziej zabawne, niż
przypuszczałem - odrzekł.
Bądz co bądz po uniewinnieniu Whalseya i Cheevera,
w każdym razie od zarzutu kradzieży naszyjnika,
Georgiana musiała skupić uwagę na nowym
podejrzanym. Ashdowne, który przez ostatni rok setnie
się nudził, bardzo chciał zobaczyć, na jaki szalony pomysł
wpadnie teraz panna Bellewether.
Finn odwrócił się do niego ze znaczącym
spojrzeniem.
- Tylko niech milord nie pozwoli, żeby ta panna
zawróciła panu w głowie. Nieraz już ładna buzia
doprowadziła mężczyznę do zguby, a ja powinienem
milordowi przypomnieć o tych wszystkich, za których
milord odpowiada. Tym razem to Ashdowne parsknął.
- Nie ma się czego obawiać, zapewniam cię. Jest
bardzo małe prawdopodobieństwo, że ulegnę dość
wątpliwym wdziękom tej panny. - Na wszelki wypadek
oddalił myśl o pocałunku i skupił się na jej
ekscentrycznym zachowaniu. Ale po odzyskaniu
skradzionego środka na porost włosów metody
Georgiany nie wydawały mu się już tak głupie, jak
skłonny był sądzić na początku.
Zmarszczył czoło.
- Jedno tylko mnie martwi - wyznał.
- Cóż takiego, milordzie? - spytał Finn.
Ashdowne przechylił głowę i poczuł nagle silny
niepokój.
- Wydaje mi się, że mimo pozorów panna
Bellewether ma w sobie dużo rozsądku - powiedział
trochę zdumiony, a trochę przerażony własnymi
słowami,
Finn potraktował to jak żart i znów wybuchnął
śmiechem, więc Ashdowne próbował mu zawtórować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •