[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tekla siedziała na kanapie. Zdjęła szyfonową szarfę z
głowy i rozmawiała z ambasadorem. Gdy tylko ujrzała Drogo
poderwała się z miejsca i podbiegła do niego, zanim
ambasador zdążył ją uprzedzić.
- Tak długo cię nie było - powiedziała - Bałam się.
- Wszystko w porządku, ukochana - uspokoił ją. Spojrzał
na ambasadora
- Jestem panu bardzo wdzięczny, Ekscelencjo, za pomoc
w doprowadzeniu mojej misji do końca, bez dalszej zwłoki.
- Pańska żona właśnie mi powiedziała, ze pobrali się
państwo w Ampuli. Pomyślałem więc, że powinniśmy uczcić
to przy obiedzie, chociaż jestem pewien, ze nie pogardziłby
pan kieliszkiem szampana już teraz.
- Dziękuję - odrzekł Drogo
Zastanawiał się, czy Tekla powiedziała ambasadorowi,
kim jest, ale wydało mu się to mało prawdopodobne
- Najpierw jednak muszę powiedzieć - ciągnął ambasador
- że szukam pana już od dwóch miesięcy
- Od dwóch miesięcy? Dlaczego? - zapytał zdziwiony
Drogo
- Mam nadzieję, że nie będzie to dla pana szokiem -
odezwał się po chwili przerwy ambasador
Drogo stał spokojnie. Tekla wzięła go za rękę Wiedział, że
się boi. Mocno ścisnął jej dłoń zastanawiając się z
niepokojem, co mogło się wydarzyć.
Ambasador mówił dalej
- Minister spraw zagranicznych, lord Rosebery,
powiadomił wszystkie ambasady w tym rejonie, by
skontaktowały się z panem, gdy tylko będzie to możliwe, i
przekazały, ze musi pan natychmiast udać się do Anglii.
Drogo spojrzał zdumiony.
- W jakim celu?
- Pański kuzyn, książę Forde, został zabity podczas jednej
z potyczek w Sudanie!
Drogo wstrzymał oddech.
- Pański stryj, markiz Forde - wyjaśniał dalej ambasador,
dostał ataku serca na wieść o tym, a ponieważ lekarze
twierdzili, że nie powróci już do zdrowia, lord Rosebery
uznał, że powinien pan jak najszybciej powrócić do Londynu.
Ambasador przerwał i po chwili dodał:
- Niestety, nie mogliśmy w żaden sposób skontaktować
się z panem. Pański stryj zmarł trzy tygodnie temu.
Przez chwilę Drogo nie był w stanie nic powiedzieć.
Pomyślał, że w najśmielszych marzeniach nie wyobrażał
sobie, że obaj - jego kuzyn i stryj umrą, i że całe jego życie się
odmieni. To niewiarygodne, ale właśnie zdarzyło się to, czego
najmniej się spodziewał.
Spostrzegł, że Tekla przygląda mu się niespokojnie, a
ambasador jest nieco zakłopotany rolą posłańca
przekazującego złe wiadomości.
- Oczywiście jestem tym bardzo zaskoczony, Ekscelencjo
- odezwał się Drogo z powagą, ściszonym głosem.
- Nie jest ci z tego powodu przykro...? - wyszeptała cicho
Tekla.
Spojrzał na nią i przyznał w duchu, że gdyby miał być
szczery, to wcale nie był tym zmartwiony. Trudno mu było
jedynie uwierzyć, że z żołnierza mającego tylko górę długów
do spłacenia, nagle stał się poważanym arystokratą z
ogromnym majątkiem. Pomyślał, że spotkanie z Teklą
również było czymś niepojętym i niewiarygodnym w jego
życiu.
Wiadomość, którą przed chwilą przekazał mu ambasador,
zwiastowała jakby kolejny dar niebios, który zmieni nie tylko
jego życie, ale również Tekli. Dla królewskiej córki bowiem
poślubienie markiza Baronforde, a nie ubogiego żołnierza,
było ogromną różnicą. Zostanie teraz panią jednego z
najznamienitszych domów w Anglii i otrzyma dziedziczny
tytuł damy dworu przy królowej brytyjskiej, a jej mąż będzie
sprawował wiele wysokich stanowisk na królewskim dworze.
Ponieważ wszystko to czyniło życie Tekli łatwiejszym i
bardziej atrakcyjnym, Drogo zapragnął nagle krzyczeć z
radości, by obwieścić światu swoje szczęście. Umiejętność
panowania nad emocjami, którą zdobył w ciągu ostatnich
miesięcy, powstrzymała go jednak przed tym.
- Ekscelencja przekazał mi niewątpliwie smutną
wiadomość - odezwał się spokojnie po dłuższej chwili - i jak
się zapewne pan domyśla, powinienem natychmiast powrócić
z żoną do Anglii.
Na twarzy ambasadora odmalowała się ulga. Drogo mówił
dalej:
- Muszę przyznać, że rzeczywiście zaskoczył mnie pan tą
wiadomością. Odwzajemnię się więc tym samym. Otóż...
moja żona, którą poślubiłem w Ampuli, jest Jej królewską
wysokością, księżniczką Teklą z Kozania!
W oczach ambasadora pojawiło się zdumienie. Drogo
ciągnął dalej:
- Jej życie było w niebezpieczeństwie i jak pan wie, a
może nie, rewolucjoniści zabili jej ojca, króla Kozania.
Jedynym sposobem uratowania księżniczki było wywiezienie
jej z kraju jako mojej żony.
Spojrzał na Teklę i mówił dalej:
- Wyszła za mnie, mimo iż wiedziała, ze w konsekwencji
będzie musiała zrzec się swojego tytułu, kiedy dotrzemy do
Anglii
- Kochamy się - przerwała mu Tekla - i mogę zapewnić
Ekscelencję, ze nie obawiam się żadnych trudów.
Wszystkiego, czego pragnę, to być żoną Drogo.
W jednej chwili ambasador pojął sytuację
- Jest pani teraz także markizą Baronforde - powiedział - i
dlatego zapewniam panią, ze nie ma powodu do zrzekania się
przez panią tytułu księżniczki Kozania i związanej z nim
pozycji na dworze królowej brytyjskiej.
- Tak właśnie myślałem - odezwał się Drogo - Cieszę się,
ze Ekscelencja to potwierdził.
- Cóż, faktycznie jestem raczej zaskoczony tą
wiadomością - przyznał ambasador - i chciałbym usłyszeć
więcej szczegółów nie tylko o pańskich przeżyciach w
Afganistanie, ale i o tym, jak udało się panu uciec z
księżniczką przed Czerwonymi Oddziałami
Spojrzał na Teklę, jakby chciał się upewnić, że
rzeczywiście stoi obok niego, i dokończył.
- Od dwudziestu czterech godzin Czerwone Oddziały
chełpią się, że unicestwiły całą rodzinę królewską.
- Mieliśmy szczęście - stwierdził Drogo Uśmiechnął się
do Tekli i pomyślał, ze żaden mężczyzna nie mógł mieć
więcej szczęścia niż on. Gdy wjeżdżał do Ampuli krańcowo
wyczerpany na okulałym koniu, z depczącymi mu po piętach
Rosjanami, nie przypuszczał, że przeżyje i będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]