[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie wie nawet, że istnieje Europa, toteż biegnie razno do boju odziany w swą opaskę
biodrową i mokasyny. Podobnie zresztą jak to czynili autentyczni Indianie prekolumbijscy,
którzy poza częściami zbroi zdobytych na Hiszpanach byli całkiem nadzy. Chodzi o to, że
jeśli cywilizacja bohatera może dostarczyd mu pewne rzeczy, to na pewno ich użyje. Lecz
jeśli nie może i nie ma on możliwości ściągnięcia tych przedmiotów z zewnątrz, to z
pewnością nie będzie mógł się nimi posłużyd. Ale mówimy tu o cywilizacji, na bogów, a nie
o świecie! Na jednej półkuli, wśród populacji wywodzących się z tego samego korzenia
mamy do czynienia z Eskimosami, plemionami Cherokee, Dakotów, Majów, Azteków,
Inków, Jivaro i ludzmi z Tierra del Fuego. Dziś mamy kulturę industrialną epoki atomowej,
ale na Nowej Gwinei można spotkad ludzi żyjących w epoce kamienia, dla których samolot
oznacza jedynie zródło nowej religii. Pragnęłabym w tym miejscu przeredagowad wypowiedz
pana de Campa w taki oto sposób:
 Każda planeta może gościd na swym terenie różne poziomy technologiczne i populacje
wykorzystujące w różnym stopniu ich zdobycze. Ale zdecydujcie się na jakiś wzór i
pozostaocie z nim konsekwentnie do kooca. Przede wszystkim nie pozwólcie, by
przedstawiciele danej cywilizacji produkowali przedmioty będące całkowicie poza zasięgiem
ich technologii. Statki kosmiczne barbarzyoców są niedorzeczne, jeśli to właśnie oni
samodzielnie je produkują i obsługują. Ale nabiera to sensu, jeżeli barbarzyocy i pojazdy
kosmiczne należą do dwóch odmiennych cywilizacji. Zawsze pamiętajcie o tym, że nawet
najbardziej obdarty buszmen z Kalahari jest teoretycznie zdolny do kierowania odrzutowcem.
Krótko mówiąc: miecze i statki kosmiczne w jednym świecie, ale nigdy w jednej cywilizacji.
Kaor!
REFLEKSJE NAD STAWIANIEM GRANIC
L. SPRAGUE DE CAMP
%7łeby zamknąd tę dyskusję: jeśli chodzi o opowieści o Krishnie, to powiedziałem, że taka
mieszanina technologii spowodowałaby niestabilnośd i gwałtowną zmiennośd. W historii
Krishny ukazałem to jasno, gdy technologiczna blokada opadła, a Krishnanie zaczęli
projektowad i produkowad rakietowe ślizgacze, parowce kołowe, parowe samochody
pancerne, proste kamery, arkebuzy i inne imitacje ziemskich gadżetów.
Poprawka: sądzę, że Indianie preriowi, zanim zdobyli konia, byli głównie rolnikami. Po
nadejściu wielkich psów przestawili się na bardziej mięsną dietę, ponieważ łatwiej jest
zdobywad mięso niż uprawiad rośliny, gdy plemię ciągle wędruje.
Co się tyczy ludów prymitywnych i pojazdów silnikowych: o ile człowiek preindustrialny,
czy to z wysp Salomona, czy z Suszni na Marsie, nie zdoła zbudowad sam samochodu, ani
kupid go od tych, którzy to potrafią, musi sobie poradzid bez wozu. A wtedy mówimy
przecież, że samochód jest dla niego niedostępny.
W praktyce zadziwiająco wielu tych ludzi zdoła jednak nazbierad wystarczająco dużo
pereł, czy czego tam potrzebują, do wymiany za jakiś rodzaj pojazdu, nawet jeśli w dzisiejszej
Afryce jedynie rowery zapełniają tamtejsze ulice. Kilka lat temu jezdziłem po północnym
Sudanie i co chwila mijałem zepsutą ciężarówkę, którą jakiś Sudaoczyk kupił na krechę, a
pózniej zajezdził bez smarowania i konserwacji. Samochód stał na poboczu, a właściciel
miotał się pod nim, manipulując narzędziami, podczas gdy pasażerowie stali wokoło i
wyglądali w swych turbanach i dżelabijach jak duchy oczekujące na to, co ześle im Allah.
Z drugiej strony jednak, tacy ludzie mogą bez trudu nauczyd się obsługi samochodu.
Młody Nasr, który wiózł mnie do miejscowości Qurna niedaleko Luksoru, miał
trzydziestoletni samochód nieznanej europejskiej marki, który wyglądał, jakby był w
doskonałym stanie: błyszczący lakier, cicho pracujący silnik i w ogóle. Ten samochód musiał
byd podstawowym zródłem utrzymania egipskiej rodziny przez całe pokolenie, toteż nie
zamierzali z nim ryzykowad.
Jeśli chodzi o walkę dla czystej rozrywki, uprawianej przez Marsjan Burroughsa: również
niektóre prymitywne plemiona oddawały się takiej zabawie, na przykład w Australii.
Przeciwnicy spotykali się w umówionym miejscu, zakreślali tradycyjny odstęp i miotali
włócznie, aż ktoś wreszcie został poważnie ranny. Wtedy  bitwa była zawieszana aż do
następnego roku. Takie  potyczki to raczej brutalny sport niż rzeczywista walka. Widziałem
dwie drużyny Irlandczyków zadające sobie więcej obrażeo w czasie  pokojowego meczu
hokeja na trawie. W takiej walce dla zabawy uszkodzenia ciała są ograniczone przez
podstawowe zasady i nieskutecznośd oręża. Ale gdyby dad im grozniejszą broo (na przykład
marsjaoski miecz), albo zapewnid krótszy dystans, walka stanie się śmiertelnie poważna. W
takiej sytuacji ci walczący dla zabawy zostają zabici, a ci z bardziej praktycznym podejściem
do zabójstwa przeżyją. Przecież westernowego mistrza rewolweru załatwia ktoś, kto ukrył się
w krzakach i strzela mu w plecy z karabinu.
Wracając do uprzemysłowienia preindustrialnych ludów: nikt, o ile się orientuję, nie wie,
dlaczego niektóre narody chętnie przystosowują się do technologicznej rewolucji, a niektóre
nie. Pośród większych narodów Japooczycy są przykładem świetnego zaadaptowania się do
nowej sytuacji. Egipt, Indie i Chiny wydają się właśnie wchodzid w ten proces. Gdy byłem w
Indiach, z przyjemnością odnotowałem, że Hindusi produkują teraz całkiem praktyczny i
użyteczny samochód kompaktowy o nazwie Hindustan Ambassador. Jeszcze bardziej
zdziwiłem się, kiedy odkryłem rzecz, której nigdy bym się po nich nie spodziewał 
produkują bowiem dobrą markę whisky.
Znając ich wrodzoną przedsiębiorczośd, możnaby sądzid, że Eskimosi z łatwością by się
uprzemysłowili, gdyby nie fakt, że jest ich tak mało na dużym obszarze i tak bardzo brakuje
im surowców. Jeśli chodzi o Pathanów albo Pakhtunów, to nadal pozostają mistrzami w
wytwarzaniu własnej broni. Kilka lat temu pewien reporter odwiedził ich wioskę, w której
produkowali broo i odkrył, że z niespotykaną sprawnością produkują tam karabiny
maszynowe na ręcznych tokarkach. Spytał wodza, czy słyszał o bombie atomowej. Pewnie,
odparł wódz. Dajcie nam jedną na próbę, a zrobimy wam taką drugą. Może by i mogli, kto to
wie?
(Cóż, jeśli jest tyle przeszkód, które nie pozwalają na włączenie odrobiny supernauki 
albo nawet współczesnej technologii  do opowieści o mieczach, to dlaczego tylu pisarzy
próbuje to robid? Istnieje pewien wysoce praktyczny powód: człowiek idący piechotą może
przebyd zaledwie dwadzieścia do trzydziestu mil dziennie (i to w najlepszym wypadku), a
konno tylko niewiele więcej. W statku powietrznym można przemieszczad się z miejsca na
miejsce praktycznie natychmiast. To oczywiście pozwala znacznie przyspieszyd fabułę,
szczególnie dwutorową, którą uwielbiał Burroughs. Istotnie, akcja u tego autora musi się
ciągle przemieszczad pomiędzy dwiema postaciami przebywającymi w zupełnie odrębnych
miejscach. Niestety, wprowadzenie broni odpowiadającej poziomem technologicznym
środkom transportu przyspieszy bitwy, zasadzki, zabójstwa i pojedynki do momentu, w
którym nie będzie już o czym opowiadad. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •