[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No cóż, powiedzmy, że są siebie nawzajem bardzo... świadomi.
- Rzeczywiście, to wiele wyjaśnia - parsknął z przekąsem Rendar. - Ja też jestem
bardzo świadomy obecności Kolczastej.
- Wątpię, czy w ten sam sposób, co kapitan - skwitował Eaden i zniknął w swojej
sypialni.
ROZDZIAA 7
Leebo wrócił dopiero nad ranem. Dasha i Eadena obudziło jego fałszywe
pogwizdywanie.
- Jesteś droidem - jęknął Rednar, rzucając się na jeden z formofoteli w salonie.
- Jakim cudem możesz w ogóle fałszować?
- To hołd wobec istoty, która mnie zaprogramowała. Nie potrafił wydać z siebie
ani jednego czystego dzwięku.
- Miał wrodzony brak wrażliwości na dzwięki - poprawił go Dash. - A ty nie masz
cech wrodzonych. Potrafisz idealnie odtworzyć każdy dzwięk.
Przy akompaniamencie wizgu serwomotorów Leebo zamarkował coś na kształt
wzruszenia ramionami.
- Traktuję to jako środek wyrazu artystycznego.
Dash otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ubiegł go Eaden, który
bezszelestnie pojawił się w drzwiach swojej sypialni.
- Dash, przypominam ci po raz kolejny, że sprzeczasz się z droidem. Leebo, gdzie
byłeś całą noc?
Rendar zamknął z kłapnięciem usta. Jeśli nawet Eaden zauważył jego poirytowanie,
nie dał niczego po sobie poznać; czekał na odpowiedz robota.
- W przedziale medycznym - usłyszał wreszcie.
Dash i Eaden wymienili spojrzenia.
- Aż się boję pytać - mruknął Rendar - po co?
- Okazało się, że świetnie się dogaduję z tutejszą medyczką. Jest fascynująca.
Wie więcej na temat oficerów i załogi tego statku niż ktokolwiek z krwi i kości.
- Ona? - Dash łypnął podejrzliwie na droida. - Czy to... istota żywa? Hm,
dziwne, nie sądzisz? Na pokładach większości statków tej wielkości funkcję
medyków pełnią roboty.
Strona 22
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
- Tu także - potwierdził Leebo. - Jest droidem medycznym typu GA-7 i tak się
składa, że ma oprogramowanie żeńskie. Powiedziałem przecież, że wie o załodze
tego statku więcej niż ktokolwiek z krwi i kości.
- No dobra już, dobra, czyli to...
- Ona. Dash przewrócił oczami.
- A więc jest zródłem informacji. Dobrze wiedzieć. Przejdzmy do pytania za sto
kredytów: zdobyłeś schematy?
- Schematy jej budowy? Niestety nie, przecież dopiero co się poznaliśmy -
stwierdził z pewną urazą w głosie Leebo.
Dash znów przewrócił oczami.
- Mam na myśli plany statku, ty spięty na krótko pasożycie! Wiesz, po co cię
wysłaliśmy?
- A, o to chodzi. - Leebo machnÄ…Å‚ lekceważąco rÄ™kÄ…. - Oczy® wiÅ›cie, że mam.
Domyślam się, że chciałbyś je teraz przejrzeć?
- To idealny moment. Lepszego nie będzie.
- Racja. Chyba że już był.
Plany nie były tak imponujące jak sam statek. Bazowały na oryginalnym projekcie
zakładów SoroSuub i nie uwzględniały żadnych pózniejszych modyfikacji ani nie
wspominały, kiedy ich dokonano.
Dash i Eaden skonsultowali siÄ™ z paniÄ… mechanik w mesie oficerskiej przy kubku
gorącego napoju. Podczas gdy Leebo wyświetlał nad stolikiem holoschematy, Arruna
wskazywała punkty, w których plan nie pokrywał się z jej informacjami, pomagając
wprowadzić do rejestru poprawki.
- Czy to nie dziwne, że nikt nie zajął się tym wcześniej? - zdziwił się Dash.
Niebieskoskóra Twi'lekanka odsłoniła w uśmiechu śnieżnobiałe zęby.
- Nie, jeśli ten obowiązek spoczywa na kimś, kogo boli głowa na samą myśl, że ma
do odwalenia durnÄ… robotÄ™.
- Durną robotę? - powtórzył Eaden, wprowadzając do schematu zaktualizowane dane
na temat ablacyjnej osłony cieplnej. Plany wiszące w powietrzu przed
Nautolaninem zmieniły się zgodnie z naniesionymi informacjami.
- Uwielbiam swoją pracę, ale nienawidzę papierkowej roboty. Może inaczej:
chętnie poświęcam się lekturze ciekawych specyfikacji i wtedy jestem stracona
dla świata, ale nienawidzę spisywać zmian i nanosić żmudnych poprawek. Takie
rzeczy wbija się do głowy, a za chwilę z niej wylatują. Mimo to uwielbiam
patrzeć, jak ktoś zmienia je dla mnie. - Obdarzyła Eadena promiennym uśmiechem,
którego Nautolanin zdawał się nie zauważać (chociaż co najmniej trzy z jego
macek zauważalnie drgnęły).
- Mówiłaś, że kadłub jest wzmocniony warstwą bandorium - mruknął pod nosem. - To
całkiem niezłe rozwiązanie.
- Zwykłe tarcze ablacyjne i urządzenia zakłócające są dobre dla przeciętnych,
mało wymagających właścicieli jachtów - wyjaśniła Arruna, przyglądając się, jak
Eaden zapisuje nowe pliki w pamięci Leeba. - A Javul do nich nie należy. -
Wzruszyła lekceważąco swoimi lekku. - Poza tym idę o zakład, że każdy, kto
kupuje któreś z tych cacek, jakoś je modyfikuje. Słyszałam, że cieszą się sporą
popularnością wśród przemytników. - Posłała Dashowi nieprzeniknione spojrzenie
uderzajÄ…co niebieskich oczu.
- Nie wiedziałem - stwierdził lekko Rendar. - Do kogo należało  Serce Nowej",
zanim kupiła je Javul Charn?
Arruna znów wzruszyła lekku i Dash miał nieodparte wrażenie, że kątem oka
zauważył, jak kilka z czternastu macek Eadena drgnęło w odpowiedzi.
- Nie wiem. Słyszałam co prawda plotki...
- Jakie?
- Naprawdę nie lubię rozgłaszać plotek. - Twi'lekanka wbiła wzrok w stół. -
Spytajcie DarÄ™ albo Javul.
Dash skinął głową. Nie zamierzał jej ciągnąć za język, zresztą rozmowa z uroczą
hologwiazdką wydawała się miłą perspektywą. Przez chwilę przyglądał się w
milczeniu zmianom, które Arruna poleciła nanieść na schemat, a potem zostawił
Arrunę i Eadena samych i skierował kroki do ładowni.
Znalazł Yanusa Melikana w jego biurze na głównym pokładzie ładunkowym,
ślęczącego nad wykazem towaru. Najwyrazniej rzeczywiście sprawdzał wszystko
dwukrotnie. Frachtmistrz przywitał go uśmiechem, kazał mu zwracać się do siebie
per Mel i zabrał na wycieczkę po ładowni.
Było tu czysto, wręcz sterylnie, i panował wyjątkowy porządek. Każdy ładunek
ustawiono zgodnie z wielkością i kształtem, każda przejście między stertami
skrzyń było równiutkie jak od linijki; nigdzie nie było śladu wystających czy
porzuconych palet ani paczek. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Dziwne, uznał Dash.
- Jakim cudem ktoś zdołał się tu ukryć? - spytał, kiedy wędrowali skrzętnie
Strona 23 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •