[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tych kilku przedmiotów, jak manekin w starej weneckiej masce...
Kiedy tak patrzył na manekin hrabiego Cenere, nagle doznał olśnienia, że w Wenecji znajdowało się
miejsce wyimaginowane: Wyspa Masek z dzienników Ulyssesa Moore'a.
%7łeby się dostać do miejsca wyimaginowanego, potrzebne były dwie rzeczy: przewodnik i jakiś
przedmiot z tego miejsca...
Eco podszedł już do drzwi i otworzył je szeroko. Wyszedł parę kroków na zewnątrz i uważnie
obserwował dach.
Tommaso na palcach zbliżył się do manekinu.
-To musiał być jakiś kot... - mruknął Eco z westchnieniem, obracając się i zamierzając zamknąć za
sobą drzwi.
Ale zanim to zrobił, nagle coś dużego wpadło mu między nogi.
Tommaso aż zamarł. Przez jedno z tych wielkich przeszklonych okien zobaczył jakąś sylwetkę
spadającą z dachu i skaczącą.
Wytrzeszczył oczy z niedowierzaniem.
To była małpa.
Rozdział 7
BIBLIOTEKA
Willa Argo cichutko skrzypiała w gorącym słońcu poranka. Julia siedziała ze skrzyżowanymi nogami
na podłodze w bibliotece, pod wielkim malowidłem ściennym na suficie ukazującym drzewo
genealogiczne rodziny Moore, które rozpoczynało się od protoplasty rodu, Ksawerego, i
rozgałęziało, aż do ostatniej latorośli, Ulyssesa.
Julia domyślała się, że jego rodzice przybyli do miasteczka, aby rozpocząć tajemnicze poszukiwania.
W odróżnieniu od swego brata Jasona, Julia nie lubiła za bardzo zgromadzonego tu zbioru tomów o
złoconych tytułach i grzbietach grubych jak cegły. Podobało się jej natomiast, że duża część
bibliotecznych półek działa jak
drzwi obrotowe, otwierając tajemne przejście, dzięki któremu można się dostać niepostrzeżenie na
wyższe i niższe piętra domu.
Na początek Julia przeszukała półki z mosiężnymi tabliczkami, żeby się upewnić, że zeszyt nie został
po prostu przestawiony.
Spędziła pracowite dwie godziny z nosem zadartym do góry, dotykając palcem jednego tomu za
drugim, zdumiona rozmaitością dziwnych książek, które się tu znajdowały.
Ale zeszytu książeczki nie było ani śladu. Spośród dwóch pozycji, które mogły mieć związek z
Morice'em Moreau, pierwsza to był szkic na temat ilustratorów końca dziewiętnastego wieku,
zatytułowany Malarze na papierze, w którym znalazł się następujący fragment o tym francuskim
artyście:
Mońce Moreau (Tuluza, 1863- Wenecja, 1948). Malarz francuski. Zilustrował ponad pięćdziesiąt
książek podróżniczych i przygodowych.
Wśród jego najsławniejszych dzieł są Podróże Guliwera w wydawnictwie Złoto i Kość Słoniowa,
powieść Juliusza Verne'a Od bieguna do równika i Mity ginącego świata poświęcone legendom
dawnych cywilizacji.
Drugą pozycją był zeszyt, może jeszcze bardziej interesujący, na którego okładce ktoś - pismem
kaligraficznym, pełnym zawijasów - napisał:
Towarzystwo dżentelmenów, znanych pod inną nazwą jako Podróżnicy w Wyobrazni, w ich siedzibie
na Frognal Lane 23
Rejestr obecności i nieobecności (przypuszczalnych albo imaginacyjnych) z lat 1908-1909
Zeszyt zawierał więc listę obecności na spotkaniach. Każda stronica była podzielona na kolumny i
wąsko liniowana. W poszczególnych linijkach dżentelmeni, należący do Klubu Podróżników w
Wyobrazni, umieszczali swoje podpisy. Liczba obecnych wahała się między dwunastoma a
dwudziestoma, ale w okresie świąt Bożego Narodzenia było ich około trzydziestu. Pewne nazwiska
stale się powtarzały: nazwisko pana Moore'a, właściciela domu, włoskie nazwisko Marinet-ti i
naturalnie podwójne splecione inicjały M" Mori-ce'a Moreau.
Wydawało się, że Klub Podróżników w Wyobrazni szczególnie sobie upodobał właśnie literę M".
Od czasu do czasu, na stronicach rejestru pojawiały się jakieś notatki. W marcu na przykład redaktor
Guadalupi wspominał oto, że: Pan i pani Soreson relacjonowali swoją podróż w wyobrazni na
jeziora Kurlandii. Następnie był mały
bankiet ze słodyczami typowymi dla tej nieprzyjaznej ziemi, na bazie łusek ze złotych rybek.
Albo, dziesięć stron dalej, pan Frisch zapisał: Lektura dzienników pana Bulwer-Lyttona z jego
podróży w wyobrazni doAgarthi. Obecni: pięć osób, a wśród nich ilustrator, Morice Moreau.
Julia położyła sobie rejestr na kolanach, nadal go kartkowała i czytała różne notatki, które stawały
się coraz rzadsze. Zerknęła na trzy ostatnie strony, odkrywając, że były puste, jakby zebrania urwały
się mniej więcej na początku lata. Ostatnia zapisana strona pochodziła z 19 czerwca 1909 roku. Była
tam notatka o niedawnej śmierci jednego z dżentelmenów i relacja pana Moreau związana z jego
zamiarem podjęcia ekspedycji w poszukiwaniu wyimaginowanego kraju, Arkadii.
- Bingo - szepnęła Julia, kładąc palec na rejestrze. Zdobyła drobną informację dotyczącą tajemniczej
podróży autora zeszytu.
Tysiąc dziewięćset dziewięć.
Julia przekartkowała jeszcze rejestr w poszukiwaniu czegoś ciekawego, potem zamknęła go i
zamyśliła się, siedząc ciągle na podłodze. Wiadomość, że Morice Moreau udał się do Arkadii w
1909 roku, właściwie nie była dla niej aż taka ważna. Ile lat miał wtedy? Czterdzieści sześć. Nawet
ta informacja nie miała większego znaczenia.
biblioteka
W każdym razie nie pomagała w odzyskaniu zagubionego egzemplarza zeszytu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]