[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wyraz twarzy Hana zmienił się z gniewnego w pełen poczucia winy, a Leia poklepała
wnuczkę po plecach.
- Niezły z ciebie rozjemca - zauważyła. - Zawsze taka bądz, dobrze?
- Dobrze, babciu - powiedziała Allana. - Ale o czym myślałaś? Byłaś taka smutna.
Leia zawahała się, przerażona perspektywą ukrywania swojej wizji przed Allaną. Na
szczęście w samą porę zjawił się C-3PO i uchronił ją przed tą koniecznością.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale... - Threepio zatrzymał się trzy kroki od wejścia i
powiódł fotoreceptorami po zalanych czekoladą kanapie, stoliku i podłodze. - Och, jej. Widzę, że
panienka Allana znów rozlała gorącą czekoladę.
- Hej, to wcale nie ja! - Allana rzuciła w niego swoim kubkiem, rozlewając jeszcze więcej
czekolady na kanapę.
- Obawiam się, że tym razem to my z Hanem jesteśmy winowajcami - przyznała Leia. -
Gdzieś ty był? Wzywałam cię z pięć minut temu.
- Najmocniej przepraszam, księżniczko Leio. Odbierałem połączenie na bezpiecznym
holołączu. - Android wskazał na pokój w końcu korytarza. - Wynn Dorvan chciałby rozmawiać z
panią lub z kapitanem Solo. Próbowałem wytłumaczyć, że w czasie Przeglądu Wydarzeń Perrego
Needma z nikim państwo nie rozmawiają, ale bardzo naciskał. Twierdzi, że zignorowali państwo
jego wiadomość.
- Ten Wynn Dorvan? - spytał Han.
- Osobisty asystent Natasi Daali? - dodała Leia.
- Tak, właśnie o niego chodzi - potwierdził C-3PO. - Chociaż w pełni rozumiem państwa
niepewność. Na Coruscant zameldowanych jest ponad sto siedemdziesiąt tysięcy Wynnów
Dorvanów.
Han i Leia wymienili zaintrygowane spojrzenia. Znali Wynna Dorvana z czasów Nowej
Republiki. Jako wicedyrektor rezerw tenolodium wykrył malwersacje, jakich dopuszczał się jego
przełożony. Zamiast domagać się swojej działki - jak zrobiłoby wielu biurokratów na jego miejscu -
poinformował o sprawie, narażając własne życie, przywódczynię Nowej Republiki, którą była
wówczas Leia. Potem dzięki swojej reputacji wspinał się powoli po szczeblach kariery. A teraz był
osobistym asystentem Daali.
- Czy mam powiedzieć panu Dorvanowi, że skontaktują się z nim państwo po programie
Perrego Needma?
- Nie, porozmawiamy z nim teraz - zdecydowała Leia, ruszając korytarzem. - Zostań z
Allaną.
- I wezwij Ess-Nine - dodał Han, wskazując ręką na ślady po czekoladzie. - Jak się tego nie
wywabi od razu, to zostaną plamy.
Leia poszła przodem do dodatkowej sypialni, która służyła im za centrum komunikacyjne, i
od razu podeszła do niewielkiej jednostki holołączności w rogu. Nad holoprojektorem unosiła się
głowa wielkości pięści, należąca do niepozornego mężczyzny, który miał jedyną godną uwagi
cechę: każdy kosmyk jego brązowych włosów był na swoim miejscu.
- Witaj, Wynn - powiedziała Leia, krzyżując ręce na piersi. - HoloNet to raczej kosztowny
sposób na skontaktowanie się z kimś, kto znajduje się w innej części miasta, nie uważasz?
- Dlatego nikomu nie przyjdzie do głowy go monitorować - odparł Dorvan. - Czy łącze jest
zabezpieczone od waszej strony?
- Zabezpieczone, a sygnał zakodowany - zapewnił go Han. - O co chodzi? Jeśli Daala chce
przekazać jakieś nieoficjalne informacje na temat tych nakazów...
- Prawdę mówiąc, Daala nic o tym nie wie - przerwał mu Dorvan. - I mam nadzieję, że się
nie dowie. Dlatego używam bezpiecznego holołącza.
- A więc słuchamy - powiedziała Leia. - Podobno twierdzisz, że zignorowaliśmy jakąś
wiadomość od ciebie?
- Tak, na temat Mandalorian - odparł Dorvan. - Czy Jedi usiłują przekonać Daalę, że nie ma
innego wyjścia? Jak tylko ci uczniowie opuścili Zwiątynię, poleciła mi zabezpieczyć środki na
opłacenie całej kompanii. Mogę to przeciągać przez jakiś tydzień, bo Daala chce to zataić przed
księgowymi, ale potem...
- Chwileczkę - wtrącił Han. - Kompanii? Chcesz powiedzieć, że Daala chce ściągnąć całą
kompanię Mandalorian?
- No przecież mówię - odparł Dorvan. - Nie widzieliście się z Jaggedem Fel w ciągu
ostatnich paru dni?
Han i Leia wymienili spojrzenia, a Leia zaczęła mieć złe przeczucia. Jag miał dosyć
kategoryczne podejście do takich spraw jak honor i obowiązek, więc mógł uznać, że przekazywanie
wiadomości od Dorvana postawi go w niezręcznej sytuacji.
- Ach, tę kompanię?
Dorvan opuścił głowę.
- A więc nic wam nie powiedział.
- Fel nie wydaje się najlepszym kandydatem na posłańca - zauważyła Leia. - Zwłaszcza jeśli
jesteś gotów zaryzykować bezpośredni kontakt z nami.
Dorvan podniósł znowu wzrok.
- Właściwie to nie był posłańcem - wyjaśnił. - Postarałem się tylko, żeby usłyszał o planach
Daali, po prostu żebym nie musiał narażać swojej posady i wolności, kontaktując się z wami
bezpośrednio. Mając na uwadze związek Fela z waszą córką...
- ...zakładałeś, że zrobi co należy - dokończył Han surowym tonem. - Ja też.
Jednak Leia nie dała się tak łatwo przekonać.
- Wszystko pięknie, Wynn, ale możesz powiedzieć Daali, że nie daliśmy się nabrać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]