[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podróżować.
Właściwie to się stało przypadkiem. Mój kuzyn zgodził się
przez lato zająć farmą i po skończeniu college'u wybrałem się na
ostatnie w życiu wakacje.
Chcieliśmy pojechać do Europy, ale nie starczyło nam
pieniędzy.
Lara uśmiechnęła się.
Zdaje się, że w college'u wszyscy mają tylko jedno
marzenie: zobaczyć Europę. Właśnie dzisiaj wspominałam
własne plany.
I co? Dlaczego się nie wybrałaś?
Studia. Dostałam stypendium, ale jeden z warunków mówił,
że muszę spędzić lato, pracując w kancelarii. Ale mniejsza z
tym, wróćmy do twojej historii.
Nie mogliście się wybrać do Europy i co dalej?
Przemierzyliśmy całe Zachodnie Wybrzeże.
Zwiedziliśmy Meksyk i Kalifornię. Wspaniałe przeżycie. Ale
dla mnie to było dobre na jeden raz.
Nie lubisz podróżować?
Uwielbiam. Czasem marzę o podróżach. Chciałbym
zobaczyć Europę. Ale chciałbym to robić możliwie wygodnie:
samolotem, samochodem, choćby pociągiem. A potem
zatrzymać się w wygodnym hotelu i zjeść porządny obiad, wziąć
prysznic, położyć się do czystego łóżka.
To brzmi rozsądnie zauważyła Lara.
Tanner potrząsnął głową.
Nie dla Jodi. Dla niej nocleg w śpiworze, na kolację zimne
mięso z puszki i przepocona koszula na grzbiecie były równie
ważne, jak dla mnie to wszystko, o czym właśnie mówiłem.
Uważała, że to jest bardzo romantyczne. Tak jej się to
spodobało, że przyjechała tu ze mną na jesieni, ale powiedziała,
że nie zostanie na zimę. Miała odbyć jeszcze jedną podróż, tym
razem sama, i wrócić latem.
Latem następnego roku rzeczywiście do mnie wróciła. Ale
wcale się nie uspokoiła. Nabrała jeszcze większej chęci na
podróże. Jesienią znowu wyjechała, przysięgając, że to już
ostatni raz. I odtąd tak było co roku. Tyle że z roku na rok
wcześniej wyjeżdżała i pózniej wracała. No i wreszcie ostatniego
lata w ogóle się tu nie pokazała.
Ale w końcu pojawiła się w pazdzierniku?
Tak. Zwykle przysyłała kartki, a zdarzało się, że nawet
paczkę z jakimś drobiazgiem. Ale w zeszłym roku nie odezwała
się ani razu. Aż w pazdzierniku nagle pojawiła się jak grom z
jasnego nieba. Miałem już tego dosyć. Myślę, że oboje czuliśmy,
że Jodi przeciągnęła strunę. Miałaś rację z tymi meblami.
Kupiłem je ubiegłej zimy. Chyba rzeczywiście chciałem
stworzyć taki dom, w którym ona mogłaby się czuć jak u siebie.
Gdyby tylko zechciała w nim zostać. Ale tak się złożyło, że w
końcu nawet tego nie zobaczyła.
Stanął obok Lary i spojrzał przez okno.
Pracowałem na tamtym polu wskazał ręką.
Orałem je przed jesiennym siewem. Zepsuł mi się traktor i
właśnie kiedy go reperowałem, przyszła Jodi.
I co było dalej spytała. Czemu nie została?
Bo powiedziałem jej, żeby ruszała w drogę.
Miałem już dosyć. Przez kilka miesięcy myślałem, że nie
żyje, że jest chora, czy diabli wiedzą co. A ona zjawia się ni z
tego, ni z owego i okazuje się, że nic się nie stało. Po prostu nie
chciało jej się wcześniej wrócić. Potrząsnął głową, jakby
pomimo upływu czasu nie mógł tego zrozumieć.
Powiedziałem, że jeżeli nie ma zamiaru zostać na dobre, to niech
się stąd zabiera. Poszła. To wszystko.
Ale powiedziała, że jeszcze wróci prawda?
Tak przyznał. I może wrócić. Nie mam na to wpływu,
Laro. Nikt nie ma.
Tanner odwrócił się tyłem do okna, przyklęknął na jedno
kolano i spojrzał Larze w oczy.
Niezależnie od tego, czy będziemy razem, a Bóg mi
świadkiem, jak tego pragnę, między mną a Jodi wszystko
skończone.
Wyciągnął rękę, delikatnie ujął Larę pod brodę i obrócił w
swoją stronę. Popatrzył jej głęboko w oczy.
Nie miałem pojęcia, jak właściwie ma wyglądać związek
między dwojgiem ludzi. Wiem to dopiero dzięki tobie. Kiedy cię
poznałem, zrozumiałem, że uczucia mogą być jak wezbrana
rzeka. To wszystko, co przeżyłem przy Jodi, było jak niewielki
strumyk, który trochę przyśpiesza po deszczu, a potem, przez
całe miesiące, ledwo się sączy.
Lara poczuła na policzku łaskotanie spływającej łzy. Niech to
diabli! Zawsze potrafi powiedzieć coś nieoczekiwanego i tak
pięknego, że nie może powstrzymać płaczu.
Tanner pochylił się i delikatnie scałowywał jej łzy.
Daj mi jeszcze jedną szansę, błagam cię. Będę czekał, jak
długo zechcesz. Rok, dwa, trzy lata.
Wszystko jedno. Proszę cię, daj mi tylko okazję, bym mógł ci
udowodnić swoją miłość.
Kiedy ramiona Lary otoczyły jego szyję, poczuł się
szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu. Wziął ją na ręce jak
dziecko i usiadł na fotelu, z Larą na kolanach.
%7ładne z nich nie potrafiłoby powiedzieć, jak długo tak trwali.
Poza skrzypnięciami fotela i tykaniem starego zegara w domu
panowała kompletna cisza. Kochankowie siedzieli przytuleni,
ciesząc się wzajemną bliskością. Nie były im potrzebne ani
słowa, ani namiętne pieszczoty, ani pocałunki.
Nie trzeba im było niczego, prócz miłości.
Rozdział 10
Lara pierwsza uniosła głowę i złożyła na ustach Tannera lekki
pocałunek, a potem uśmiechnęła się i przygładziła jego
zmierzwione włosy. Pózniej wstała, a kiedy chciał się zerwać
wraz z nią, powstrzymała go gestem.
Zaraz wrócę powiedziała. Zaczekaj chwilę.
Tanner siedział jak na szpilkach. Kiedy usłyszał trzaśniecie
drzwi w samochodzie, niewiele brakowało, by nie zważając na
nic, wybiegł za nią. Pocieszał się myślą, że to niemożliwe, by
tak po prostu odjechała.
Zaraz potem znowu usłyszał lekkie kroki Lary na drewnianej
werandzie. Weszła do domu i moment pózniej stała przed nim,
chowając ręce za plecami.
Coś ci przyniosłam szepnęła.
Czekał cierpliwie, aż wyciągnęła rękę, w której trzymała
korzeń róży.
Wstrzymał oddech, bojąc się myśleć, co może znaczyć ten
podarunek. Czy chciała mu w ten sposób powiedzieć, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]