[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Najstarszy jest Bob. Ma około czterdziestki, prowadzi w Denver
własny warsztat mechaniczny. Doskonale zarabia, ma wspaniałą \onę i
trójkę chłopaków. Judy, jego \ona, początkowo marzyła o dziesięciorgu
dzieciach i chyba na trójce nie poprzestanie. Mikę, drugi z kolei, ma
trzydzieści siedem lat. Jest pastorem, wyobra\asz sobie? To naprawdę
mądry człowiek, \yjący zgodnie z zasadami religii, zrobił doktorat z
teologii. Jest \onaty i ma dwóch chłopców. Mój brat Ted, ten chirurg, ma
trzech synów i \onę, która nie musiała jeszcze korzystać z jego usług.
Chris jest kapitalna. Pracuje jako pielęgniarka na oddziale
pooperacyjnym.
Chciałabym mieć rodzeństwo, ale rozumiem, dlaczego było to
niemo\liwe powiedziała Leigh. Po pierwsze, mój ojciec musiał ciągle
podró\ować, po drugie, nie był ju\ taki młody, kiedy się pobierali z
mamą. Kiedy się urodziłam, miał ponad czterdzieści lat.
Tak więc niewiele wiesz o sprawach związanych z
wychowywaniem dzieci, o ich zabawach, bójkach, łowieniu ryb.
Potrząsnęła głową.
No to jak zamierzasz ich wychowywać? zapytał, wskazując
chłopców.
No có\, wprawdzie bardzo chciałam mieć dzieci, ale nie
wiedziałam, czy będę je mieć. Nie przypuszczałam te\, \e jeśli ju\ do
tego dojdzie, będę je wychowywać sama odpowiedziała. Zawsze
mogę liczyć na pomoc Jess. Czy często widujesz się ze swoją rodziną?
Je\d\ę do Denver za ka\dym razem, gdy moi bracia odwiedzają
rodziców. Przyje\d\ają te\ tutaj na narty, czasami całą gromadą, a
czasami tylko w kilka osób. To bardzo porządni ludzie. I rzecz ciekawa:
nikt w mojej rodzime nigdy nie miał córki. Mama urodziła czterech
synów, a moi bracia te\ mają chłopców.
Teraz, pomyślała. Teraz muszę mu powiedzieć.
Czy zastanawiałaś się, jakie \ycie chcesz im stworzyć? zapytał.
Myślę o tym nieustannie. Chciałabym, \eby mieli \ycie podobne do
twojego odpowiedziała w zadumie. A pewnie będę mogła dać im to,
co zawdzięczam ojcu i mamie. Teraz, kiedy nie jestem tak zajęta pracą,
mogę poświęcić im więcej czasu. Ka\dego dnia uświadamiam sobie, jak
bardzo brakuje mi naturalnego instynktu macierzyńskiego. Na przykład
ta ich bójka... Nigdy nie zastanawiałam się nad czymś takim.
To bardzo fajni chłopcy powiedział. Udali ci się. Chciałabyś
mieć więcej dzieci?
Nie zadawaj takich pytań niezamę\nej kobiecie. Mo\esz się znalezć
w kłopotliwej sytuacji.
Zgadzam się, to nietaktowne pytanie. A więc pracujesz teraz mniej,
choć kiedyś mówiłaś, \e właśnie najbardziej się boisz braku
odpowiedniego zajęcia.
Wtedy, kiedy to mówiłam, naprawdę tak myślałam. Nie znałam
jednak powodu. A powód był prosty gdy tylko miałam chwilę wolnego
czasu, od razu zaczynałam odczuwać swoją samotność. Zmieniło się to
nieco przed samym wyjazdem z Los Angeles. Znalazłam się w grupie
kobiet, z którymi pracowałam społecznie i uczyłam się, jak zdobywać
przyjaciół Nie chodziło o takich, z którymi ślęczy się nad mikroskopem
czy komputerem, lecz o przyjaciół, z którymi mo\na pograć w piłkę,
pójść do kina lub na pla\ę. Pomogli mi w tym moi chłopcy. Na lekcjach
pływania dla dzieci, na gimnastyce i w przedszkolu poznałam kilka
matek.
Czy\byś chciała być \oną, która zajmuje się tylko domem i
dziećmi? zapytał.
Roześmiała się.
Taką kurą domową? Przecie\ mamy dziewięćdziesiąty drugi rok.
No, ju\ dobrze, dobrze... A co byś zrobiła, gdybyś nie miała
\adnego konkretnego zajęcia poza obowiązkami matki? Co wtedy?
Zawsze staram się znalezć coś dla siebie. Kiedy byłam mała, Jess
powtarzała mi to, co pewnie równie\ inne matki mówią swoim dzieciom:
To dobrze, \e się tak starasz. Ale pamiętaj, musisz być zawsze
najlepsza . Praca dawała mi radość, taką, jaką teraz daje wychowywanie
synów. Chocia\ chciałam mieć dzieci, nie wyobra\ałam sobie, \e jest to
takie cudowne. Ale mogę tak\e zajmować się swoją pracą, którą kocham
i która przyda się innym ludziom.
Tak więc zawsze będziesz pracować. Zabrzmiało to trochę jak
oskar\enie.
Ale mo\e nie tak intensywnie. Jeśli nie będę samotna, to być mo\e
zacznę funkcjonować w bardziej rozsądnym tempie, nie tak jak dotąd,
\eby nie odczuwać tego wszystkiego, czego mi w \yciu brakowało. Jest
jeszcze coś, co mówiła moja matka, gdy ju\ byłam znacznie starsza i
pracowałam nad powa\nymi zagadnieniami: Powinnaś pamiętać o
jednym: jeśli robisz coś konkretnego, musisz oddawać się temu
całkowicie. Rób to tak dobrze, jak tylko potrafisz. Jeśli jesteś dobrym
piekarzem, piecz dobry chleb. Jeśli jesteś utalentowanym ogrodnikiem,
uczyń świat piękniejszym. A jeśli jesteś wybitnym uczonym, rób
wszystko, \eby stał się bardziej bezpieczny .
Gwizdnął.
Trudno nie czuć się winnym, \e się pracuje za mało, gdy się chce
sprostać takiemu wyzwaniu.
Ona nie mówiła tego po to, \eby wywołać we mnie poczucie winy.
Mama i tata głęboko wierzyli, \e ka\dy człowiek powinien u\ywać
wszystkich swoich umiejętności i stale robić coś dobrego, ulepszać
świat, nie pogarszać i tak ju\ trudnej ludzkiej egzystencji. Po namyśle
Leigh dodała: Teraz otrzymałam wielki dar niebios w postaci Mitcha i
Ty a. Jess niedawno powiedziała, \e wychowanie ich będzie wymagało
ode mnie wielkiego poświęcenia. Być mo\e chodziło jej o ograniczenie
czasu, jaki poświęcam pracy naukowej. Mówi teraz du\o o miłości, o
randkach, o mę\czyznach, a nawet o powtórnym zamą\pójściu.
Sądzę, \e myśli właśnie o nas. Traktuje mnie jak kandydata na mę\a
dla ciebie.
Tak, wiem o tym. Nie miej jej tego za złe. Ale cieszę się, \e znowu
mogę cię widywać. I nie jest wa\ne, do czego zmierza Jess. Bądzmy
cierpliwi i skorzystajmy z okazji, \eby lepiej się poznać. Zgoda?
Popatrzył Leigh w oczy i ujął jej dłoń.
Przebywanie z tobą i cierpliwe czekanie na odpowiedni moment ma
swoje bardzo dobre strony... ale tak\e złe.
Nachylił się, jakby chciał ją pocałować, i właśnie wtedy rozległ się
triumfalny wrzask Ty a, któremu udało się złapać rybę.
Teraz twoja kolej, Jess. Gramy w bryd\a czy nie?
Ach, tak. Matka narzeczonej znowu marzy na jawie pomyślała Jess.
Trzy kiery odezwała się, ignorując gniewne sapnięcie swojej
partnerki. Mogę sama grać w te kiery dodała nieustępliwie.
I tak będzie mruknęła ze złością Peg.
Pewnie znowu coś knuje zauwa\yła Abby West.
śadnych postępów? Czy mamy dalej rozglądać się za srebrną
zastawą? zapytała Peg, odkładając karty i patrząc z nadzieją na Jess.
Trudno dociec, czy tak bardzo interesowała się rozwojem romansu
między Leigh i Johnem, zainscenizowanym przez matkę ewentualnej
panny młodej, czy po prostu chciała zrobić przerwę w grze. Nie znosiła
bryd\a i grała jedynie po to, \eby sprawić przyjemność przyjaciółkom.
Wszystkie bacznie śledziły rozwój romansu pomiędzy Leigh i
Johnem. Chocia\ \adna z nich nie miała akurat takiego problemu, ale
przekonane były, \e nikt tak jak matka nie doradzi w trudnych chwilach
swoim dzieciom. One te\ były matkami.
Jak do tej pory, wszystko idzie wspaniale. Poniewa\ John ze
względu na swoją pracę jest tutaj ciągle, zasugerowałam Leigh, \eby
poprosiła go o zorganizowanie zajęć sportowych dla chłopców. No i
właśnie zapisał ich do dziecięcej grupy baseballowej. Ciekawe, jak się jej
udaje utrzymać go na dystans? Przecie\ widać, \e mają się ku sobie. No
tak, ale zawsze obok są te pędraki.
Chciałabym, \eby moja Rebeka na Bo\e Narodzenie wyszła za mą\
za doktora wtrąciła Kate, najbardziej cyniczna z całej grupy.
To nie takie proste stwierdziła Jess.
Podejrzewała, \e to właśnie John jest ojcem dzieci Leigh. Mogła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]