[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- 60 -
słysząc warkot silnika na podjezdzie. Ze srebrnego mercedesa wysiadła korpulentna, miła kobieta,
która przedstawiła się jako Marjorie z agencji nieruchomości. Ju\ na wstępie z radością
oznajmiła, \e ma powa\nego kupca.
 Wczoraj, kiedy wpadł tu na chwilę, na wiadomość, \e dom jest do sprzedania, zostawił
mi swoją ofertę razem z antydatowanym czekiem. Okazało się, \e wypatrzył dom ju\ dawno i
czekał na okazję. Mo\emy w ka\dej chwili podpisać umowę, panno Courtney.
O to właśnie chodziło. Im szybciej, tym lepiej. Lauren zaprosiła Marjorie do środka i
zapoznała się z warunkami umowy. Cena, jaką ofiarował ten człowiek, była bardziej ni\
korzystna. Bez wahania podpisała dokument. Agentka nie ukrywała zadowolenia.
 Powinnam sobie \yczyć, \eby wszystkie moje kontrakty przebiegały tak gładko 
westchnęła.  Czy zdoła pani od razu się wyprowadzić?
 Oczywiście, po to między innymi tu przyjechałam  odparła Lauren.  Zaraz
zadzwonię i załatwię wywiezienie mebli. Dziękuję, Marjorie, odezwę się za parę godzin, \eby
oddać ci klucze.
Kobieta skinęła głową i natychmiast odjechała, jakby wyczuwając nastrój swojej klientki.
Lauren wyruszyła na obchód domu. Słońce wpadało do pokojów, złocąc ściany i antyczne,
dobrane z smakiem meble. Za oknami krzewiła się bujna zieleń. Kiedy otworzyła drzwi na taras,
do wnętrza wpłynął poszum oceanu.
Azy napłynęły jej do oczu, gdy przechodziła z pokoju do pokoju, po kolei \egnając się z
nimi, gładząc palcami ramy obrazów i rzezbione kształty starych sprzętów. Zatraciła się w tym
sentymentalnym rytuale i dopiero gwałtowny dzwonek do drzwi przywrócił ją do rzeczywistości.
Reece zobaczył Lauren, stojącą w drzwiach, w smudze słonecznego blasku. Na ten widok
serce skoczyło mu do gardła, gdy\ wcale nie był pewien, \e ją tu zastanie. Nie wyglądała na
szczęśliwą. Jego widok wywołał zmieniające się jak w kalejdoskopie emocje  zaskoczenie,
obawę i konsternację.
 Szybko wyjechałaś z jachtklubu  rzucił. Oczywiście chciał zacząć inaczej, bardziej
miękko i pojednawczo, ale zmroziła go obojętność, malująca się na pięknej twarzy.
 Reece?  wyszeptała, trzymając się framugi, jakby to było jedyne oparcie w jej \yciu.
 Co tu robisz? Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
 Och, to nie było trudne. Najpierw sprawdziłem wszystkie hotele w Vancouver, potem
twoją pracownię, ale nigdzie cię nie było. Wtedy wydedukowałem, \e powinnaś trafić tutaj, i
- 61 -
natychmiast wsiadłem w samolot.
 Niepotrzebnie przyleciałeś  stwierdziła z nagłą irytacją.  Czy nie mo\esz zostawić
mnie samej?
 Aączy nas układ, którego jeszcze nie sfinalizowaliśmy  warknął, zaciskając pięści.
 Daję ci wolną rękę, Reece. Zostawiłam list, który jest formalnym zerwaniem umowy,
z wszystkimi przewidzianymi konsekwencjami. Mo\esz napisać co zechcesz o moim ojczymie i
jego aferach. Wyobra\am sobie, co musiałeś o mnie myśleć, kiedy broniłam jego uczciwości.
Naiwna idiotka! Dostałam nauczkę i teraz jestem mądrzejsza. Nie powinnam była ufać
Sandorowi, nie powinnam była ufać Wallace owi& A co do ciebie& lepiej, \ebyś na zawsze
zniknął z mojego \ycia.
Reece wsadził stopę pomiędzy drzwi a framugę, aby nie mogła mu ich zatrzasnąć przed
nosem.
 Nasze niedokończone układy nie mają nic wspólnego z Wallace em  rzucił twardo.
Lauren nie chciała go słuchać. Policzki jej płonęły.
 Dobrze, skoro ju\ tu jesteś, zapoznaj się z tym  powiedziała, podtykając mu pod nos
papiery.
Przejrzał je szybko z zawodową wprawą. Był tam antydatowany czek na trzysta tysięcy
dolarów, wystawiony na Lauren Courtney.
 O co tu chodzi?
 Właśnie przed chwilą sprzedałam ten dom, a to jest suma transakcji. Teraz jestem ci winna
jeszcze dwieście tysięcy, które spłacę, jak tylko sprzedam swoje studio.
 Zwariowałaś?  Popatrzył na nią w osłupieniu.
 Myślisz, \e mogę \yć spokojnie, wiedząc, i\ mój ojczym naciągnął cię na pół miliona
dolarów?
 Nie ty to zrobiłaś, tylko on!
 Przez całe lata był dla mnie jak rodzony ojciec, zastępował mi rodzinę. Dlatego czuję
się odpowiedzialna. A mo\e nie rozumiesz takich moralnych niuansów?
 Lauren, nie przywykłem, by trzymano mnie w progu, jak pierwszego lepszego
akwizytora. Mo\e jednak zaprosisz mnie do środka?
 Nie mamy o czym rozmawiać, Reece.
Wyczuł, \e mówi serio, ale oderwał jej palce od framugi i wcisnął się do środka. Na
- 62 -
moment znalazł się tu\ przy niej, ciało przy ciele. Rezultat był oczywisty: natychmiast zapragnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •