[ Pobierz całość w formacie PDF ]
" KRYSEK RATUJE DZIEWCZYNK " WIDOK NA POCIG
ZE ZAOMEM " ODPRAWA PRZED RAJDEM AYNY " KIEDY
WRÓC DYREKTORKI LICEUM?
W oddali wśród mgieł było słychać klengor żurawi, a ptaki witały nowy dzień
szalonym świergotem. W tej symfonii nie przeszkadzał im nawet warkot naszych
samochodów. Pan Jerzy przecierał zmęczone oczy. Krysek uśmiechał się do swoich myśli, ale
na jego nieoogolonej twarzy także było widać, że nie czuje się zbyt pewnie i ma wielką ochotę
na kawÄ™.
- No, nie! - zaprotestował pan Jerzy na widok wysiadającego z dodge a Olbrzyma z
wiatrówką w dłoni. - Obędziemy się bez takich urządzeń. Bardzo proszę, redaktorze, nich pan
to schowa.
- Tamten będzie się tłumaczył, że widział uzbrojonego człowieka i dlatego nie
zatrzymał się, ze strachu - Krysek spokojnie położył dłoń na ramieniu Olbrzyma.
Dziennikarz zrezygnowany wrzucił broń do szoferki i podparł się w pasie rękoma
oczekując, co wymyślimy. Ryk motoru narastał z każdą chwilą. Pan Jerzy przytknął do oka
okular kamery mieszcząej się w jego dłoni. Stał na środku drogi. Krysek stał oparty o maskę
swojego audi, a Olbrzym stanÄ…Å‚ jednÄ… nogÄ… na progu szoferki swojej machiny.
Nisko zawieszony czerwony potwór z włączonymi światłami halogenowymi mknął
wprost na nas. Krysek i Olbrzym w tym samym momencie pomyśleli o tym samym co ja i
chcieli skoczyć. Byłem szybszy i pchnąłem do rowu pana Jerzego ratując go od staranowania
przez pojazd szalonego rajdowca.
Krysek wskoczył do swojego auta. Gdy biegłem do jego maszyny, widziałem, jak
Olbrzym sięga do szoferki po wiatrówkę, błyskawicznie składa się i strzela raz za razem.
- Dostał! - cieszył się jak dziecko.
- Szybko! - popędzał mnie Krysek widząc, że trzymam klamkę drzwi jego auta.
Wskoczyłem w głęboki, nisko umieszczony fotel audi quatro. Samochód miał napęd
na cztery koła i Krysek bez trudu na wyciągniętym ręcznym hamulcu obrócił się w miejscu o
180 stopni. Potem wrzucił pierwszy bieg i wtedy wgniotło mnie w fotel. Ręka rajdowca co
chwila odrywała się od kierownicy: zmieniał biegi w błyskawicznym tempie. Obracał
kierownicą nie wykonując gwałtownych ruchów. Kurs korygował nieznacznymi, delikatnymi
muśnięciami kierownicy. Widząc, że obserwuję to jak kieruje, uśmiechnął się.
- Czasami brakuje mi szóstego biegu - zaśmiał się. - Ale to i tak nic przy moim
peugeocie 206 WRC.
- Co oznacza skrót WRC? - zapytałem.
- World Raily Championship, klasa samochodów ze światowych rajdów
samochodowych - wyjaśnił.
Rajdowiec przed nami zorientował się, że jest ścigany. Zaczął zarzucać kuprem swej
maszyny blokujÄ…c nam drogÄ™.
- Pojedziemy na gazetę - rzucił Krysek.
Silnik pod jego naciskiem pedału gazu tylko nieznacznie zmienił tonację. Kierowca
specjalnie jechał na niższym biegu, by w każdej chwili mieć zapas mocy. Jednocześnie zbliżył
się dosłownie na centymetry do tylnego zderzaka uciekiniera. Kiedy widzę w lusterku
wstecznym kogoś, kto jedzie metr ode mnie i tylko co chwila wygląda, wyjeżdża na
przeciwny pas, by tylko mnie wyprzedzić, dostaję pasji, bo uważam takie zachowanie za
wysoce nieodpowiedzialne. Teraz jednak wyobrażałem sobie, co czuje tamten, którego
ścigaliśmy. Rzuciłem okiem na licznik audi i zdrętwiałem. Jechaliśmy z prędkością ponad stu
pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.
- Tamten ma jakąś przeróbkę mitsubishi - orzekł Krysek. - Zaraz wjedziemy na asfalt i
zacznie siÄ™ bal.
Przed nami był jeszcze zakręt o sto osiemdziesiąt stopni. Tamtego zarzuciło, a Krysek
tylko jakby znudzony pociągnął za ręczny hamulec, zakręcił kierownicą i dodał gazu w
odpowiednim momencie redukując bieg i puszczając hamulec. Zwiat zawirował mi w oczach,
ale po kilku sekundach znowu siedzieliśmy na ogonie tamtego.
Minęliśmy ustawiony w lesie znak, że zbliżamy się do drogi z pierwszeństwem
przejazdu. Kierowca zakurzonego mitsubishi nie zwolnił o krztynę, Krysek zresztą też.
Uciekający wyskoczył tuż za bagażnikiem dostojnie pyrkającego Wartburga z panem w
myśliwskim kapeluszu za kierownicą. To na nas posypały się nieme gromy oburzonego
kierowcy.
Jak dobrze pamiętałem, teraz pędziliśmy szosą do Olsztyna. Na tym odcinku składała
się z długich prostych i ostrych zakrętów. Na przemian dodawaliśmy gazu i ścinaliśmy wiraże
z piskiem opon modląc się, by nikt nie jechał z naprzeciwka. Wciąż mitsubishi zastawiało
nam drogÄ™.
- Najbliższy patrol policji zatrzyma go - wyraziłem przekonanie.
- Wątpię - Krysek pokręcił głową.
Minęliśmy owczarnię, plantacje truskawek i ujrzeliśmy pierwsze bloki Jarot,
olsztyńskiej dzielnicy mieszkalnej, wielkiego blokowiska i sypialni miasta. Przy kościele
wybudowanym bez jakiegokolwiek stylu architektonicznego, doskonale wpisujÄ…cym siÄ™ w
szarobury krajobraz osiedla, uciekinier skręcił w lewo i za następnym skrzyżowaniem jeszcze
raz. - Jedzie na Bartąg! - poinformował mnie Krysek. - Drań doskonale zna okolicę. To wąska
i kręta droga. Tu każdy błąd może kosztować życie.
Wpadliśmy w szpaler przydrożnych drzew wciśnięty między sady owocowe i osiedle
szeregowców. Ze zdziwieniem ujrzałem nazwy ulic z bajkowymi stworami typu Miś Uszatek,
Królewna Znieżka.
Teraz siedziałem jak na szpilkach obserwując, co się dzieje przed maską audi. Krysek
był skupiony, a z jego twarzy zniknął uśmiech. W każdej sekundzie musiał podejmować
decyzję. Przejechać przez tę głęboką dziurę w asfalcie? Zciąć zakręt? Przyspieszyć czy
hamować? Kierowca mitsubishi gnał nękany tylko jedną myślą, żeby przed nami uciec.
Zdawał sobie sprawę, że schwytanie go po takim pościgu może zakończyć jego karierę
sportową. Czasami jednak wydawało mi się, jakby się z nami bawił. Nagle wjechaliśmy na
długi skręt w lewo, prowadzący w dół do Bartąga i rzeki Ayny.
- Jezu! - Krysek jęknął, gdy zza krzewów ujrzeliśmy straszny widok.
Oto na krawędzi mostu, wbity w barierkę tkwił samochód osobowy. Mitsubishi
zniknęło za zakrętem drogi prowadzącej do szosy wylotowej z Olsztyna do Olsztynka i dalej
na trasÄ™ E-7.
Krysek prawie stanął na pedale hamulca. W błyskawicznym tempie redukował biegi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]