[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nią zajmiemy, a ty i Patryk będziecie mieli wreszcie trochę czasu dla siebie.
Ona i Patryk sami w domu? Shelby uśmiechnęła się pod nosem. Mogliby tańczyć na bosaka,
tak jak robili to w Natchez. Na samą myśl o tym rozmarzyła się i zaczęła przypominać sobie
te cudowne pocałunki... Może to już czas, aby posunąć się o krok dalej? Jednak szybko
otrząsnęła się, uświadamiając sobie jednocześnie, iż ten moment nigdy nie nastąpi.
- Nie wiem. Ta mała potrafi być naprawdę nieznośna - powiedziała w końcu.
- Ależ my byliśmy nią zachwyceni, gdy nocowała ostatnio u nas - próbowała
przekonać ją Margot. - Zresztą myślę, że dla mnie i Rauda byłaby to dobra wprawka - dodała.
- W końcu za kilka miesięcy urodzi się nasze własne dziecko.
- To w takim razie zapewne potrzebujesz trochę spokoju...
- E tam! - przerwała Margot. - Naprawdę czuję się wspaniale! Nie tak dawno robiłam
badania okresowe i wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Nie łam sobie więc
głowy i daj się namówić. Po prostu przywiezcie ją do nas. Zajmiemy się nią z przyjemnością.
Poza tym uważamy, że tobie i Patrykowi też się coś należy. W końcu jesteście nowożeńcami.
- Dobrze. Porozmawiam z nim i dam ci znać - zgodziła się Shelby.
- A nie mogłabyś go spytać teraz? Mielibyśmy już pewność.
- Niestety, nie ma go w domu. Musiał zastąpić chorego kolegę. Dopiero jutro się z nim
zobaczę.
Shelby wolno i niezdecydowanie wypowiedziała te słowa, po czym zdała sobie sprawę, że
rzeczywiście nie ma teraz żadnego sposobu, aby się z nim skontaktować.
- OK, to zgłoś się do nas, jak podejmiecie decyzję. Ale wez pod uwagę, że mielibyście
calusieńki weekend dla siebie. Poszlibyście sobie wieczorem do restauracji, potem na tańce..
Wyobrażasz sobie, jakie to romantyczne...
- Dzięki Margot. To faktycznie cudowny pomysł. Shelby wciąż czuła się jak oszustka
i zastanawiała się, czy Margot była w stanie wyczuć to w jej głosie. W rzeczywistości
bowiem ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła, to być przez tak długi czas sam na sam z Patrykiem.
Czyż przypadkiem nie usiłowała stworzyć dystansu między nimi, aby uchronić swoje serce?
Czyż nie pragnęła go coraz bardziej i - co gorsza - nie mogła sobie bez niego wyobrazić
życia? Nie, to niemożliwe. On miał znalezć jej ojca, a ona tylko i wyłącznie przejąć
tymczasowo rolę matki Mollie. Nic poza tym. Próbując odsunąć od siebie te przygnębiające
myśli i chcąc za wszelką cenę zmienić temat, spytała siostrę:
- Co mówił lekarz? - Zazdrościła Margot szczęścia i tego poczucia pewności, które
dawał jej Raud, i zastanawiała się, czy i ją kiedykolwiek w życiu spotka coś równie pięknego.
W rozmowie z siostrą czuła się całkowicie wyzuta z energii. Jedyną rzeczą, o której w tej
chwili marzyła, to wzięcie gorącej, odprężającej kąpieli. Zwiadomość, iż ma cały dom do
swojej dyspozycji i na dodatek nic konkretnego do zrobienia, pozwoliła jej odetchnąć z ulgą.
Przedtem jednak zajrzała jeszcze do Mollie. Na sam widok małej, zawiniętej w kołdrę i
słodko śpiącej dziewczynki, zrobiło jej się ciepło wokół serca. Nie mogła się powstrzymać,
żeby do niej nie podejść i nie cmoknąć jej delikatnie w policzek. Tak bardzo się do niej
przywiązała. Zamarzyła nagle, by móc patrzeć, jak Mollie rośnie i dojrzewa, jak przestaje
bawić się pluszowym niedzwiadkiem i staje się małą kobietką. Zastanawiała się, kiedy odłoży
na półkę swoją basebalówkę i przestanie mówić fcę". Ciekawe, czy spodoba jej się szkoła.
W przedszkolu nigdy nie miała problemów.
Wręcz przeciwnie, świetnie sobie radziła i chętnie bawiła się z innymi dziećmi. Z wieloma
zdążyła się nawet zaprzyjaznić. Shelby trochę jej zazdrościła tej dziecięcej otwartości i
ciekawości świata. Sama była strasznie skryta i nieśmiała. Tylko ona wiedziała, jak często
utrudniało jej to życie.
Ocknęła się. To nie miało sensu. Musi wrócić z powrotem na ziemię. Przymknęła drzwi i
poszła do łazienki, aby przygotować sobie relaksującą kąpiel. Wrzuciła do wody garść
pachnącej soli do kąpieli, po czym zapaliła kilka świeczek dookoła wanny i wśliznęła się do
środka. Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła oczy i pozwoliła swoim myślom odpłynąć w
nieznane. Kochała leżeć tak i rozmyślać. Wyskakiwała dopiero wtedy, kiedy woda stawała się
chłodna. To był zawsze znak, że już pora iść spać. Drzwi od swojego pokoju zostawiała
jednak zawsze uchylone, na wypadek gdyby Mollie obudziła się i zaczęła płakać.
Nic jednak nie wskazywało na to, iż tej nocy miałoby zdarzyć się coś podobnego. Bardzo
było jej to na rękę. Woda była tak przyjemna, że za nic w świecie nie chciałaby teraz z niej
wychodzić. Czuła wyraznie, jak ogarnia ją fala słodkiego lenistwa. Marzyła o tym, że zaraz
położy się do łóżka i raz porządnie się wyśpi.
- Zastanawiałem się, skąd pochodzi to mrugające światło - niespodziewanie wyrwał ją
z rozmyślań Patryk, zjawiając się nagle w drzwiach łazienki. Shelby aż usiadła z przerażenia.
- Co ty tutaj robisz? - krzyknęła oburzona. Błyskawicznie schwyciła ręcznik, aby się
nim zasłonić, ale okazał się on być nieco za mały do okrycia całego ciała. Poczuła,
jak przebiega przez nią gorąca fala, nie mająca jednak wiele wspólnego z temperaturą wody,
w której się znajdowała.
- Jak to, co tu robię? - zdziwił się Patryk, trochę urażony pytaniem Shelby. - Przecież
mieszkam tutaj.
- Myślałam, że nie będzie cię przez całą noc - odparła niepewnie. Czuła, jak Patryk
mierzy ją wzrokiem. Złapała więc szlafrok i próbowała się nim okryć.
- W taki więc sposób sobie dogadzasz, kiedy mnie nie ma?! - stwierdził, uśmiechając
się przy tym szelmowsko.
- Wyłaz stąd, Patryk! - oburzyła się Shelby, pokazując mu palcem drzwi.
- Ale przecież ja nawet nie wszedłem. Zajrzałem tu w trosce o ciebie - powiedział
Patryk, przekomarzając się z nią.
- W takim razie w tej chwili zamknij drzwi po tamtej stronie! - rozkazała mu Shelby.
Fala silnego podniecenia wypełniła jej ciało. %7łe też musiała akurat dziś użyć soli zamiast
płynu do kąpieli. Mogłaby teraz schować się w pianie i niczym nie przejmować. Gdyby choć
zamknęła drzwi... Ale skąd miała być pewna, że Mollie się nie obudzi. Albo, gdyby wzięła po
prostu prysznic...
Ku jej przerażeniu, Patryk nie zamierzał respektować jej prośby. Wszedł do łazienki, nachylił
się nad nią i ją pocałował.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał czule, całując ją ponownie.
Lekceważąc zdrowy rozsądek, Shelby mocno objęła jego szyję, podczas gdy on coraz
namiętniej smakował jej usta.
- Nie powinieneś tu wchodzić - szepnęła po pewnym czasie, kiedy wyprostował się,
aby na nią popatrzeć. Serce jej waliło jak oszalałe.
- Powiedziałem ci, mieszkam tu - powtórzył Patryk.
- A co z tym facetem, którego obserwowałeś? - spytała, chcąc odwrócić jego uwagę.
Patryk tylko zaśmiał się sarkastycznie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]