[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czego się obawiasz, chłopcze?
 Niczego  odparł.
Skłamał. Bał się, że jego ojciec nigdy nie wyzdrowieje, a matka nie
będzie go traktować tak jak do tej pory, kiedy prawda wyjdzie na jaw.
121
R
L
T
Ponadto obawiał się, że kiedy uzna fakt, że urodził się jako Wolff, całe jego
dotychczasowe życie ulegnie drastycznej zmianie.
Vincent musiał wyczytać z twarzy stan jego emocji.
 Chcemy tylko cię. poznać, Pierce. Nie mamy żadnych oczekiwań ani
wymagań. Nie stanowimy dla ciebie żadnego zagrożenia.
Pierce przełknął ślinę. Choć nie miał na to ochoty, rozumiał, że od
prawdy nie ma ucieczki. Ze starszym człowiekiem, który go odnalazł, łączą
go więzy krwi. W tym przypadku nie wolno kierować się rozsądkiem, tylko
instynktem.
 Jestem niezmiernie wdzięczny za zaproszenie, ale obawiam się, że nie
jest to właściwy moment.
 Upłynęło ponad trzydzieści lat. To wystarczająco długo.
Rozmowę przerwał dzwonek telefonu Pierce a.
 Przepraszam, muszę odebrać  oznajmił.
Vincent udał się w drugi koniec pokoju.
 Słucham, mamo.
Zaczęła mówić szybko i trochę nieskładnie. Kiedy dotarła do niego
radosna wiadomość, z wrażenia usiadł na krześle.
 Pozdrów tatę. Ja też cię kocham. Pózniej zadzwonię.
 Twoi rodzice?  Te słowa z trudem przeszły Vincentowi przez gardło.
Pierce przytaknął ruchem głowy.
 Mój tata...  I on zdawał sobie sprawę, w jak absurdalnej sytuacji
oboje się znalezli.  Czekał kilka miesięcy na odpowiedniego dawcę nerki.
Mama dzwoniła, żeby mi powiedzieć, że wreszcie się udało. Przeszczep
odbędzie się w przyszłym tygodniu.
 Gratulacje.
 Dziękuję.
122
R
L
T
 Przyjedziesz na Wolff Mountain?  Tym razem nie było to polecenie,
ale nieśmiała prośba.
Pierce odczuwał wielką ulgę po rozmowie z matką. Jego modlitwy
zostały wysłuchane. Ojciec miał szansę przeżyć. Z kolei Vincent siedział
smutny i zawiedziony, jakby już stracił nadzieję.
Może nadszedł czas, żeby odpłacić dobrem za dobro, które go spotkało,
pomyślał wielkodusznie.
 Tak  zgodził się.
Nikki miała oczy zapuchnięte od płaczu. Pierwszy raz widziała u
Pierce a taki wybuch niepohamowanej złości. Całe nieporozumienie
powstało częściowo z jej winy. Kiedy wcześniej prosił ją, by zapomniała o
całej sprawie, powiedziała, że nie ma pewności, czy potrafi to zrobić.
Więc kiedy się okazało, że informacja wyciekła, Pierce uznał, że to ona
nie dochowała tajemnicy.
Obmyła twarz chłodną wodą. Musiała zastanowić się, co robić dalej.
Gdyby to miał być absolutny koniec, powinna przestać myśleć o świetlanej
przyszłości u boku Pierce a. Była niezależną kobietą, która przez całe życie
doskonale radzi sobie sama. Wiedziała, że nawet ze złamanym sercem będzie
potrafiła wziąć się w garść.
Może wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby wyznała Pierce'owi miłość.
Może wtedy nie wysnułby tak szybko mylnych wniosków, że go zdradziła.
Zastanawiała się, czy będąc na jego miejscu, nie uznałaby tak samo. Przecież
nikt poza nią i Gertrudą nie znał jego tajemnicy. Trudno było uwierzyć, że po
upływie tylu lat staruszka przerwała milczenie i skontaktowała się z rodziną
Wolffów.
Z notesem i długopisem w dłoni zamierzała zrobić konspekt dalszych
działań.
123
R
L
T
Kiedy rozdzwoniła się jej komórka, początkowo zamierzała to
zignorować, sądząc, że któryś z dawnych klientów potrzebuje pilnej porady.
Dzwięki były długie i natarczywe. Z westchnieniem sięgnęła do torebki.
Zastygła w bezruchu, kiedy zorientowała się, kto jest po drugiej stronie.
 Słucham.
 %7łeby nie było niedomówień, dzwonię do ciebie jako prawniczki 
zaczął oficjalnym tonem.  Zostałem zaproszony na kolację na Wolff
Mountain. Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła.
 Nie sądzę, żeby to było konieczne, szczególnie biorąc pod uwagę
nasze relacje osobiste.
 Nie ma między nami żadnych relacji osobistych. Sądzę, że jesteś mi to
winna. O piątej będzie czekał helikopter. Nie spóznij się.
 Pierce, ja...  Zamierzała wyjaśnić mu, że informacja nie pochodziła
od niej, ale w nastroju, w jakim był, nie chciał nawet jej słuchać.  Dobrze,
będę.
Zupełnie inaczej wyobrażała sobie wcześniej ten wieczór, ale jeśli
Pierce jej potrzebuje, to postanowiła dotrzymać mu towarzystwa.
Była w nim zakochana. Na dobre i na złe.
124
R
L
T
ROZDZIAA PITNASTY
Pierce z werandy obserwował, jak żółty helikopter z czarnym pasem
ląduje na pobliskim polu. Nikki przed chwilą nadjechała, ale czekała w
samochodzie. Kiedy wysiadła, serce zabiło mu mocno. Nie przypominała
zaspanej kobiety w wymiętej letniej sukience, która tego ranka pojawiła się w
jego kuchni.
Była elegancka. Miała na sobie czarną sukienkę do kolan, ze skromnym
dekoltem w serek i rękawami do łokcia. Do tego czarne szpilki. Doskonały
wybór na kolację wydawaną w domu miliardera.
Siłą woli powstrzymał się, by nie wziąć jej w ramiona.  Chodzmy 
powiedział.
Nikki skinęła głową, spoglądając w kierunku helikoptera. Jej pantofle
niezbyt nadawały się do chodzenia po trawie, ale jakoś zdołała przejść.
Podejrzewał, że zignorowałaby go, gdyby zaoferował pomocne ramię.
Dzwięki silnika uniemożliwiały rozmowę. Po pięćdziesięciu minutach
lotu nastąpiło gładkie lądowanie.
Przy lądowisku czekał dżip z kierowcą w uniformie. khaki z logo Wolff
Enterprises. Załadował ich bagaże i czekał, aż zajmą miejsca w samochodzie.
 Usiądę z tyłu  zaproponowała Nikki.
 W tej sukience? Nie bądz śmieszna.
W ten sposób przez całą drogę miał okazję podziwiać jej zgrabny kark i
miejsce u nasady włosów, które całował ubiegłego wieczoru. Poruszył się
nerwowo.
 Oczekują nas?  zwrócił się do kierowcy.
 Tak. Rodzina jest w komplecie. Są Devlyn i Gillian, którzy na stałe
125
R
L
T
mieszkają w Atlancie.
Im bliżej dojeżdżali do rezydencji, tym bardziej Pierce był stremowany.
Otoczona górami budowla sprawiała wrażenie twierdzy. Miejscowi nazywali
ją Wolff Castle.
Kiedy wjeżdżali na kamienny podjazd, powitał ich Vincent Wolff.
Pomógł Nikki wysiąść z samochodu.
 Jesteś jego dziewczyną?  zapytał.
Potrząsnęła głową.
 To moja przyjaciółka.  Pierce położył jej dłoń na ramieniu.  Będę
potrzebował wsparcia.
Vincent uśmiechnął się pod nosem.
Pierce przystanął i rozglądał się wokół. Na takiej wysokości letni
wietrzyk wydawał się wręcz zimny. Spojrzał na Vincenta.
 Nie bardzo wiem, jak się zachować.
 Ja też. Wszyscy, z wyjątkiem najmłodszych dzieci, zebrali się w
jadalni. Wspomniałem im, że jesteś moim synem, ale nie zdradzałem więcej
szczegółów. Sądzę, że łatwiej będzie wyjaśnić to wszystkim razem.
 Nie będzie to dla nich zbyt radosna wiadomość.
 Nie bardzo rozumiem.  Vincent zmarszczył brwi.
 Pojawia się kolejny pretendent do fortuny.
 Nie bądz śmieszny. Mamy więcej pieniędzy, niż jesteśmy w stanie
wydać. No i wiem, że ty jesteś zamożnym człowiekiem.
 Owszem, ale nie aż tak.
Pierce miał absolutną rację. Trudno było sobie nawet wyobrazić, jakich
kosztów wymagało wzniesienie tak ogromnej budowli na górzystym
odludziu.
 Zapraszam do środka. Nie pogryziemy cię  odezwał się Vincent,
126
R
L
T
jakby czytając w myślach Pierce a.
Nikki przez cały czas milczała, ale sama jej obecność działała na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •