[ Pobierz całość w formacie PDF ]

"W jednej chwili potrafisz z namiętnej kocicy zmienić się w ucieleśnienie
skromności. Marzę o tym, aby poznać wszystkie strony twojej osobowości."
Wstał, starannie poprzykrywał naczynia z resztkami potraw i przesunął
wózek w najdalszy kąt pokoju.
"Podoba ci się ta muzyka?" spytał.
"Tak."
"Musisz mi powiedzieć, jeśli coś nie przypadnie ci do gustu."
67
Wiedziała, że on ma na myśli nie tylko muzykę. Skinęła głową. Derek
podszedł do materaca, zsunął buty i wślizgnął się pod siatkę. Caren ujęła
wyciągniętą rękę i pozwoliła się podnieść. Pocałował ją bez pośpiechu,
nieubłaganie przyciągając do siebie, choć jego ręce tylko lekko spoczywały na
jej ramionach. Poczuła, że jej sukienka osuwa się w dół i opada na materac.
Caren została w samych skąpych figach. Powinna być zakłopotana, lecz w ogóle
nie czuła wstydu. Nie pozwalało jej na to pełne uwielbienia spojrzenie Dereka.
Zaczął ją pieścić. Bawił się nią jak najcenniejszą zabawką, a jego zachwyt
malował się na twarzy i w pełnych blasku oczach.
Gdy się pochylił i wziął w usta stwardniały czubek piersi, Caren
zachwiała się i wczepiła palce w jego włosy. Z jękiem zagubiła się w magii tych
pieszczot. Były poetyczne w swojej czułości i pogańskie w swojej śmiałości.
Język kierował się wyłącznie chęcią sprawienia im obojgu przyjemności. Dłonie
Dereka gładziły zagłębienie w talii Caren, za którymś razem ześlizgnęły się
niżej, powolutku zsuwając majtki, które upadły na materac, a Caren po prostu
z nich wyszła.
Derek wyprostował się i długo błądził wzrokiem po jej ciele, ożywiając
kolejno jego wszystkie erogenne strefy. Po chwili była tak podniecona jak nigdy
w życiu. Nie umknęło to uwagi Dereka. Jeszcze raz z uśmiechem popatrzył
na nabrzmiałe piersi i przesunął spojrzeniem niżej, najwyrazniej zaintrygowany
cieniem między jej udami. Musnął go czubkami palców.
Caren wstrzymała oddech.
Derek opadł na kolana, oparł dłonie na jej pośladkach i przysunął ją do
siebie. Gdy delikatnie, lecz namiętnie ją pocałował, pod czaszką Caren
eksplodowały fajerwerki. Nikt nigdy nie ofiarował jej takiej słodkiej, intymnej
pieszczoty.
Bezwiednie zaszlochała. Derek natychmiast się podniósł, objął ją i wsparł
jej głowę na swojej ręce. "Już dobrze, moja słodka. Czy taka intymność wydaje
ci się nieprzyjemna?"
"Nie," jęknęła. "Tylko& Och, Derek, przytul mnie!"
Długo trzymał ją w ramionach, leciutko kołysząc się wraz z nią. Gdy
przestała drżeć, łagodnie ją odsunął. "Chyba mam na sobie za dużo ubrania,
68
prawda? Rozbierzesz mnie?"
W jej oczach zamigotała panika, po czym spojrzenie Caren spoczęło na
szerokim torsie. "Tak," odparła poważnie. "Jeśli tego chcesz."
"Chcę, żebyś ty chciała."
Z wahaniem sięgnęła do kilku guzików koszuli, które jeszcze były
zapięte. Wyciągnęła dół koszuli spod paska. Położyła dłonie na ramionach
Dereka, zsunęła z nich koszulę, wyjęła z rękawów jego ręce i rzuciła ją na
materac.
Zamierzała rozpiąć spodnie, ale straciła odwagę. "Przepraszam,"
szepnęła.
"W porządku. Ja to zrobię."
Caren tępo wpatrywała się w jego tors, gdy zdejmował spodnie i slipy.
Następnie bez słowa zebrał ich rozrzuconą odzież i wyszedł spod moskitiery.
Starannie złożył garderobę i ułożył ją na krześle. Caren obserwowała go,
zdumiona tym, że Derek to robi i że przy wykonywaniu tych zwyczajnych
czynności wygląda tak po męsku.
Stanowił ucieleśnienie męskiej urody. Miał proporcjonalną budowę,
a mięśnie jego torsu, pleców, ramion i nóg, choć wyraznie zarysowane, nie były
węzlaste. To smukłe ciało emanowało siłą. Skóra wszędzie była jednakowo
opalona i przyprószona złotawym owłosieniem, nieco ciemniejszym
i gęściejszym w dole podbrzusza.
"Jesteś piękny."
Uświadomiła sobie, że głośno wyraziła swoje myśli, gdy gwałtownie się
odwrócił i zmierzył ją ognistym spojrzeniem. Teraz, będąc nago, wydawał się
jeszcze bardziej dziki, nieokiełznany. Serce Caren drgnęło z podniecenia, jak
gdyby czekał ją skok z wysokiej skały lub stromy zjazd górską kolejką.
Derek wziął ze stołu mosiężną tackę, na której stało kilka szklanych
flakoników ze złocistym płynem.
"Połóż się," powiedział, podchodząc do atłasowej wyspy pośrodku
pokoju. Caren opadła na poduszki. "Na brzuchu," dodał, a ona posłusznie się
69
obróciła. Derek wszedł na materac, ukląkł obok niej i ostrożnie postawił tacę.
"Musisz się odprężyć," szepnął, przesuwając dłoń wzdłuż jej ciała. Dotyk
ciepłego wnętrza jego ręki był cudownie kojący. Caren oparła policzek na
przedramieniu i zamknęła oczy.
"Ktoś zafunduje mi masaż?" spytała, ziewając. Derek dał jej lekkiego
klapsa w pupę.
"Nie, jeśli to miałoby cię uśpić."
Wykluczone, pomyślała zaniepokojona, gdy okrakiem przysiadł na jej
udach. Opierał się na kolanach, lecz mimo to czuła twarde mięśnie jego nóg na
swoich. Odgarnął jej włosy z karku, wziął jedną z buteleczek i wylał zawartość
na dłoń. Caren odetchnęła egzotycznym, kwiatowym aromatem, którego nie
potrafiła zdefiniować. Był silniejszy niż zapach gozdzików, ale delikatniejszy od
zapachu gardenii.
"Mmm& to jest cudowne," zamruczała sennie.
"Co? Olejek aromatyczny czy moje ręce?"
"I jedno, i drugie."
Zaczął delikatnie ugniatać jej ramiona, uwalniając je od wszelkiego
napięcia. Mięśnie Caren niemal topniały, umiejętnie masowane silnymi palcami.
Derek wyjął jej ręce spod policzka i rozłożył je szeroko. Kilkakrotnie z
odpowiednią siłą ścisnął bicepsy, aż Caren pomyślała, że nie zdoła podnieść
nawet piórka. Dłonie Dereka dotarły do jej palców, a pózniej zajęły się plecami.
Każdy krąg został pomasowany kolistym ruchem kciuka. Następnie jego
umięśnioną nasadę Derek wcisnął w zagłębienie talii i zmniejszył nacisk.
Powtórzył ten zabieg jeszcze parę razy i przesunął ręce na pośladki Caren, ona
zaś zadrżała z rozkoszy. Utalentowane palce powolutku wędrowały wzdłuż nóg,
chwyciły uda, ścisnęły je i masowały, po czym dotyk zmienił się w pieszczotę.
Caren jęknęła cicho, gdy ręce Dereka zaczęły poczynać sobie coraz
śmielej. Szukały. Znajdywały. Głaskały i drażniły, aż Caren poczuła, że pulsuje
z pożądania. Bezwiednie poruszała biodrami spragniona ostatecznego
spełnienia. Derek leżał na niej, delikatnie skubiąc zębami jej kark. Wsuniętymi
pod nią rękami pieścił jej piersi.
70
"Jesteś taka cudowna," szepnął. "Uwielbiam mieć cię tak blisko siebie."
Ona także rozkoszowała się tą bliskością. Czuła na plecach jego
rozgrzane ciało przyciskające ją do atłasowego posłania. Wiedziała, że on jej
pragnie.
Zsunął się z niej i położył ją na wznak. Pocałował ją głęboko i namiętnie.
Caren odwróciła głowę i ukryła twarz w jednej z poduszek.
"Nie, nie," wydyszał, unosząc się nad nią. "Chcę patrzeć ci w oczy."
Dotknął jej, a Caren z jękiem opada dłonie na torsie Dereka. Zacisnęła
palce na jego ciele i przygryzła dolną wargę.
"Pragnę cię, Derek."
"Moja słodka Caren. Przyjmuj mnie, Caren. Jak najgłębiej."
Spełniła jego prośbę. Ich ciała połączyły się i mocno do siebie przywarły.
Gdy Derek zaczął się poruszać, jego twarz wykrzywił grymas najwyższej
rozkoszy. Caren słyszała wymawiane szeptem słowa, których nie rozumiała,
lecz mimo to powtarzała je w swoim sercu. Gdy jej ciało także przyśpieszyło
rytm, Derek wtulił twarz w łuk jej szyi i oboje dali się ponieść namiętności.
Nasyceni sobą, opadli bez tchu na pościel i leżeli ciasno objęci, a ich
serca świętowały la petite mort. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •